Teatr Mumerus
TEATR FAKTU: LECH Z CZECHEM NA WOJNIE
Mumerus

Więcej >


Mumerus


TEATR FAKTU:
LECH Z CZECHEM NA WOJNIE
czyli o konflikcie polsko - czechosłowackim w latach 1918 - 1920.
Czytanie performatywne w oparciu o dokumenty, listy, wspomnienia, artykuły prasowe z epoki wraz z wystawą dokumentów i zdjęć.
14 marca 2023 , godz. 19:00, Teatr Zależny, Kraków, ul. Kanonicza 1
Wstęp wolny

W 1918 zmierzała ku końcowi kolejna rzeź Europy zwana wojną światową - w wyniku czego rozpadało się Cesarstwo Austro-Węgierskie, a na jego gruzach powstawały nowe państwa. W granicach cesarstwa znajdowało się Księstwo Cieszyńskie zamieszkałe przez Polaków (55 %), Czechów (27 %), Niemców (18 %) a także przez Żydów, Słowaków, Węgrów. W Pradze ogłoszono powstanie Republiki Czechosłowackiej, w Warszawie - Rzeczpospolitej Polskiej. W Cieszynie ogłoszono powstanie i przejęcie władzy przez Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego, w Ostrawie zaś przez Zemsky Narodny Vybor pro Slezsko - oba te organy porozumiały się w ten sposób, że gminy w których większość mieszkańców deklarowało narodowość polską będą należeć do państwa polskiego, a te w których mieszkańcy deklarowali narodowość czeską - do czechosłowackiego. Mieszkańcy Księstwa Cieszyńskiego porozumieli się, ale rządzący w Pradze i Warszawie już nie - w efekcie doszło do najazdu wojsk Republiki Czechosłowackiej (z elementami godnej środkowoeuropejskiej operetki maskarady) na Śląsk Cieszyński i kilkudniowej wojny, zatrzymanej pod Skoczowem 29 stycznia 1919 - co było efektem ustaleń możnych tego świata, konferujących w Paryżu i Wersalu nad nowym, powojennym, europejskim ładem. Ustalono nową, tymczasową granicę, a władzę w Księstwie miała sprawować (również tymczasowa) międzynarodowa komisja: Anglicy, Francuzi, Włosi, a nawet Japończyk. O przyszłej przynależności państwowej Księstwa miało zadecydować referendum. Zaczął narastać konflikt pomiędzy mieszkańcami księstwa - język propagandy stawał się coraz bardziej agresywny, zdarzały się pobicia, zabójstwa, wysiedlenia... A do referendum nie doszło, gdyż w lipcu 1920 w obliczu najazdu wojsk bolszewickich na Polskę, strona czechosłowacka - motywując to przewidywanym upadkiem państwa polskiego zażądała przekazania całego Śląska Cieszyńskiego Republice Czechosłowackiej, tak aby nie dostał się on w ręce Rosji. Decyzją konferencji ambasadorów podjętą w belgijskim Spa 28 lipca 1920 Śląsk Cieszyński został podzielony - bardziej uprzemysłowiona (huty, kopalnie), zamieszkała w dużej mierze przez etnicznych Polaków część została przekazana Czechosłowacji, reszta przypadła Polsce, a Cieszyn, stolica Księstwa zostało podzielone między oba państwa wzdłuż biegnącej przez środek miasta rzeki Olzy.
Nie sposób dokonać dokładnego bilansu ofiar blisko dwuletniego konfliktu - jednak liczba 400 - 500 ofiar śmiertelnych wydaje się najbliższa prawdzie. Do tego osoby wysiedlone, internowane, pobite. Pogarda i nienawiść, która ujawniła się wtedy na wiele pokoleń zatruła stosunki między dwoma bratnimi narodami, pomiędzy Lechem i Czechem.
Przedstawimy dokumenty, wspomnienia, zdjęcia i druki propagandowe z tamtego okresu.
Jest to jednocześnie inauguracja nowego projektu Teatru Mumerus, czyli Teatru Faktu, w ramach którego prezentować będziemy dokumenty, zdjęcia, wspomnienia i relacje dotyczące budzących kontrowersje wydarzeń z nieodległej przeszłości. W następnej kolejności opowiemy o zajęciu Zaolzia przez Polskę w 1938, potem o morderstwie Jana Gerharda w 1971 r. i sprawie braci Marchwickich.
Udział wezmą:
Ewa Breguła, Jan Mancewicz, Jacek Milczanowski
Scenariusz i reżyseria:
Wiesław Hołdys

Projekt współfinansowany ze środków Miasta Krakowa.




XX-lecie Teatru Mumerus
Mumerus

Więcej >

JUBILEUSZ
XX-LECIE TEATRU MUMERUS (1999-2019)

Program

4.XI. 2019 - "Stół z powyłamywanymi nogami. Na stole i pod stołem"

11.XI. 2019 - "Dziś umarł Prokofiew" - (premiera wersji piwnicznej)

18.XI. 2019 - "Historyja barzo cudna. Bunt upadłych aniołów"

22. XI. 2019 - "Dziś umarł Prokofiew"

25 XI. 2019 - "Pieśń gminna"

30 XI. 2019 - Koncert jubileuszowy: kantata teatralna na aktorów, muzyków, instrumenty i przestrzeń w wykonaniu aktorów i muzyków związanych z Teatrem Mumerus oraz zespół "Strojone". Kierownictwo muzyczne - Michał Braszak, reżyseria - Wiesław Hołdys

9. XII. 2019, godz. 18:00 - "Ampuć czyli zoologia fantastyczna" (wznowienie spektaklu, który miał swoją premierę w 2009 roku, podczas jubileuszu X-lecia),

Wszystkie wydarzenia odbywają się w Teatrze Zależnym PK, Kraków ul. Kanonicza 1.

Projekt współfinansowany ze środków Miasta Krakowa
Projekt realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego.


Sponsor - restauracja Chimera
Partner - Stowarzyszenie Teatrów Nieinstytucjonalnych STeN w Krakowie

Partnerzy medialni: Krakowski Serwis Kulturalny KULTURATKA, Portal Internetowy Krakow zaprasza, portal Dziennik Teatralny -





1918: Bilans otwarcia
MumerusWydarzenie teatralno -plastyczno -muzyczne inspirowane książką dra Emila Wyrodka "Z otchłani nędzy, chorób i upadku" (1924 r.), satyrycznymi pieśniami z okresu pierwszej wojny światowej oraz pamiątkami rodzinnymi odbywające się w labiryntach Muzeum Archeologicznego w Krakowie.

Więcej >


Mumerus


Mumerus

Wieczorem, w sobotę 24 listopada 2018 r., w różnorodnych przestrzeniach Muzeum Archeologicznego w Krakowie odbyła się finałowa prezentacja projektu Teatru Mumerus "1918: Bilans otwarcia".
Było to wydarzenie teatralno-plastyczno-muzyczne inspirowane popularnonaukową książką doktora Emila Wyrobka "Z otchłani nędzy, chorób i upadku. W książce tej, napisanej w latach dwudziestych XX. wieku, autor stawia diagnozę stanu zdrowia (przede wszystkim psychicznego) społeczeństwa polskiego po zakończeniu światowej wojny. Punktem wyjścia dla realizacji naszego projektu było pokazanie ogromu strat i problemów społecznych, jakie odradzająca się Rzeczpospolita odziedziczyła po zaborcach i jakie powstały w wyniku I wojny Światowej. Projekt miał na celu być alternatywną metodą przedstawienia historii Polski tuż po I wojnie światowej, gdzie na pierwszy plan wysunięte zostaną gorzkie żniwa, jakie zebrała wojna – koszta psychiczne, społeczne i zdrowotne, które poniosło społeczeństwo odradzającego się państwa. Był to tytułowy bilans otwarcia.
Akcjom autentycznych postaci z książki Wyrobka, ożywionych przez aktorów, towarzyszyły satyryczne pieśni z czasów pierwszej wojny światowej w wykonaniu i aranżacjach wokalistek z zespołu Strojone i muzyków. W śpiewanie chętnie angażowali się widzowie, prowadzeni przez rozwijającą się akcję po niezwykłym, piętrowym labiryncie korytarzy, sal i dziedzińców (w dużej części – na co dzień niedostępnych) Muzeum Archeologicznego.
Na koniec pojawiły się akcenty osobiste – wykonawcy i uczestnicy prowadzonych w ramach projektu warsztatów zaprezentowali wszystkim swoje osobiste pamiątki związane z okresem tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, głównie stare zdjęcia, dokumenty i ciekawe historie rodzinne. Wspomnienia i związane z nimi rozmowy okazały się niezwykle wzruszającym dopełnieniem całego wydarzenia.

Udział wzięli:
Ewa Breguła, Ewa Kolasińska, Anna Lenczewska, Jan Mancewicz, Jacek Milczanowski (aktorzy), Katrzyna Chodoń, Monika Gigier, Anna Sitko, Agnieszka Szeptalin (wokalistki - zespół Strojone/ Swada), Alicja Margolin i Michał Braszak (muzycy) oraz uczestnicy warsztatów
Scenariusz i reżyseria: Wiesław Hołdys
Współpraca: Agnieszka Dziedzic, Monika Gigier, Beata Morsztyn, Maria Śmiłek
Plastyka: Katarzyna Fijał


Projekt realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego w ramach programu "Małopolska. Moja wolność"

Album zdjęć z prezentacji - kliknij tu

Jeśli chcesz poznać jedną z historii opowiedzianych podczas pokazu - kliknij tu




"O NOC DOBRA, O NOC DOBROCZYNNA" PODCZAS NOCY POEZJI
Mumerus

Więcej >


Mumerus


O NOC DOBRA, O NOC DOBROCZYNNA
na motywach utworów Stanisława Wyspiańskiego

Podstawą wydarzenia jest krótki szkic nigdy nie ukończonego dramatu Stanisława Wyspiańskiego z 1904 roku pt. "Rudera". Pomysł "Rudery" zrodził się Wyspiańskiemu podczas prac rysunkowych na Wawelu, stąd tytułowa rudera nawiązuje do Wawelu, potraktowanego przez autora niezwykle ironicznie, a całość opiera się na dialogu Samotnika z Karłem na temat muzyki anonimowego grajka grającego w labiryntach rudery.
Akcja utworu rozgrywa się w nocy, jako że Samotnik ożywia się dopiero po zmroku, walcząc ze Słońcem - co koresponduje z przewodnim hasłem tegorocznej Nocy Poezji: "Od snu do snu". Wydarzenie będzie miało formę wędrówki po przestrzeniach Muzeum Archeologicznego w Krakowie, w których poprzednio mieścił się klasztor, a potem więzienie św. Michała: niekończące się korytarze, cele, magazyny i wnętrza, których pierwotnego przeznaczenia nie sposób odgadnąć. Widzowie przez cały czas będą w ruchu podążając jak w labiryncie, za wyobraźnią Wyspiańskiego.
Prezentacjom towarzyszyć będzie wykonywana na żywo muzyka.
Scenariusz i reżyseria: Wiesław Holdys
Wykonawcy: Agnieszka Dziedzic, Ewa Breguła, Anna Lenczewska, Jan Mancewicz (aktorzy) oraz Alicja Margolin i Michał Braszak (muzycy)
Plastyka: Katarzyna Fijał
Muzyka: Michał Braszak
Partner: Muzeum Archeologiczne w Krakowie
6 października 2018, godz. 18:00, Muzeum Archeologiczne, Kraków, ul. Senacka 3

Wydarzenie w ramach Krakowskiej Nocy Poezji organizowanej przez Gminę Kraków

Ilustracje Stanisława Wyspiańskiego (obraz "Chochoły" oraz witraż przedstawiający Kazimierza Wielkiego)



NA SKRZYŻOWANIU KULTUR: DROHOBYCZ
MumerusOsobistości Drohobycza: Jurij Drohobycki zwany Kotermakiem, Jan Niewiadomski, Iwan Franko, Bruno Schulz

Więcej >


Mumerus


Mumerus
Jurij Kotermak. Rys.: Swieta Zawara Fot. Wiesław Hołdys
Mumerus
Warsztat plastyczny - Swieta Zawara. Fot.: Wiesław Hołdys
Mumerus
Warsztat na temat Bruno Schulza - Ewa Rajskia. Fot.: Wiesław Hołdys
Mumerus
Warsztat muzyczny Fot.: Bogusław Kornaś
Mumerus
Jan Niewiadomski. Fot. ze zbiorów rodzinnych
Mumerus
Prezentacja malarstwa materii.Fot.: Bogusław Kornaś
Mumerus
Warsztat na temat Bruno Schulza Fot.: Bogusław Kornaś
Mumerus
Warsztat muzyczny Fot.: Bogusław Kornaś
Mumerus

Projekt „Na skrzyżowaniu kultur: Drohobycz” realizowany był przez grupę młodzieży z Polski i Ukrainy związanej ze Teatrem Mumerus i Teatrem Alter z Drohobycza. Skupiał się on na postaciach związanych z Drohobyczem, wielokulturowym, wieloreligijnym i wielonarodowym miastem przez wieki należącym do Rzeczpospolitej, a obecnie mieszczącym się w granicach obwodu lwowskiego (Ukraina). Był to cykl interdyscyplinarnych warsztatów zakończonych publiczną prezentacją, będąca połączeniem akcji teatralnej, wystawy oraz spaceru artystycznego. Warsztaty, jak i finałowa prezentacja odbyła się w Drohobyczu, prezentacja w dniu 21 września 2018, kiedy to przypadają obchody Dnia Drohobycza.
Uważamy, że można zaryzykować stwierdzenie, że Drohobycz w zbiorowej świadomości jawi się jako senne, prowincjonalne galicyjskie miasteczko. To za sprawą Brunona Schulza, którego "Sklepy cynamonowe" i "Sanatorium pod klepsydrą" rozsławiły taki obraz miasta.
Chcieliśmy sprawdzić, na ile duch Schulza wciąż wisi nad Drohobyczem. Bowiem, poza autorem "Sklepów…," z miastem związanych jest wiele innych, istotnych postaci. Zaś oniryczność Drohobycza to tylko jedna strona medalu. Po drugiej stronie medalu, założony przez króla Władysława Jagiełłę Drohobycz maluje się jedno z ważniejszych centrów handlowo - przemysłowych w granicach wielu państw: najpierw za czasów Pierwszej Rzeczypospolitej, potem znajdującej się pod zaborem austriackim Galicji, potem znów w granicach Polski, potem Związku Radzieckiego, a obecnie Ukrainy.
Mając w pamięci te dwa obrazy Drohobycza – miasta-snu z opowiadań Schulza i centrum przemysłowego (jednego z większych ośrodków na szlaku żup solnych, następnie – jednego z pierwszych zajmujących się wydobyciem nafty i gazu) równie ważnego, jak Kraków czy Lwów – podczas wspólnej pracy przyjrzeliśmy się Drohobyczowi współczesnemu aby przekonać się, jaki wizerunek miasta malują współcześnie jego mieszkańcy.
Punktem wyjścia do rozmowy o współczesnym Drohobyczu były cztery historyczne, związane z miastem postacie:

1. Jurij Drohobycki, znany także jako Jerzy Koternak - astronom, a także poeta i uczony żyjący w XV wieku, nauczyciel Mikołaja Kopernika, absolwent i profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego postać pokazuje, jak duży był wpływ ukraińskiej (zwanej wtedy rusińską) diaspory na naukę i kulturę wielonarodowej I Rzeczypospolitej. Jego dzieła - astrologiczne prognozy na poszczególne lata (przełożone przez uczestników warsztatów z łaciny na języki polski i ukraiński) posłużyły jako materiał do warsztatów i prezentacji pod jego pomnikiem w centrum miasta. Przy okazji, łącząc żywioł wszechświata z żywiołem i materią ziemi przeprowadziliśmy warsztaty plastyczne, które polegały na tworzeniu obrazów posługując sie pigmentami pochodzącymi z ziemi (dosłownie) i innej materii Drohobycza. Był to rodzaj malarstwa materii wykorzystującego to,że Drohobycz, jako miasto, z którego ziemi wydobywano i warzono sól daje prawie gotowe farby do tworzenia. Wystarczy tylko się schylić. Efekty tej pracy zaprezentowaliśmy w formie plenerowej wystawy.

2. Jan Niewiadomski - legendarny burmistrz Drohobycza (a także Sambora) z przełomu XIX i XX wieku; postać o bardzo ciekawym życiorysie: rzuciwszy szkołę, pieszo powędrował do Austrii i na Węgry, wyuczył się zawodu piekarza i przywiózłszy do Drohobycza najnowsze ówczesne technologie, założył tu piekarnię i wybudował secesyjne wille i kamienice zdobiące to miasto do dziś; społecznik, bankowiec, bardzo zasłużony dla Drohobycza, wyróżniony honorowym obywatelstwem tego miasta, pamiętany tam do dziś. Był także powstańcem styczniowym.

3. Iwan (Jan) Franko - wybitny poeta i prozaik żyjący na przełomie XIX i XX wieku, zaliczany do grona ojców-założycieli współczesnej literatury ukraińskiej. Ukończył polskie gimnazjum w Drohobyczu, W młodości związany z polskim ruchem socjaldemokratycznym, tworzył w kilku językach - między innymi po polsku (biorąc bardzo aktywny udział w polskim życiu literackim przełomu XIX i XX. wieku), spisał i literacko opracował baśnie i legendy ludu ukraińskiego.

4. Bruno Schulz - najbardziej chyba znana postać związana z Drohobyczem. Pisarz, malarz, grafik. Jedna z najważniejszych person kultury polskiej XX. wieku.

Opinie uczestników projektu:
Czego się dowiedziałem? Przede wszystkim poznałem historie wielu osób o których nigdy na lekcjach historii bym nie usłyszał (np. Niewiadomski) a o których warto było chociaż usłyszeć. Wiedzę natomiast o osobach znanych z literatury, kultury czy historii (jak np. Schulz) znacząco powiększyłem. Wyjazd do miejsc związanych chociażby z tym pisarzem było dużo lepsza lekcja historii niż klepanie suchych faktów na lekcjach. Ze strony czysto warsztatowej po raz kolejny współpraca z Wiesławem Hołdysem sprawiła mi nie mniejszą przyjemność niż w latach poprzednich. Potrafił opowiadać o rzeczach którymi normalnie bym się w ogóle nie zainteresował gdyby opowiadał to ktoś inny. On robił to w sposób godny pozazdroszczenia przez wielu nauczycieli czy wykładowców (w gwoli ścisłości że to ci nauczyciele jemu mogą zazdrościć zdolności przekazywania wiedzy). Rozmowy o teatrze i wskazanie kilku nowych technik pracy na scenie na pewno przydadzą mi się również na mojej ścieżce kariery. Gdybym miał podsumować ten wyjazd jednym zdaniem powiedziałbym krótko: jeżeli miałbym możliwość wyjazdu na takie warsztaty po raz drugi, zgodziłbym się na nie udać bez chwili zastanowienia.
Kamil Cieślak/ Polska

Jeśli jeszcze kiedyś trafi mi się szansa udziału w kolejnym projekcie Teatru Mumerus, to nie wiem jaka musiałaby być przeszkoda, żebym nie pojechała. Osobiście muzyka to moja pasja, więc gdy dzieliliśmy prace zgłosiłam się do grupy śpiewaczej i nie pożałowałam. Nauczyłam się wielu przydatnych ćwiczeń do zdrowego śpiewania i lepszej emisji głosu, teraz nawet gdy podśpiewuję sobie w domu staram się o tym pamiętać. Duży plus to także fakt, że mieliśmy wspaniałą grupę, w której szybko się zgraliśmy, gdyż każdy już gdzieś tam wcześniej kogoś znał. Naprawdę fajnie było brać w tym udział!
Natalia Radiowska/ Polska

Tygodniowe warsztaty w Drohobyczu okazały się czymś więcej niż zwykłą pracą nad pokazem. Były niezwykle ciekawą lekcją zwiedzania. W ciągu siedmiu dni niespiesznie przemierzaliśmy ciche ulice miasta, które pozostaje kulturowym tyglem - działają tu cerkwie, kościół, synagoga. Codziennie odkrywaliśmy kolejny zakątek Drohobycza, jednocześnie integrując się z lokalną społecznością, poznając jej problemy, marzenia, nawyki, delektując się lokalnymi specjałami. Kilkudziesięciotysięczne miasto pozbawione pereł architektury okazało się ciekawe nie tylko dzięki ludziom, którzy je zamieszkują, ale również dzięki tym, którzy żyli tu w przyszłości. Ale najwspanialsze jest to, jak lokalna społeczność - ludzie z teatru Alter kultywują pamięć o dawnych drohobyczanach - robiąc o nich spektakle, czy oprowadzając po budynku ratusza. Sprawiają, że Drohobycz tętni życiem.
Maciej Wacławik / Polska

Zalety projektu:
1. nawiązanie kontaktu z interesującymi ludźmi z Ukrainy. Każdy z nich z pasją i zaangażowaniem brał udział w przygotowaniach do finału warsztatów. To wspaniali, oczytani, świadomi siebie mlodzi ludzie! Spędzaliśmy razem całe dnie i wieczory, wymienialiśmy poglądami o kulturze, ale i życiu codziennym. Możliwość poznania kraju z perspektywy jego mieszkańca również miała dla mnie duże znaczenie. Wciąż utrzymujemy kontakt, planujemy prywatne odwiedziny i przedsięwzięcie kolejnej oficjalnej współpracy.
2. lepsze poznanie [się] polskich uczestników projektu. Obserwując resztę swojej grupy, zauważyłam, że między poszczególnymi jej członkami nawiązały się nie tylko przyjaźnie, ale i kontakty zawodowe. Do tej pory cała nasza grupa wspiera się i podejmuje nowe przedsięwzięcia ze swoimi kolegami i koleżankami z projektu.
3. . poznanie Drohobycza. udało się osiągnąć jeden z celów projektu - udowodnić, że jest to miasto bardzo żywe, ciekawe. Choć niewielkie, nie jest to z pewnością senna galicyjska mieścina z powieści Schulza. Drohobycz, także dzięki naszym przyjaciołom z teatru Alter, jest pełnym atrakcji miastem. Zdaje się, że nasi przyjaciele z Drohobycza umiejętnie budują sobie niszę ludzi kultury, których perspektywa jest proeuropejska, ale zorientowana na świat wokół. To wspaniała umiejętność! A podejście włodarzy wydaje się wychodzić naprzeciw potrzebom mieszkańców i turystów. Drohobycz zaskoczył mnie swoją niezaściankowością, otwartością i nowoczesnym podejściem do życia.
4. poznanie historii Ukrainy i Polski, wynikające z przygotowań do projektu i zdobywania wiedzy na temat historycznych postaci - Kotermaka, Franki, Niewiadomskiego i Schulza.
5. czas spędzony na ciekawych warsztatach głosowych, ruchowych, dramowych, spektaklach [widzieliśmy 2 przedstawienia teatru Alter], koncertach [ z okazji Dnia Drohobycza], wycieczkach [po mieście i okolicach - ratusz, wioska Franki, synagoga drohobycka], współdzielenie go ze świetnymi ludźmi.

wady projektu:
nie doświadczyłam żadnych wad. Projekt spełnił mojej oczekiwania dalece ponad to, czego spodziewałam się z jego opisu.

uwagi:
Myślę, że możliwość kilkuetapowego prowadzenia projektu, gdzie również grupa ukraińska odwiedza Polskę i tworzymy razem kolejne działania artystyczne w tkance miejskiej, owocowałby świetnymi efektami. Zwłaszcza dlatego, że mógłby nieco zmienić postrzeganie Ukraińców w Polsce. Otworzyć na obcokrajowców, ukazać kulturę inną, ale wciąż bliską naszej.
Monika Gigier / Polska

Tydzień poświęcony pracy nad projektem był pełen emocji i pozytywnych wrażeń. Umiejętności zawodowe połączone z przyjazną atmosferą panującą wśród uczestników pozwoliły nam poczuć się jak jeden zespół dążący do wspólnego celu. I oczywiście niezapomniany klimat spotkań zapewniło połączenie kultury polskiej i ukraińskiej we wspólnych rozmowach i dyskusjach.
Karolina Gajko/ Ukraina

Myślę, że najciekawszy był sposób organizacji spektaklu: połączenie śpiewu, deklamacji, etiud - w jeden nieokiełznany karnawał. Myślę, że karnawał jest największym osiągnięciem projektu, a ja wciąż nie mam dość tego "rabelaismu" (od Franciszka Rabelais, twórcy "Gragantuy i Pantagruela") w codziennej intelektualnej praktyce. Najbardziej imponujący pod względem estetycznym był brak napięcia w codziennej pracy, napięcia, które jest zwykle obecne, gdy istnieje bariera językowa i kulturowa. Komfort w komunikacji był dla mnie największą przyjemnością.
Iwan Patyn / Ukraina

Dla mnie, jako lingwisty projekt był ciekawy przede wszystkim z powodu tego, że odkryłem dla siebie dotychczasowo nieznane strony twórczości Iwana Franki: jego utwory poetyckie napisane w języku polskim, ujawniające jego wizje relacji międzyetnicznych i międzywyznaniowych w Austrii/Galicji okresu fin de siècle ekstrapolowane z okazałym sarkazmem i gustem pisarza. Sięgnąłem również po twórczość pisarską Jurija Kotermaka, z okresu późnego średniowiecza, astronoma i jednego z profesorów Mikołaja Kopernika. Na podstawie tych utworów zrealizowaliśmy w ramach naszego projektu kilka bardzo wartościowych mini-spektakli. Ciąg rozwoju naszego projektu widzę w perspektywie przygotowania na podstawie przepowiedni Kotermaka "Iudicium Prognosticon" całościowego samodzielnego projektu teatralnego odkrywającego społeczności i widzom galicyjskim postać Kotermaka, tudzież atmosferę i generalnie rzecz biorąc modus operandi średniowiecza Rusi Czerwonej w Drohobyczu i poza jego granicami.
Ostap Dzondza / Ukraina

Najciekawsze było połączenie młodych ludzi z Polski i Ukrainy wokół historycznych postaci z Drohobycza. Wspólne rozumienie i poszukiwanie artystycznych rozwiązań w przestrzeni miasta. Niespodziewanie odkryłem nieznane mi wiersze Iwana Franko, o których wciąż nie wiedziałem. Inną postacią, zobaczoną w nowy sposób była postać burmistrza Drohobycza, Jana Niewiadomskiego. Ogólnie rzecz biorąc, dla miasta Drohobycza projekt ten był niezwykle użyteczny i interesujący.
Andriej Jurkiewicz / Ukraina

Projekt "Na skrzyżowaniu kultur" stał się platformą wiedzy o wszystkich warstwach kulturowych w Drohobyczu. Najciekawsze było dla mnie spojrzenie na dzieło Iwana Franko po polsku. Spodobały mi się też warsztaty białego śpiewu, w którym razem z polską grupą pracowaliśmy nad pieśniami ludowymi. Było to bardzo interesujące doświadczenie i chciałabym je kontynuować.
Szkoda, że projekt trwał tak krótko. Myślę, że gdybyśmy razem pracowali dłużej, uzyskalibyśmy jeszcze lepszą twórczą synergię. Nadal mamy coś do powiedzenia sobie nawzajem i wiele dalszych projektów.
Olena Jurkiewicz / Ukraina

W projekcie brało udział 10 osób z Polski i 15 osób z Ukrainy w wieku 16 - 30 lat.

Prowadzenie warsztatów plastycznych: Swieta Zawara (Ukraina)
Prowadzenie warsztatów muzycznych: Monika Gigier i Anna Sitko (Polska)
Tłumaczenia: z łaciny - Natalia Radiowska (Polska), z ukraińskiego i polskiego - Ostap Dzondza (Ukraina)
Koordynacja projektu: Agnieszka Dziedzic i Monika Gigier
Liderzy projektu: Wiesław Hołdys (warsztat teatralny, kierownictwo całości, reżyseria pokazu końcowego - Polska), Bogusław Kornaś (dokumentacja wideo i fotograficzna, warsztaty filmowe - Polska), Andriej Jurkiewicz (współkierownictwo projektu, warsztaty teatralne - Ukraina), Aleksander Maksymow (warsztaty teatralne - Ukraina), Ostap Dzondza (warsztaty filologiczne - Ukraina)


Projekt realizowany przy wsparciu finansowym programu Unii Europejskiej "Erasmus +"

Strona projektu w serwisie Facebook - kliknij tutaj

Zdjęcia Bogusława Kornasia - kliknij tu

Zdjęcia Wiesława Hołdysa - kliknij tu




TEATR MUMERUS LAUREATEM NAGRODY IM. WYSPIAŃSKIEGO!
Mumerus

Więcej >


Mumerus



Teatr Mumerus otrzymał Nagrodę Teatralną im. Stanisława Wyspiańskiego w kategorii "nagroda specjalna" przyznawaną "za szczególne osiągnięcia w dziedzinie teatru zrealizowane w Krakowie przez krakowskie teatry nieinstytucjonalne tj. innowacyjne działania na rzecz zwiększania uczestnictwa w kulturze i pozyskiwania widza dla teatru."
"Nagroda adresowana jest do zespołów nieinstytucjonalnych, które w sposób piękny uzupełniają formułę teatrów instytucjonalnych. Nagroda trafi do zespołu Teatru Mumerus, który od 20 lat realizuje formułę teatru autorskiego – powiedział prof. Jacek Popiel, prorektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, przewodniczący Kapituły Nagrody Teatralnej im. Stanisława Wyspiańskiego"

Nagrodę otrzymał zespół Teatru Mumerus w składzie: Wiesław Hołdys, Beata Kolak, Anna Lenczewska, Jan Mancewicz, Robert Żurek, Karol Zapała, Michał Braszak, Katarzyna Fijał i Agnieszka Dziedzic. Przyznano ją za:
"1. niepowtarzalny i oryginalny styl spektakli,
2.stałą i konsekwentną realizację i prezentację (przez 17 lat) awangardowych przedstawień teatralnych w różnych miejscach Krakowa,
3. awangardowe podejście do form teatralnych,
4. całokształt pracy artystycznej i edukacyjnej."

Nagrodę ustanowiła Rada Miasta Krakowa i Prezydent Miasta Krakowa. Wręczona została przez członków kapituły: prof. Jacka Popiela, prorektora UJ - przewodniczącego kapituły, Andrzeja Kuliga - wiceprezydenta Krakowa, przewodniczącą Komisji Kultury Rady Miasta Krakowa dr Małgorzatę Jantos oraz członkinię Zarządu Głównego Związku Artystów Scen Polskich, Barbara Szałapak podczas XI. Krakowskiej Nocy Teatrów w dniu 17 czerwca o godz. 21 na Rynku Głównym.

Zdjęcia autorstwa Bogusława Świerzawskiego pochodzą z portalu krakow.pl




KRÓTKIE PODSUMOWANIE 2016 R.
Mumerus

Więcej >


Mumerus



Krótkie podsumowanie działalności Teatru Mumerus w 2016 r. Zagraliśmy łącznie 40 spektakli dla ok. 3500 widzów. Poza naszą stałą siedzibą (Teatr Zależny w Krakowie i - gościnnie - plenery i wnętrza Muzeum Archeologicznego) zagraliśmy w Lyonie (MJC Monplaisir, festiwal "Printemps d'Europe"), Warszawie (Teatr Druga Strefa - Dni Teatru na Mokotowie), Łodzi (Letnia Scena - Łódzki Dom Literatury), Zakopanem (Teatr im. Witkacego) i Nowym Sączu (Mała Galeria). Wystąpiliśmy również na krakowskich festiwalach: "Ulica", "Boska Komedia" i "Lato Teatralne STeN", a także po raz kolejny zorganizowaliśmy "Lato Teatralne Mumerus".

Zrealizowaliśmy 3 nowe spektakle: "Pieśń gminna" (wespół z zespołem "Strojone"), "wpopszek. stadja dynamopsychiczne w pewnych momentach"" (z okazji Krakowskiej Nocy Poezji) oraz nową wersję "Lekcji mediolańskich. Hommage a Tadeusz Kantor" (wspólnie z Theatre des Asphodeles z Lyonu). Przy okazji wizyty Theatre des Asphodeles wspólnie zrealizowaliśmy w plenerach Muzeum Archeologicznego akcję - ambalaż "Bitwa naprzeciw wolności" inspirowaną malarstwem Jana Matejki i Eugene Dealacroix.
Poza tym zagraliśmy jeszcze 5 innych tytułów, które mamy w stałym repertuarze.
Zostaliśmy wyróżnieni nagrodą Marka Radia Kraków za najciekawsze wydarzenie kulturalne w styczniu 2016 w Małopolsce. Znaleźliśmy się - by tak rzec - w ścisłym finale Nagrody Teatralnej Miasta Krakowa im. Stanisława Wyspiańskiego (w głosowaniu 2 miejsce). Ucieszyło nas również to, że magazynie pokładowym linii lotniczych Swiss zostaliśmy rekomendowani jako jedno z miejsc w Krakowie, które turysta powinien odwiedzić. O naszej działalności ukazało się kilkanaście tekstów, wszystkie pozytywne, ale najbardziej cieszy to, że były to bardzo dobrze napisane teksty, ujmujące nasze działania w szerszym kontekście - mówiąc inaczej: autorzy mieli o czym pisać, bo daliśmy im ku temu okazję..

Dotacji (celowych) udzieliło nam Województwo Małopolskie i Gmina Kraków - za co pięknie dziękujemy.
W naszych działaniach wzięło udział blisko 30 osób: aktorów, muzyków, plastyków, fotografików, filmowców, ludzi zajmujących się organizacją, promocją i biurokracją.
To był dobry rok.




LATO TEATRALNE MUMERUS
Mumerus W dniach 13-16. 2016 lipca Teatr Mumerus zaprasza na coroczny przegląd swoich przedstawień i zaprzyjaźnionych artystów. W programie spektakle i koncerty w teatrze i plenerze.

Więcej >


Mumerus


LATO TEATRALNE MUMERUS 13-18 LIPCA

REPERTUAR



13. 07. godz. 19:00, Teatr Zależny, Kraków, ul. Kanonicza 1
"Droga do ósmego kwadratu"
14.07, godz. 19 - Muzeum Archeologiczne, Kraków, ul. Senacka 3 (na wypadek niepogody Teatr Zależny)
"Folk for freaks"
14.07 - godz. 21: 00, Teatr Zależny
"Ampuć czyli zoologia fantastyczna"
15.07 godz. 19:00, Teatr Zależny
"Stół z powyłamywanymi nogami"
16.07 godz. 19:00, Teatr Zależny
"Głupia mąka wariatów"
17.07, godz. 19:00, - Muzeum Archeologiczne (na wypadek niepogody Teatr Zależny)
"Pieśń gminna"
18.07., godz. 19:00, Teatr Zależny
"Tajemnik"

Projekt jest współfinansowany ze środków Gminy Miejskiej Krakow




MARKA RADIA KRAKÓW DLA TEATRU MUMERUS
Mumerus

Więcej >

"Marka Radia Kraków" to przyznawana każdego miesiąca nagroda za najciekawsze wydarzenie kulturalne w Krakowie. W styczniu 2016 jury w składzie: Justyna Nowicka - przewodnicząca,Magda Huzarska - Szumiec, Joanna Targoń, Krzysztof Glondys i Łukasz Gazur w trakcie transmitowanych na żywo obrad przyznało ją jednomyślnie Teatrowi Mumerus za spektakl "Stół z powyłamywanymi nogami":

"Jury Marki Radia Kraków było tym razem jednomyślne - nagrodziliśmy przedstawienie w reżyserii Wiesława Hołdysa "Stół z powyłamywanymi nogami. Na stole i pod stołem". Teatr Mumerus to autorska scena prowadzona przez Wiesława Hołdysa, reżysera, który bez kompleksów buszuje po polskiej i światowej literaturze. W spektaklu "Stół z powyłamywanymi nogami. Na stole i pod stołem" Hołdys inspiruje się najstarszymi zabytkami języka polskiego - od pierwszych słów zanotowanych w łacińskiej kronice klasztornej zwanej Księgą henrykowską w XIII wieku po średniowieczną "Rozmowę mistrza Polikarpa ze śmiercią". Ale nie chodzi jedynie o zabawy ze słowem. Hołdys wprzęga swoich aktorów w swoisty taniec śmierci, gdyż właśnie śmierć jej obecność, wszechmoc i panowanie nad światem to jeden z najważniejszych wątków tej poezji. Reżyserski i aktorski majstersztyk."
Justyna Nowicka
Portal Radia Kraków
Aby posłuchać nagrania obrad jury Marki Radia Kraków transmitowanych w programie "Koło Kultury" w dniu 16.02. 2016. - kliknij tu



Nagroda Ars Quaerendi Województwa Małopolskiego
MumerusW 2015 roku nagrodę otrzymali: Wiesław Hołdys w kategorii "Mistrz" oraz Monika Gigier w kategorii "Uczeń", a także projekt "Pieśń gminna"

Więcej >

Reżyser i szef Teatru Mumerus Wiesław Hołdys - a także prof. Elżbieta Stefańska-Kłyś, Aleksandra Toborowicz, dr Małgorzata Walczak i prof. Adam Wsiołkowski – to Mistrzowie. Monika Gigier z zespołu Strojone i Teatru Mumerus oraz Marta Kamińska, Mariko Kato, dr Marcin Kowalik, Paweł Krzywdziak – to Uczniowie. Po raz ósmy w Krakowie wręczono nagrody Województwa Małopolskiego Ars Quaerendi, przyznawane za wybitne działania na rzecz rozwoju i promocji kultury. Podczas uroczystej gali w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa, nagrody wręczał Leszek Zegzda z zarządu województwa.

Nagroda jest przyznawana w trzech kategoriach: Mistrz, Uczeń oraz Projekt. Z pierwszymi dwoma kategoriami wiąże się wyjątkowość tej nagrody, która docenia twórczy dialog, jaki łączy Mistrza z Uczniem. Przyczynia się też do odkrywania młodych, utalentowanych twórców, którzy rokują szanse na kontynuowanie drogi ich Mistrzów.
Ponadto przyznawane jest pięć nagród po 25 tys. zł w kategorii Projekt. Otrzymuje je nagrodzony w pozostałych kategoriach duet Mistrz i Uczeń za pomysł na realizację przygotowanego przez nich przedsięwzięcia kulturalnego o charakterze regionalnym.

Wiesław Hołdys to reżyser teatralny, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie (1988 r.) oraz teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim (1984 r.). Autor ponad 50 spektakli w różnych teatrach instytucjonalnych w całej Polsce, w większości własnych adaptacji. Pracował również dla Teatru Telewizji.

Był dyrektorem Teatru im. L. Solskiego w Tarnowie. Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Laureat nagrody Ministra Kultury na Ogólnopolskim Konkursie na Inscenizację Dzieł Literatury Europejskiej oraz nagrody na Konfrontacjach Teatralnych − Klasyka Polska. Wyróżniony w konkursie “Eduinspiracje” za jeden z najlepszych projektów edukacyjnych współfinansowanych przez Wspólnotę Europejską.

Od 1999 r. jego działalność koncentruje się na Stowarzyszeniu Teatr Mumerus, którego jest założycielem i prezesem, gdzie wyreżyserował kilkanaście spektakli, pokazywanych w różnych przestrzeniach, takich jak: kameralne sale teatralne, zabytkowe piwnice, plener, podwórza, więzienia, nieczynne fabryki. Spektakle prezentowane były na kilkunastu festiwalach teatralnych w Polsce i za granicą. W Teatrze Mumerus prowadzi także działalność z zakresu edukacji teatralnej.

Monika Gigier to urodzona w czeskiej Pradze mieszkanka Pragi warszawskiej. W Krakowie od pięciu lat. Tu skończyła studia etnograficzne [praca magisterska na temat figury lalki jako Obcego].

Na dłużej w stolicy królów zatrzymały ją słowiańskie pieśni tradycyjne. Poza barwną warstwą muzyczną, ich potencjał dostrzega także w tym, iż – choć archaiczne – łatwo znaleźć w nich nawiązania do współczesności. Wychodząc z tego założenia, Monika Gigier chce łączyć pieśni ludowe ze współczesnymi historiami, tworząc z nich spójną opowieść. Pierwszą z nich – makabreskowe Sztuczydło przedstawiała wraz z grupą wokalną Strojone w Teatrze Mumerus m.in. w ramach akcji Dotknij Teatru. Zajmowała się także konsultacją etnograficzną oraz samym śpiewem w widowisku muzyczno-tanecznym Preludium Słowiańskie, które od 2013 r. wystawiane było m.in. na deskach Teatru Ludowego w Krakowie.

"Pieśń gminna" to projekt badawczo-artystyczny z pogranicza muzyki i teatru,
łączący elementy poszukiwań etnograficznych, koncertu muzycznego i spektaklu teatralnego.
Jego tematem jest motyw zbrodni w pieśni ludowej, w folklorze miejskim i wiejskim. Idąc w ślady romantyków, mistrz i uczeń przeprowadzą kwerendę w poszukiwaniu owych „pieśni gminnych”, które są często bezpośrednią reakcją na zdarzenia realne, również współczesne. Na kanwie tak zebranego materiału powstanie koncert zespołu Strojone, którego członkiem jest Monika Gigier (uczeń). Koncert ten prezentowany będzie kilkakrotnie w plenerze (dziedziniec Muzeum Archeologicznego w Krakowie).
Dokonane zostanie również nagranie studyjne zebranych pieśni wykonywanych podczas koncertu, które zostanie wydane w formie płyty CD, a także udostępnione na kanale YouTube.
Następnym etapem projektu będzie spektakl w reżyserii Wiesława Hołdysa (mistrz) łączący elementy koncertu z działaniami teatralnymi. W spektaklu tym obok zespołu Strojone wezmą udział aktorzy Teatru Mumerus. Tak zebrane pieśni stworzą teatralno-muzyczną opowieść o Polsce ostatniego stulecia.





"Lekcje mediolańskie. Hommage a Tadeusz Kantor"
MumerusWspólne warsztaty i spektakl Teatru Mumerus oraz Konserwatorium Teatralnego i Théâtre des Asphodèles w Lyonie

Więcej >


Mumerus


Mumerus
Fot. Katarzyna Kierys
Mumerus
Fot. Katarzyna Kierys
Mumerus
Fot. Katarzyna Kierys
Mumerus
Fot. Katarzyna Kierys
Mumerus
Fot. Katarzyna Kierys
Mumerus
Fot. Katarzyna Kierys
Mumerus
Fot. Katarzyna Kierys

Projekt polegał na cyklu warsztatów teatralnych odbytych w dniach 12.11 - 22.11. 2015 w Lyonie, w których wzięli udział członkowie Studia Teatru Mumerus z Krakowa i studenci Konserwatorium Teatralnego w Lyonie. Warsztaty te zakończyły sie publiczną prezentacja powstałego w ich wyniku spektaklu w Theatre des Asphodeles w Lyonie 20.XI. 2915. następnie spektakl prezentowany był w maju 2016 podczas festiwalu "Printemps d'Europe" w Lyonie i we wrześniu 2016 w Teatrze Zależnym w Krakowie.

Warsztaty inspirowane były "Lekcjami mediolańskimi" Tadeusza Kantora, lecz ich celem nie było jakiekolwiek naśladownictwo teatru Kantora, ani też posługiwanie się "metodą kantorowską" (bo nic takiego nie istnieje) - lecz wydobycie z książki Kantora tego co najistotniejsze - umiejętności stworzenia własnego, zespołowego działania artystycznego.
Zajęcia odbywały się codziennie w teatrze des Asphodèles, zaczynały się rano i kończyły wieczorem. Każdy dzień pracy rozpoczynał się projekcją zapisu filmowego spektakli Kantora ("Umarła klasa", "Wielopole, Wielopole", Niech szczezną artyści"), a także artystów bliskich Tadeuszowi Kantorowi (Pina Bausch, John Cage, Joseph Beus). Po projekcjach odbywały się warsztaty polegające na stworzeniu etiud teatralnych. Z "Lekcji mediolańskich" wzięliśmy temat rytuału i kontrrytuału i - podobnie jak w warsztatach prowadzonych przez Kantora zrealizowaliśmy rytuał ślubu i jego kontrrytuału: pogrzebu (który - już jako nasz nadddatek - przeobrażał się w stypę); od siebie dodaliśmy rytuały powitań i pożegnań (w odwrotnej kolejności) oraz dobrych manier (savoir vivre) i - jako jego zaprzeczenie - rytuał zachowań niewłaściwych. Etiudy tworzone były przez studentów, którzy proszeni byli także o przynoszenie przedmiotów, które mogą służyć jako rekwizyty do tych rytuałów. Studenci także, przy wykorzystaniu bardzo prostych materiałów (czarne trykoty, papier, tektura) samodzielnie stworzyli kostiumy do prezentacji scenicznej. Pracowaliśmy także nad warstwą dźwiękową przedstawienia, nagrywając dźwięki podczas warsztatów, głosy uczestników, prostą muzykę na pianinie i miksując je potem w całą kompozycję muzyczną (czym zajął sie Michaël Filler).

Wydarzenie odbyło się w ramach Roku Tadeusza Kantora i było organizowane przez Województwo Małopolskie, Region Rodan - Alpy, Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Lyonie oraz Théâtre des Asphodèles. Koordynacją działań w Lyonie zajęła się Joanna Bonnard, animator polskiego życia kulturalnego we Francji. Organizacją warsztatu i spektaklu zajął się Thierry Auzier, dyrektor teatru des Asphodèles wraz z jego pracownikami.
W warsztatach i spektaklu wzięli udział członkowie Studia Teatru Mumerus z Krakowa:Agnieszka Dziedzic, Joanna Gałdecka, Monika Gigier, Katarzyna Kierys, Alicja Margolin, Marcin Kapusta, Jan Mancewicz Bartłomiej Zdeb oraz studenci Konserwatorium Teatralnego w Lyonie: Léna Génin, Ivan Grevesse, Romain Mas, Charlotte Piechon, Lisa Robert, Elina Nigil.
Prowadzenie warsztatów oraz reżyseria spektaklu: Wiesław Hołdys (Teatr Mumerus Kraków)

Przestrzeń dźwięków: Michaël Filler (Théâtre des Asphodèles Lyon).

Zdjęcia Katarzyny Kierys z warsztatów - kliknij tu
Zdjęcia Katarzyny Kierys ze spektaklu w Lyonie- kliknij tu
Zdjęcia Katarzyny Kierys z wieczoru poświęconego Tadeuszowi Kantorowi w Lyonie - kliknij tu
Zdjęcia Artura Łobody ze spektaklu w Krakowie - kliknij tu
Zdjęcia Ilji van de Paverta ze spektaklu w Krakowie - kliknij tu

Zapis spektaklu na wideo (wersja prezentowana w listopadzie 2015 w Lyonie) - kliknij tu

Pusta, czarna scena. Gdy wpatrujesz się w nią dłużej, czerń pogłębia się intensywniej ukazując swoje rysy i niedoskonałości, które zaczynają wybrzmiewać silnym między sobą kontrastem. Na stole leżą „Lekcje mediolańskie” Tadeusza Kantora. Lektura przeczytana. Scena gotowa. Obok niej puste, czerwone krzesło – jakby na kogoś czekało.


Na widowni, wśród plecaków, książek, ołówków i notesów siedzi dwanaścioro młodych ludzi. Obok nich nieco starszy chłopak stoi przy konsoli muzycznej. Jest jeszcze jedna osoba: najstarszy wiekiem i doświadczeniem mężczyzna. Wita się ze wszystkimi. I zaczyna mówić o historii, legendzie, awangardzie, wizjonerze, twórcy i osobowości teatralnej XX wieku – Tadeuszu Kantorze.

Tych dwanaścioro młodych ludzi, to my – uczestnicy międzynarodowych warsztatów teatralnych, które odbyły się w lyońskim Théâtre des Asphodèles – sześciu Polaków, członków Studia Teatru Mumerus i sześciu Francuzów, studentów konserwatorium teatralnego. Ten najstarszy mężczyzna to Wiesław Hołdys – krakowski reżyser i twórca, założyciel Teatru Mumerus, który prowadzić będzie warsztaty od strony merytorycznej
i artystycznej. Tadeusza Kantora znał osobiście, a legendarne już spektakle, począwszy od „Umarłej klasy” (1975), poprzez: „Wielopole, Wielopole” (1980), „Niech sczezną artyści” (1985), „Nigdy tu już nie powrócę” (1988) aż po pośmiertnie wystawione „Dziś są moje urodziny” (1990) Hołdys widział po kilka razy. Zna je więc bardzo dobrze, zna również historię Teatru Cricot2, pozateatralną działalność Kantora, ciekawe (czasem nieznane szerszej grupie odbiorców) anegdoty związane z jego życiem i aktywnością artystyczną. Dzieli się z nami tą wiedzą, doświadczeniem, my chłoniemy ją mając świadomość, że niektóre z tych informacji są unikalne, a przez to bardziej wyjątkowe. Przy konsoli – Michaël Filler, który pomagać będzie Hołdysowi w prowadzeniu warsztatów, z czasem weźmie odpowiedzialność za warstwę dźwiękową tego, co wspólnymi siłami spróbujemy razem stworzyć.

Ale nad czym właściwie będziemy pracować? Jak cel ma idea polsko-francuskich warsztatów, które zorganizowane zostały w ramach Roku Tadeusza Kantora, który obchodzimy obecnie w Polsce? Przed wspólnym spotkaniem otrzymaliśmy krótki opis tego przedsięwzięcia napisany przez Hołdysa. Czytamy w nim: Podążając śladami Kantora, planujemy odbycie warsztatów inspirowanych „Lekcjami mediolańskim”, zakończonych pokazem powstałego w ich wyniku spektaklu – w żaden sposób nie mając zamiaru ślepo naśladować Kantora, jako, że wielką nauką „Lekcji mediolańskich” jest pokazywanie w jaki sposób można znaleźć własną drogę. Tego Kantor wymagał od swoich uczniów, temu też celowi zamierzamy podporządkować nasze warsztaty. Ta idea będzie przyświecać nam każdego dnia.

Przed rozpoczęciem pracy dostaliśmy trzy zadania do wykonania. Pierwszym z nich było przestudiowanie „Lekcji mediolańskich” – tekstu napisanego przez Kantora po seminarium, które w 1986 roku poprowadził w Mediolanie dla dwunastu studentów Elementarnej Szkoły Dramatycznej. Zawarł w nich nie tylko refleksje na temat sztuki XX wieku, informacje historyczne, ale również swoje własne uwagi, a w ostatniej – 12 lekcji –„Mały manifest”, który stał się podsumowaniem jego działań artystycznych, a może bardziej – uzupełnieniem czy kolejnym głosem w sprawie sztuki teatralnej i sztuki w ogóle. W tej niewielkiej publikacji znajdziemy również opis samych warsztatów – ćwiczeń praktycznych i improwizacji teatralnych, które w ciekawy sposób pokazują związek i wpływ wykładów teoretycznych na konkretne działania artystyczne podczas mediolańskiego seminarium. W Lyonie nie odbędzie się jednak żadna analiza, streszczenie, dyskusja, wykład wokół książki Kantora. „Lekcje mediolańskie” będą inspiracją w pełnym tego słowa znaczeniu – do samego tekstu wracać bezpośrednio nie będziemy, nie będziemy także powtarzać ćwiczeń w nich zawartych.


Drugim postawionym przed nami zadaniem było przygotowanie tematów do opracowania scenicznego. Temat, nie tekst – jak podkreślał Hołdys. Przykładem takiego działania, nad którym pod okiem Kantora pracowali studenci w Mediolanie, było przekształcenie rytuału ślubu w rytuał pogrzebu. Mogliśmy zająć się tym samym tematem, ale Hołdys namawiał nas do poszukania własnych propozycji w tym obszarze. Padło wiele pomysłów, z których finalnie miały pozostać tylko nieliczne z nich połączone w końcowe przedstawienie. To pierwsze wspólne doświadczenie wymiany myśli było o tyle ciekawe, że dało nam podstawy do wzajemnego poznawania siebie nie tylko na poziomie personalnym, ale także kulturowym.


Trzecią rzeczą, o którą poprosił Hołdys każdego z uczestników było przyniesienie przedmiotu bądź przedmiotów codziennego użytku, zwyczajnych, bądź takich, które w jakiś szczególny sposób albo nas zainteresowały, albo zaintrygowały. Mogły to być rzeczy, które odnaleźliśmy w szafach, piwnicach, na strychach, pod biurkami, takie, które z pozoru nie wydają się mieć żadnego znaczenia, a same z siebie są trudne do zastosowania. Owe objet trouvé, biedne, ubogie, zapomniane, nie brane w normalnych okolicznościach pod uwagę. Należy bowiem pamiętać, że dla Kantora kluczowe znaczenie miał ten zwykły-niezwykły przedmiot, który na scenie zaczynał żyć niezależnie i któremu można było nadać zupełnie nowe, nieoczekiwane właściwości czy znaczenia.


Przed rozpoczęciem realnej pracy na deskach Théâtre des Asphodèles z jednej strony nie mieliśmy zbyt wiele – żadnego tekstu, dramatu, zadania do wykonania, jak to częstokroć ma miejsce w szkołach teatralnych czy podczas prób przed spektaklem. Z drugiej strony mieliśmy aż nadto – nasza świadomość przepełniona była wiedzą wyczytaną z „Lekcji mediolańskich”, a wyobraźnia – z pewnością nieuświadomiona jej siła, która z każdym kolejnym dniem miała o sobie wyraźniej dawać znać – gotowa do działania. To ta sama wyobraźnia, którą tak cenił sobie Kantor i o której mówił, że zdolna jest stwarzać i pokazywać realność, taką, jakbyśmy ją zobaczyli po raz pierwszy. I mieliśmy jeszcze wolność – w działaniu, w wyborze materii, obiektów, scenografii, kostiumów, dźwięków – która może, która nawet musi stwarzać nowe światy! Inspiracja Kantorem, propozycja rytuału i konkretny przedmiot – te trzy składowe stały się podstawą naszej wspólnej pracy, punktem wyjścia. Pusta, niedoskonała w swojej czarności scena była gotowa do przyjęcia wszystkiego, co zrodzić miało się podczas tych kilku wspólnie spędzonych dni.

W jaki więc sposób i jakimi środkami, po niespełna trzydziestu latach od działań Kantora
w Mediolanie, podjęliśmy próbę twórczej aktywności oraz zbudowania własnego przedstawienia? Warsztaty w Théâtre des Asphodèles miały ściśle określony plan. Spotkania zaczynały się o godzinie 10:00 rano krótkimi wykładami historyczno-teoretycznymi. Niemożliwością było, podczas tych kilku dni pracy, skupić się i na historii, i na teorii rozwoju sztuki oraz na naszych, konkretnych działaniach artystycznych. Jednak wprowadzenie w ten ciąg historyczny miało swoje uzasadnienie – wybór materiałów dydaktycznych, które uczestnicy mogli zobaczyć czy usłyszeć był przemyślany i nie tyle mający nadać ton, kształt dalszej pracy, co bardziej zwrócić uwagę na poszczególne zagadnienia: abstrakcjonizm, dadaizm, konceptualizm, sztuka ready made, dekonstrukcjonizm, muzyka konkretna, koncept powtarzalności w dramaturgii przedstawienia. Z zakresu tych kierunków artystycznych zobaczyliśmy m.in. prace Marcel'a Duchamp'a, Tadeusza Kantora, Piny Bausch, John'a Cage'a, Pierre'a Shaeffer'a. Poprzez poznanie lub przypomnienie sobie działalności tych dwudziestowiecznych artystów, skupiliśmy większą uwagę na następujących składowych pracy twórczej: idea, pomysł, koncept, muzyka, dźwięk, przedmiot, a także – sama postać artysty, aktora – jego miejsce w kontekście i obok dzieła sztuki.

Oprócz krótkich mini-wkładów, a może precyzyjniej – komentarzy do poszczególnych dzieł artystycznych, oglądaliśmy fragmenty przedstawień Kantora („Umarła klasa”, „Wielopole, Wielopole”, „Dziś są moje urodziny”). Niejeden raz po projekcji siedzieliśmy wpatrując się w czarną przestrzeń, która – zdawało się – czekała na wypełnienie ruchem, gestem, ciałem, może jakimś pomysłem, który z biegiem czasu mógłby urzeczywistnić się na scenie. Po jednym z takich kantorowskich obrazów – silnie nabrzmiałym emocją, historią, pamięcią, przeszłością, śmiercią – komentarz nie był potrzebny. Więc i wtedy pochłonięci refleksją po prostu byliśmy, każdy na wybranym wcześniej miejscu. Nagle Hołdys, w tej ciszy i w tej wybrzmiewającej pustką scenie, wszedł na środek i energicznym krokiem próbował ją ni to wypełnić, ni to objąć. Obserwowaliśmy z zaciekawieniem jego postać i trudnym do odsunięcia stało się wrażenie, że bardziej to przestrzeń bada ruchy Hołdysa – człowiek w tym scenicznym wszechświecie stał się tylko narzędziem, już nie tym nadrzędnym, który ustala zasady i reguły wszystkiego, co go otacza, ale tym, który poddać musi się regułom właśnie zaistniałej chwili. Po kilku minutach, w jakiś magnetyczny sposób, scena spontanicznie zaczęła wypełniać się kolejnymi osobami. To nie była wspólna praca. Każdy, kto w tamtym momencie poczuł potrzebę i możliwość podjęcia próby działania, wydawał się osobnym atomem ze znanymi (?) jedynie sobie impulsami, które kierowały ciała i wyzwalały ruchy. Usilne próby okiełznania sceny stawały się coraz bardziej pokraczne, jakoś nieprzystawalne, pogubione. To była duża lekcja pokory, która pokazała nam siłę przestrzeni i ogrom pracy przed nami.


Z kolei w inny dzień przyniesione przez nas przedmioty poukładaliśmy na scenie i zaczęliśmy bacznie im się przyglądać. Każdy z nich miał prawo zaistnieć. Przenieśliśmy je wszystkie bez wyjątku na stół obok. Każdy kolejny uczestnik warsztatów wybierał jeden przedmiot, który poczuł lub taki, który sam domagał się obecności. To, co zaczęło dziać się na deskach teatru, chyba wszystkich wprawiło w zdziwienie i pewien rodzaj fascynacji. Działanie, które podejmowała osoba w czarnej przestrzeni nie było wcześniej ani przemyślane, ani przygotowane, pomysł improwizacji padł bowiem równie nagle, co nieoczekiwanie. Nie można było oprzeć się wrażeniu, że każdy z tych objet trouvé z czasem zagarniał postać, która go ożywiła. Czas nie był określony. Postać i przedmiot mogli być na scenie minutę, dwie, osiem czy dwanaście. Tyle, ile było potrzebne. Charakter ożywionego przedmiotu czuliśmy czasem niemal namacalnie – niektórym z nas cierpła skóra, gdy widzieliśmy wyrywane włosy przez zwykłą, roboczą taśmę klejąca, która zaklejała nie tylko poszczególne części ciała, ale blokowała ruchy każąc poddać się swoim własnym regułom jednej z uczestniczek warsztatów. Inny przykład: lina – gruba, solidna – stawała się ni to lassem, ni to biczem, ni to wijącą się jak wąż przynętą i wydawało się, że już skończy pokazywać swoje kolejne wcielenia – za każdym jednak razem ujawniała nowe właściwości. Chłopak, który wybrał linę spośród kilkunastu innych przedmiotów, poddał się jej działaniu w całości, zdawało się, że sam nie wie, kiedy to istne przedstawienie z jego udziałem się skończy. Albo lampion – zwykły, biały, okrągły, papierowy lampion, który zaczął oddychać razem z kolejną osobą składając się i rozkładając. A może to już człowiek oddychał razem z nim? Drewniany metr składał swojego ożywiciela. Orzech kokosu powyginał w przedziwne kształty najpierw dłonie, potem ręce, w końcu – całe ciało. Każdy z tych przedmiotów zadomowił się na scenie i podczas końcowego spektaklu, obok innych obiektów, na równych prawach występował z aktorami.

Oprócz wyboru przedmiotu i ożywieniu go na scenie usiłowaliśmy znaleźć wspólny rytm i ruch oraz podjąć próbę wydobycia z niego dźwięku. I stała się rzecz arcyciekawa! Obok tego, co mogliśmy zobaczyć, tej wspólnej czy to gry, czy zabawy, czy może współdziałania, rozmowy, próby zrozumienia, czasem potyczki, może nawet walki między obiektem a aktorem, zaczęliśmy słyszeć przedmioty. Muzyka, jaka wytwarzała się po wprowadzaniu ich w ruch, połączona z powtarzalnością pewnych sekwencji gestów, z tym odnalezionym rytmem, otworzyła nowe możliwości. Wystarczył jeden przedmiot w przestrzeni, jeden nieznaczny ruch, by scena zaczynała grać. Od tej pory każdy z nas, co jakiś czas przechodząc obok tej niedoskonałej czerni, baczniej jej się przyglądał, wsłuchiwał się w nią, niekiedy w nią wkraczał, by ożywić ją po raz kolejny nowym dźwiękiem. Szelesty, cisza wybrzmiewająca z włączonych głośników, oddechy, kaszlnięcia – wszystko stawało się muzyką.

Powyższe zadania i odkryte dzięki nim zjawiska zostały wykorzystane do późniejszych działań już na rzecz samego przedstawienia. Dźwięki niektórych z przedmiotów zostały nagrane i wykorzystane w oryginalnym brzmieniu bądź zmiksowane przez Michaëla Fillera. Zarejestrowaliśmy również własne głosy. Z założenia spektakl miał opierać się o jak najmniejszą ilość słów, a jeśli już jakieś miały się w nim pojawić to takie, które w oderwaniu od codzienności, stawały się rodzajem wyliczanki czy gry słownej. Seria powitań i pożegnań, asemantyczne sowa padające ze sceny, wyczytywane w litanii nazwiska osób wprowadziły przedstawienie na innym poziom odbioru. Słowa oraz dźwięki sceny i przedmiotów, nie mieszczące się w znanych, używanych nam zakresach, mogły znaczyć wszystko. Mogły również nie znaczyć nic. Poprzez ich powtarzalność, a także wspomnianą asemantyczność, rzeczywistość doprowadzana była do absurdu i abstrakcji. Świat na scenie śmieszył, gdy słyszeliśmy wyliczane w przeróżnych konfiguracjach: wyst rr, wystr, bystry, strk, trk, wrk, wyrke, byrke, zyrke, wyrk, bystry, rzyszczy, rzyszczy, rźyszczy, szczyrkścisk, (…)* oraz – przerażał: FUMCEKAKA, FUMCEKAKA, FUM CE KA KA, (…)* – głośny, rytmiczny – z użyciem czerwonej parasolki i laski jako broni, od której zaczęły ginąć kolejne postaci…

Obok pracy z przedmiotem i przestrzenią, próbowaliśmy przełożyć na deski teatru wybrane przez nas rytuały społeczne. Tutaj Wiesław Hołdys zaproponował następującą metodę pracy: podzieliliśmy się na dwie grupy i każda z nich najpierw dokładnie badała wybrane rytuały (różne), później przedstawialiśmy sobie nawzajem efekty naszej pracy. Mieliśmy więc podstawę i materiał do dalszego działania. Kolejny etap polegał na dekonstrukcji tego, co udało nam się wypracować. Z czasem – pod wpływem nowych idei i pomysłów ze strony uczestników – jeden rytuał przekształcał się w następny bądź powstawał jakiś zupełnie inny, nowy. W dekonstruowaniu zastanej, realnej rzeczywistości, pomagały wybrane przez nas przedmioty, których ilość z czasem się powiększała (choć nieznacznie). Schodziliśmy niekiedy do piwnicy teatru, w którym znajdowała się garderoba, by przygotować dla siebie kostiumy. Każdy był odpowiedzialny za swój własny strój – wolność w tym zakresie połączoną z wyobraźnią i coraz wyraźniejszym odczuwanie przedmiotów odnalezionych, przyczyniła się do stworzenia unikalnych, czasem groteskowych lub przerażających kompozycji. Staraliśmy się utrzymać tonację kolorystyczną w odcieniach czerni, bieli i szarości, pożądanymi elementami strojów były kolejne przedmioty lub ich fragmenty, obracaliśmy się w obrębie materiałów z tworzyw naturalnych. Oprócz tkanin, koszul, koronek, gorsetów, spodni, elementami kostiumu stawały się sznury, sznurki, kapelusze, zwoje szarego papieru, liny, taśmy. Intrygujące przedmioty, na które co jakiś czas trafialiśmy przez przypadek, zabieraliśmy ze sobą lub mieliśmy w pamięci – nie wiedzieliśmy bowiem, jak potoczą się dalsze losy naszej pracy.

W piątek, 20 listopada, nadszedł dzień premiery spektaklu, który poprzedzony był oficjalną częścią całego przedsięwzięcia. We foyer teatru przygotowana była wystawa z prac Tadeusza Kantora, niektóre jego rysunki, projekty scenografii i fragmenty notatek. Dyrektor Théâtre des Asphodèles, Thierry Auzer, zaprosił wszystkich na polsko-francuski koktajl, goście i widzowie mogli zobaczyć film „Kantor ist da” w reżyserii Dietricha Mahlowa. Swoje wystąpienie mieli też przedstawiciele Fundacji Tadeusza Kantora z Warszawy (Barbara Stangret i Antoni Burzyński), którzy przyjechali do Lyonu specjalnie na tę okoliczność. Zaprezentowali zbiory, które znajdują się w posiadaniu Fundacji oraz zakres jej działalności. Byliśmy również świadkami happeningu przygotowanego przez francuską grupę uczestników warsztatów, za którą odpowiedzialny był Michaël Filler. Wykorzystano w nim fragmenty tekstu z przedstawienia „Wielopole, Wielopole”.

Spektakl rozpoczął się w ciszy, ale przy wejściu widzów aktorzy stali już na scenie w pozycjach wskazujących na dopiero co zakończoną pracę. Początek przedstawienia, czy jego koniec? Od tej swoistej gry z widzem, od tego załamania reguł, porządku rzeczy, chcieliśmy wprowadzić każdego z osobna w świat, który od tej pory będzie starał się wszystko dekonstruować, zmieniać, pokazywać inaczej. Seria rytuałów powitań i pożegnań urosła na miarę jakiejś nowej, powtarzającej się w nieskończoność rzeczywistości. Poprzez mechaniczność wcześniej wyuczonych gestów, wprowadzeni w ruch, niczym manekiny, staliśmy się samowystarczalni i samotni.

Postaci znikały, pojawiały się, umierały i rodziły. Pianino, które postawiliśmy na scenie
w czasie prób, stało się z jednej strony wejściem do innego świata, z drugiej – jego wyjściem. Mechanicznie żegnające się postaci weszły w otchłań tego grobowca (?) przy wtórze „Marsza żałobnego” Chopina przeplatanego „Marszem weselnym” Wagnera, by zaraz potem zacząć pojawiać się już nie jako ludzie, ale bardziej jako kreatury kierowane przez przedmioty (dokładnie te same, które wybrały nas podczas warsztatów). Poruszając się na scenie według własnych reguł, stworzenia te zaczęły łączyć się ze sobą w nowe konstelacje czołgając się, sklejając, złączając przez jakieś przedziwne siły. Słuchaliśmy wyczytywane nazwiska osób z „Umarłej klasy” Kantora. Przy dźwiękach „Walc Francois” Karasińskiego kreatury wykonały przedziwny taniec, by znowu dać wciągnąć się w inne rzeczywistości i pozostawić puste deski sceny. Światy zaczęły się przenikać: śmierć-życie, człowiek-przedmiot, teatr-realność.

Przestrzeń od nowa musiała zostać zapełniona. Na oczach widzów dwoje młodych chłopaków zbudowało stół, który mimo wielkich nakładów pracy i widocznych chęci – nie spełniał wymagań realnego stołu. Krzesła były za daleko, powierzchnia zbyt wąska, pochyła. Pojawili się współbiesiadnicy – każdy jakby z innego świata. Rytuał picia kolejnych rodzajów alkoholu zostaje przeprowadzony w nowej rzeczywistości. Francuskie wino degustowane niby z ustalonymi zasadami, ale w sposób przerysowany, wódka, której się odmawia, piwo, które pociąga za sobą chęć spożycia po nim posiłku kończącego się absurdalnymi czynnościami przy stole. Odsłaniają się przed nami kolejne właściwości tego świata. Dlaczego czymś dziwnym jest granie na flecie przez nos, składanie kapelusza z serwetki, zszywanie warg współbiesiadnikowi, wyrywanie własnych zębów, by każdy z nich przybić później do stołu?

Te osobliwe rytuały zostają przerwane wkroczeniem nowych postaci. Aktorzy pozostali ci sami, jednak po ich gestach i dobranych rekwizytach nie trudno było zauważyć, że znowuż – pochodzą one z jeszcze innego świata. Przy dźwiękach FUMCEKAKA FUMCEKAKA FUMCE KA KA* twarz młodej dziewczyny, dotąd komiczna przez miny, którymi bawi się ze sobą i z publicznością, staje się obliczem oprawcy, a czerwony parasol – karabinem maszynowym. Drugim zabójcą okazuje się postać przygarbionego mężczyzny, który prostuje się i jako broni używa swojej laski. Gdy prawie wszyscy uczestnicy biesiady zostają uśmierceni, wkraczają kolejne postaci – drewniane, stare grabie znalezione w teatralnej garderobie grabić będą trupy powoli powołując ich do nowego życia. Widzowie są świadkiem kolejnego tańca, który doprowadza wszystkich członków tej społeczności z powrotem do stołu. Aktorzy zasypiają. Przedmioty również. Spektakl się kończy.

Czarna scena – choć wypełniona przez studentów lyońskiego konserwatorium i członków Studia Teatru Mumerus – staje się z powrotem pusta. Wybrzmiewa cisza.

Katarzyna Kierys

W duchu Kantora



Ci, którzy mieli szczęście oglądać na żywo spektakle Tadeusza Kantora, do końca życia pozostaną pod ich wrażeniem. Pod powiekami zawsze już będą przemykać ciemno ubrane, nieoczywiste postaci. Muzyka i obrazy, których nie da się zapomnieć. Aktualnie pozostają świadectwa – teksty Kantora, nagrania spektakli. Wiesław Hołdys wraz z grupą młodych ludzi postanowił wskrzesić ducha Kantora.
Hołdys był jednym z tych, którzy mieli do czynienia z Kantorem „na żywo". Powstałe w wyniku warsztatów „Lekcje mediolańskie. à Tadeusz Kantor" to swego rodzaju impresja. Pozwala ona (niektórym na nowo, a niektórym w ogóle) zobaczyć, co wydarzało się na scenie.
W żaden sposób nie chodzi tu o porównanie czy próbę wiernego odtworzenia któregoś ze spektakli Kantora. Schodzimy do piwnicy – „Lekcje mediolańskie" odbędą się w małym gronie, pod poziomem jednej z krakowskich ulic. Po zapaleniu światła wpatruje się w nas dziwna grupa ludzi. Przez chwilę pozostają nieruchome i jakby zdziwione, ale za moment ożywają: zaczynają się kłaniać, wdzięczyć do publiczności. Pomalowane na biało twarze rozświetlają blade uśmiechy. Rozlegają się nieśmiałe oklaski. Scenografię tworzy obłożona szarym papierem katarynka, potem deska i dwa stojaki, które składają się na stół. Zwracają uwagę kostiumy – ciemne, czasami krzywo założone ubrania z dodatkami z folii, papieru itp.
Większość postaci ma młode twarze, lecz wśród nich jest jedna, która wyraźnie wyróżnia się wiekiem i wzrostem. To mężczyzna – Jan Mancewicz – góruje nad pozostałymi, cały czas jest obecny na scenie, ale nie bierze bezpośredniego udziału w interakcjach. Może kojarzyć się z niemym animatorem, który czuwa nad przebiegiem. Przypomina trochę postać Kantora w „Umarłej klasie", a jego rola w „Lekcjach..." może kojarzyć się z nauczycielem czy grabarzem.
Aktorzy poruszają się w sposób mechaniczny. Na początku każda postać w ukłonach jakby się nam „prezentuje". Potem zaczynają tworzyć się „mikroświaty", które mieszają się ze sobą. Młoda kobieta kurczowo trzymająca lalkę-chłopca; młody, elegancki mężczyzna z młotkiem czy zgarbiony chłopak z obłędnym wzrokiem, który wyjmuje z ust metry białej tasiemki... W powtarzalnych sekwencjach mamy m.in. taniec w kręgu. Postaci przemieszczają się przed naszymi oczami, z ich ust wyrywają się słowa „Józef Wgrzdągiel" oraz niezrozumiałe frazy, a oni sami podnoszą dwa palce, jakby zgłaszali się do odpowiedzi. Niesamowite echo „Umarłej klasy" – dziwne postaci w ciemnych, surrealistycznych kostiumach i szczątkowej mowie to jakby cienie uczniów.
Nie do końca wiadomo, czy patrzymy na życie, sen, czy też „życie po życiu". Szczególnie, gdy przyglądamy się ich późniejszym poczynaniom – długa, ale urzekająca scena ze szkolnej klasy nagle się kończy. Trochę szkoda, bo mogłaby jeszcze trwać: jest coś niesłychanie pięknego w tych upiornych, przekrzykujących się ludziach, którzy znajdują się na granicy życia i śmierci, na przecięciu starości i młodości. Potem klimat zmienia się i na scenie zaczyna się kabaret. Dwóch młodych chłopaków próbuje zbudować prosty stół. Zachowują się jak Pat i Mat z serialu animowanego „Sąsiedzi" w reż. Lubomíra Beneša: nie skończą pracy, póki nie znajdą rozwiązania problemu. Po zbudowaniu stołu roznoszą krzesła i dołącza do nich reszta bohaterów. Jest to coś na kształt stypy, która zamienia się w regularną imprezę z (niewidzialnym, a jakże!) jedzeniem i piciem.
„Lekcje mediolańskie" to spektakl nieoczywisty. Zachowuje specyfikę Teatru Mumerus – jest lekki, zawiera dużo poczucia humoru. Jesteśmy przecież z bohaterami po drugiej stronie śmierci. Patrzymy przecież na jakieś upiory. Jednak one nas urzekają i momentami rozśmieszają. Oglądamy widowisko jak małe dzieci – z otwartymi ustami, nie wiedząc, co stanie się za chwilę. Słyszymy muzykę z „Umarłej klasy", zahipnotyzowani wodzimy wzrokiem za poruszającymi się w kręgu postaciami. Wiemy, że uczestniczymy w czymś unikatowym (w Polsce odbyły się tylko dwa pokazy tego spektaklu) i że jest to coś, co zostanie w pamięci na długo. Dzięki temu ulotnemu widowisku możemy też w jakiś sposób przenieść się do świata Kantora: stanąć na jego progu i zajrzeć tam. Jednak możemy na to patrzeć już z naszej perspektywy. Teatr Mumerus nie przestaje zaskakiwać. „Wyczarowuje" kolejne świetne przedstawienia jak jeden z bohaterów wyjmuje z ust gwoździe i wbija je w stół. Równo, tak, żeby cały rząd tworzył harmonijną konstrukcję. Kto widział „Lekcje mediolańskie", ten może czuć się szczęściarzem.
„Lekcje mediolańskie. Hommage à Tadeusz Kantor", reż. Wiesław Hołdys przy współpracy Michaëla Fillera, Teatr Mumerus Kraków, Théâtre des Asphodèles Lyon

Joanna Marcinkowska

Dziennik Teatralny, 6.X. 2016





CZAS NIELEGALNY
Mumerus

Więcej >


Mumerus


Tytuł spektaklu – "Czas nielegalny" – nawiązuje do preambuły opowiadania Bruno Schulza "Genialna epoka". W oparciu o twórczość Schulza dla widzów została przygotowana imaginacyjno-teatralna ekspedycja w „boczne odnogi czasu, trochę nielegalne co prawda i problematyczne”, jakby to powiedział sam autor „Sklepów cynamonowych”. A gdzie bardziej niż w muzeum, szczególnie tym gromadzącym zabytki archeologiczne, czas może być poddawany manipulacjom? Podczas teatralnej wędrówki, dzięki współpracy z Muzeum Archeologicznym w Krakowie, widzowie mieli możliwość zobaczyć niedostępne na co dzień dla zwiedzających zaułki gmachu, w których ożyli bohaterowie grafik i opowiadań Schulza. Drugim, ważnym tematem spektaklu były nawiązania do filmu niemego - takich tytułów, jak na przykład "Gabinet doktora Caligari", które mógł oglądać Bruno Schulz w Drohobyczu. Połączenie środków wyrazu kina niemego i teatru pozwoliło na nastanie czasu nielegalnego. Choćby przez tę godzinę, w ciągu której trwać będzie spektakl-wędrówka
Spektakl był zwieńczeniem warsztatów teatralnych prowadzonych przez Wiesława Hołdysa oraz twórców związanych z Teatrem Mumerus.
Udział wzięli: Katarzyna Fijał, Joanna Gaudecka, Natalia Brandys, Anna Lenczewska Alicja Margolin, Natalia Radiowska, Glenn Cullen, Jan Mancewicz, Maciej Wacławik, Karol Zapała
Bartłomiej Zdeb
Kierownik projektu: Wiesław Hołdys
Współpraca: Agnieszka Dziedzic (Teatr Mumerus) oraz Beata Morsztyn (Muzeum Archeologiczne)

Prezentacja spektaklu finałowego: 30 sierpnia 2015, godz. 18:00, Muzeum Archeologiczne w Krakowie,
Projekt zrealizowany we współpracy z Muzeum Archeologicznym w Krakowie
Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego
Projekt związany jest z udziałem Teatru Mumerus w konkursie "Klasyka Żywa" zorganizowanym przez Instytut Teatralny oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego z okazji rocznicy 250-lecia teatru publicznego w Polsce.

Monika Jagiełło

Teatralne podchody z Schulzem w Muzeum Archeologicznym


W 2014 r. na dziedzińcu muzeum zobaczyliśmy "W lustrze opowieści". Spektakl. "Czas nielegalny" to projekt teatru Mumerus oparty na twórczości autora "Sklepów cynamonowych". Sceną będą niedostępne zwykle zakamarki przy ul. Senackiej. Czy plastyczną twórczość Brunona Schulza można połączyć z atmosferą kina niemego? Krakowski teatr Mumerus podejmie taką próbę w nowym spektaklu. "Czas nielegalny" będzie wędrówką uczestników i widzów po przestrzeniach Muzeum Archeologicznego, Teatru Zależnego i okolicy. Inspiracją stał się opis wędrowania zawarty w opowiadaniu "Sklepy cynamonowe" Schulza. Bohater odwiedza miedzy innymi teatr.
Zdecydowaliśmy się zastąpić teatr kinem, nawiązując do obecnej w twórczości Schulza fascynacji sztuką filmową - tłumaczy reżyser przedstawienia Wiesław Hołdys. Jego tytuł - "Czas nielegalny" - to cytat z Schulza, ale Hołdys przyznaje, że można zamienić go na "Czasoprzestrzeń nielegalna". - Nasz teatr wchodzi bowiem w niecodzienną przestrzeń. Istniały tu wcześniej klasztor, muzeum, sąd. To sprawia, że atmosfera jest nasycona niezwykłą historią - wyjaśnia Hołdys. Posłuży do przywołania znanych z twórczości Schulza miejsc: nawiedzonego domu pełnego zapomnianych pokoi, sanatorium, gdzie cofnięto czas i śmierć nie dochodzi do skutku, czy dwuznacznych sklepów. - Dla teatru ta atmosfera jest bezcenna. Labirynt przestrzeni muzeum prowokuje do poszukiwań warsztatowych - podkreśla. W spektaklu zobaczymy grupę uczestników teatralnych warsztatów dla młodzieży, odbywających się w sierpniu pod egidą Mumerusa. Część z nich brała już udział w warsztatach w poprzednich latach. Dla reszty to pierwszy raz. - Pracujemy m.in. z młodzieżą z Liceum im. Romera w Rabce. Odwiedzamy ją co roku ze spektaklami. Tak wykraczamy poza ramy tradycyjnej edukacji - mówi Hołdys. Działania przynoszą efekty. - Wielu z uczestników naszych zajęć zakłada własne grupy teatralne, działają aktywnie w sferze kultury - cieszy się reżyser. Zarówno Hołdys, jak i dyrekcja Muzeum Archeologicznego podkreślają, że ich projekt to modelowy przykład wspólnych działań organizacji pozarządowej z instytucją kultury. Obie jednostki współpracują od roku. Pierwszą realizacją był spektakl "W lustrze opowieści", również inspirowany twórczością Schulza. Nie bez znaczenia jest to, że teatr i muzeum działają po sąsiedzku. - Muzeum to dom wszystkich muz, nie tylko historii. Może więc uzupełniać działalność poprzez sztukę. Mumerus inspiruje się tajemniczą przeszłością człowieka, a ten trop prowadzi do archeologii - mówi dyrektor Muzeum Archeologicznego Jacek Górski. Efekt projektu, który zobaczymy w niedzielę, nie będzie spektaklem w tradycyjnym rozumieniu. Widza czekają teatralne podchody. Rozpoczną się już na parkingu muzeum. Szczegóły owiane są tajemnicą, ale zanim widz dotrze na wewnętrzny dziedziniec muzeum, przejdzie m.in. przez podziemia, gdzie dawniej mieściły się lochy. Na co dzień są niedostępne. Spektakl rozpocznie się o godz. 18 w Muzeum Archeologicznym przy ul. Senackiej 3. Wstęp wolny.

Dziennik Polski 29 sierpnia 2015

W dniach od 23 do 30 sierpnia trójka uczniów (w tym ja) z I Liceum Ogólnokształcącego w Rabce Zdroju brała udział w warsztatach teatralnych, zakończonych spektaklem warsztatowym. „Czas Nielegalny" był wędrówką uczestników i widzów po przestrzeniach Muzeum Archeologicznego.
Pierwsze spotkanie odbyło się w upalną niedzielę. Piękna pogoda towarzyszyła nam przez cały czas trwania warsztatów. Aby przybliżyć sobie historię budynków Muzeum Archeologicznego zostaliśmy oprowadzeni po ich zakamarkach. Było to bardzo inspirujące zwiedzanie. Przestrzenie, które zobaczyśliśmy, rozbudziły naszą wyobraźnię. Atmosfera, którą dało się tam wyczuć, była wzięta z powieści Szulza, dzięki czemu powstało kilka pomysłów na etiudy. W następnych dniach pracowaliśmy nad tym, żeby pomysły, które powstały w naszych głowach przenieść do niecodziennej, jak dla sztuki teatralnej, przestrzeni Muzeum. Nazywam to pracą, ale jestem przekonana, że dla wszystkich uczestników warsztatów nie była to praca, tylko dobra zabawa. Każdy był pełen zapału, pasji i wiary w to co robi. Nie bez wpływu pozostał fakt, iż mieliśmy szansę pracować z Panem Wiesławem Hołdysem, na co dzień dyrektorem Teatru Mumerus, oraz z profesjonalnymi aktorami, których grę można podziwiać na deskach tego teatru. Przekazali nam wiele wiedzy nie tylko o samym pisarzu i rysowniku, którego dzieła były motywem przewodnim naszych warsztatów, ale dawali nam cenne wskazówki i rady dotyczące gry aktorskiej. Łącznie nad spektaklem pracowało 6 amatorów (miejmy nadzieję, że kiedyś już profesjonalistów), 4 zawodowych aktorów oraz reżyser. Piękno ogrodów i pełne tajemnic podziemia Muzeum wlewały w reżysera spektaklu Wiesława Hołdysa codziennie nowe pomysły, przez co koncepcja sztuki zmieniała się z dnia na dzień. Chcieliśmy, by to nad czym pracujemy było godne samego Bruno Schulza. Teatr Mumerus postanowił więc wyjść poza schemat i bazować nie tylko na twórczości Schulza, ale również sięgnąć do tego, co jego inspirowało, czyli m.in. do kina niemego. W dzień spektaklu wszyscy nie mogli doczekać się wystepu, zastanawialiśmy się, ilu ludzi przyjdzie. „Czas nielegalny" rozpoczął się na dziedzińcu muzeum Archeologicznego przy ul. Seneckiej w Krakowie. Odbyła się tam etiuda pokazująca złączone ze sobą po kolei trzy „żywe" rysunki z „Xięgi bałwochwalczej" Bruno Shulza. Ułożyły się one w historię zakończoną uroczystym pochodem. Widzowie zostali poprowadzeni w dalszą część Muzeum, gdzie zostali przejęci przez iluzjonistę, który poprzez swój pokaz złamał zasadę logicznego myślenia. Następnie widzowie zostali doprowadzeni do kolejnej etiudy, która przez nieplanowany incydent stała się jeszcze bardziej rzeczywistsza i ciekawsza. Bo przecież teatr to żywa sztuka, której częścią jest właśnie improwizacja. Kolejne były podziemia. Tam wszyscy obejrzeli opis szkoły według Schulza. Następnie zostali podzieleni na dwie grupy - cześć poszła oglądać etiudę inspirowaną filmem niemym, a pozostali „żywe" obrazy z „Xięgi bałwochwalczej". Widzowie wymieniali się tak, aby każdy miał szansę wszystko dokładnie obejrzeć. Podziemia wzbudzały dodatkową ciekawość, dlatego, że nie są one na co dzień dostępne dla zwiedzających. Gdy już wszyscy zobaczyli podziemia, akcja wróciła do ogrodu, gdzie odbyła się transformacja człowieka w psa i psa w człowieka za pomocą odbicia lustrzanego. Ostatnia etiuda odbyła się w ogrodach. Reakcja widzów to najlepsze wynagrodzenie dla aktora i jego pracy. Otrzymaliśmy długie oklaski i uśmiechy oglądających. Czego nauczyły mnie te warsztaty? Na pewno pomogły mi lepiej poznać Bruno Schulza, dzięki temu, że opowiadały o nim osoby będące zafascynowane jego osobą. Dlatego wiedza o nim sama wchodziła do głowy. Miałam też szansę nauczyć się sztuki ruchu scenicznego, który nie jest taki prosty jak to może się wydawać. A co najważniejsze, udział w warsztatach dał mi możliwość pracy z wspaniałymi ludźmi, wymiany doświadczeń oraz pełnego emocji występu przed prawdziwą publiczności. Tydzień okazał się krótkim okresem czasu. Czas ma to do siebie, że przemija, a piękne wspomnienia zostają w pamięci na zawsze.

Natalia Brandys IIa
Portal I LO im E. Romera w Rabce - Zdroju






LATO TEATRALNE MUMERUS
Mumerus 28 czerwca - 2 lipca 2015

Więcej >


Mumerus


Lato Teatralne Mumerus 2015
W dniach 28 czerwca – 2 lipca Teatr Mumerus zaprasza na kolejną edycję Lata Teatralnego Mumerus. W programie festiwalu oprócz spektakli znajdą się także wydarzenia podkreślające muzyczność i plastyczność teatru. Zaprezentowany zostanie m.in. performans plenerowy Aleksandra Maksymowa – ukraińskiego aktora Teatru Alter z Drohobycza. Siłą performansu „Lustro” jest operowanie znakami plastycznymi tak, aby uniknąć dosłowności i niepotrzebnych dopowiedzeń. Natomiast twórcy wchodzący w skład obu zespołów – Strojone oraz Folk for Freaks – przejawiają sposób myślenia o muzyce jako czynniku będącym czymś znacznie ważniejszym niż tylko warstwą ilustracyjną. Folk For Freaks to formacja folkowo-etniczna, skupiająca się na muzyce Europy Środkowej, Bałkanów i własnych kompozycjach opartych na tematach ludowych. Z kolei Strojone mówią o sobie: „Stroimy w dźwiękach, tych nieuładzonych i szorstkich. Śpiew to nasz pomost między tradycją, ludowością a tym, co dotyka nas współcześnie. Świat rodzimej Słowiańszczyzny jest początkiem naszej podróży”. Program dopełnią spektakle stanowiące aktualny repertuar Teatru Mumerus: „Ampuć”, „Droga do ósmego kwadratu”, „Tajemnik” oraz duet schulzowski - „Niewyczerpany transformista” i „Głupia mąka wariatów”.
Spektaklom i koncertom towarzyszyć będzie wystawa fotografii z przedstawień Teatru Mumerus. Podczas tegorocznej edycji zapraszamy zarówno do naszej stałej siedziby – XVI-wiecznego wnętrza piwnicy przy ulicy Kanoniczej 1, gdzie mieści się scena Teatru Zależnego PK, a także na zabytkowy dziedziniec Muzeum Archeologicznego.

Szczegółowy program poniżej:


LATO TEATRALNE MUMERUS 28.06 – 2.07.2015

28.06, godz. 20:30, dziedziniec Muzeum Archeologicznego, wejście od ul. Senackiej
"Sztuczydło " - koncert zespołu Strojone

29.06, godz. 16:00, dziedziniec Muzeum Archeologicznego, wejście od ul. Senackiej
"Lustro" - performans plenerowy Aleksandra Maksymowa (Teatr Alter Drohobycz)
wstęp wolny

29.06, godz. 19:00, Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, ul. Kanonicza 1
"Niewyczerpany transformista"

29.06, godz. 20:30, Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, ul. Kanonicza 1
"Głupia mąka wariatów"

30.06, godz. 19:00, Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, ul. Kanonicza 1
"Ampuć czyli zoologia fantastyczna"

30.06, godz. 21:00, Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, ul. Kanonicza 1
"Tajemnik"

1.07, godz. 19:00, Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, ul. Kanonicza 1
"Droga do ósmego kwadratu"

2.07, godz. 19:00, Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, ul. Kanonicza 1
koncert zespołu "Folk for Freaks"



Projekt jest współfinansowany ze środków Gminy Miejskiej Kraków




LUSTRO - PERFORMANS PLENEROWY ALEKSANDRA MAKSYMOWA
Mumerus

Więcej >


Mumerus


„Lustro” Aleksandra Maksimowa: czy chcemy w nim przyglądać się sobie?

Autorem performance „Lustro” jest Aleksandr Maksimow, aktor offowego Teatru Alter z Drohobycza, w 2013 roku stypendysta Programu „Gaude Polonia” Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP, autor kilku ciekawych monodramów typu performance, m.in. „Ptaki” wg Brunona Schulza.

Performance „Lustro” twórca po raz pierwszy pokazał 30 maja 2014 roku w ramach Off-Programu VI Międzynarodowego Festiwalu Brunona Schulza w Drohobyczu, obok secesyjnej willi, która niegdyś była rezydencją burmistrza Drohobycza Rajmunda Jarosza. Następnie pokazał swój projekt 21 września 2014 roku na prestiżowym Gogol-Fest w Kijowie w ramach Otwartego Dnia Teatralnego oraz na placu Rynek w Drohobyczu 20 lutego 2015 roku – w dniu, kiedy Ukraina upamiętniała rocznicę ofiar Majdanu. Performance Maksimowa odbyło się wtedy na placu, na którym zaraz potem odbyła się modlitwa w intencji bohaterów Niebieskiej Sotni. Performance było również swoistym rodzajem modlitwy-krzyku, rodzajem działania artystycznego nawiązującego do dramatycznego rozdarcia w społeczeństwie ukraińskim, narodowego i egzystencjalnego, w myślach i przeżyciach każdego Ukraińca.

„Lustro” Maksimowa jest monodramem dynamicznym, rozrastającym się, próbuje być odpowiedzią na nowe komunikaty społeczno-polityczne, albo też zaprzeczeniem każdego takiego komunikatu oraz wyrazem bezsilności konkretnego człowieka wobec nieubłaganie rozwijającego się fatalnego scenariusza wojny.

Czym jest „Lustro”? Przede wszystkim jest indywidualną ekspresją artysty, próbą jego reakcji-odpowiedzi na aktualne wydarzenia społeczno-polityczne, a jednocześnie wyrazem totalnego braku jakichkolwiek odpowiedzi. Jest refleksją nad niestabilnością i zagrożeniem, które obecnie na co dzień towarzyszą Ukraińcom. Fizyczne lustro – centralny realny i konceptualny element performance – jest lustrem odbijającym obraz rzeczywistości: dość trywialna metafora, anachroniczny stereotyp. Lustro Maksimowa wydaje się być zamierzonym potwierdzeniem takiego stereotypu, niemniej jednocześnie próbuje zasugerować całkowite zniszczenie, wymazanie każdego obrazka odbijającego się w lustrze, dlatego w trakcie akcji zostaje ono pomalowane, wybielone farbą, po czym oczyszczone, wymyte, jak gdyby przygotowane do niczym niezakłóconego oglądania świata i samego siebie. Pytanie jednak w tym, czy takie zupełne oczyszczenie lustra jest w ogóle możliwe? Ruchy, jakie wykonuje artysta, podsuwają odpowiedź negatywną. Wszystko, co składa się na fabułę monodramu, dezorientuje, tworzy rejwach i zamieszanie: zmieniane są flagi, rozkładane, rozrzucane i wyrzucane różne przedmioty wyciągnięte ze starej walizki, w tym czyste i zapisane kartki papieru. I cały czas podkreślona, uwypuklona ekspresja artysty, który niesamowicie się męczy w swoim postanowieniu znalezienia wyjścia z sytuacji, która najwyraźniej mu nie odpowiada, w swoich torturach zerwania z lustrem, które go obciąża, ale z którym musi współistnieć, musi go za sobą ciągnąć, albowiem jest do niego przywiązany w znaczeniu dosłownym.

Anarchia i chaos, brak scenariusza zmiany rzeczywistości negatywnej, a poprzez to jej pogłębianie. Człowiek, próbujący cokolwiek zmienić, w końcu okazuje się żałosny w swej bezradności, wymęczony daremną bitwą z lustrem, która zdaje się być przegrana. Bo wreszcie lustrem tym jest sam człowiek, ambitnie usiłujący zrobić uczynek heroiczny, zamienić chaos i anarchię w ład i porządek. Usiłujący wymazać swoje własne odbicie w lustrze.

Flagi i komunikaty radiowe będą się zmieniać w nieskończoność. Zawsze można uzbroić się w wiadro z wodą i ścierkę, by wymyć wszystko dookoła, lecz nowy brud i tak się pojawi. Można stworzyć iluzję odizolowania od rzeczywistości negatywnej, lecz nicość i tak dogoni. Więc czym jest „Lustro” Maksimowa: ucieczką od nicości czy jej pogłębianiem? A być może jest dosłownym przesłaniem społeczno-politycznym? Tylko jakim? O co walka i o co męka? Takie pytania – bardziej plakatowe niż kontemplacyjne – zadał mi autor „Lustra”. Nie znam odpowiedzi na nie. Wolę nie przyglądać się sobie w jego lustrze, nawet po jego zamazaniu, a potem wymyciu. Ale chętnie przyjdę na każdy nowy pokaz „Lustra” Aleksandra Maksimowa.


Wiera Meniok,
teoretyk literatury, schulzolog, pracownik naukowy Zakładu Literatury Powszechnej i Slawistyki oraz Dyrektor Polonistycznego Centrum Naukowo-Informacyjnego Uniwersytetu w Drohobyczu, Dyrektorka Międzynarodowego Festiwalu Brunona Schulza w Drohobyczu




DZBANEK Z CZARNEJ GLINY
MumerusSpektakl warsztatowy na motywach "Balladyny" Juliusza Słowackiego

Więcej >


Mumerus


Dwie kobiety poruszają sie w minimalistycznej scenografii, tworząc przedstawienie pomiędzy pierwotną tragedią a współczesną komedią, na przemian absurdalną, emocjonalną i surrealistyczną.
Adaptacja i reżyseria: Glen Cullen
Występują: Joanna Gałdecka i Karolina Kogut
Opieka artystyczna: Jan Mancewicz
Premiera - sierpień 2014

Nagroda "Złotej Misy Borowiny" w kategorii indywidualnych dokonań twórczych XXXVI Biesiady Teatralnej – Horyniec – Zdrój 2015

"(...)Ważnym aspektem działalności Stowarzyszenia Teatru Mumerus są akcje edukacyjne prowadzone w ramach projektów krajowych i międzynarodowych. Podczas festiwalu piętnastolecia został zaprezentowany spektakl warsztatowy Dzbanek z czarnej gliny w reżyserii Glena Cullena, oparty na Balladynie Juliusza Słowackiego, W realizacji zagrały uczestniczki warsztatów, Joanna Gałdecka i Karolina Kogut. Przedstawienie przyciągnęło do Teatru Zależnego więcej widzów, niż mogła pomieścić kameralna przestrzeń piwnicy, nieodzownej kiedy przywołuje się w myśli spektakle Hołdysa. Przede wszystkim oczarowują widzów dwie młode aktorki, które swoim talentem i warsztatem znacznie przewyższają wyobrażenie o teatrze amatorskim. Dziewczyny wcielają się w kilka ról dramatu. Gdy odgrywają je razem lub też wobec siebie, odsłaniają najbardziej napięte relacje między postaciami. Zasiadającej na tronie Balladynie ukazuje się widmo siostry, za moment przemieniające się w widmo matki. Nie wiadomo, czy to siostry, bawiące się w tragedię, czy igrające ze śmiercią młode dziewczyny walczące o swoją przyszłość na dworze. Twórcy bez skrępowania korzystają z teatralności jako środka i nie ukrywają tego. Gałdecka i Kogut w dynamicznych zmianach postawy, gestyki i głosu odgrywają kolejne postaci. Kilka rekwizytów służy identyfikacji bohaterów, wianek w jednej sytuacji służy za królewską koronę, innym razem jest atrybutem dziewczęcej niewinności Aliny. Nożyk noszony u sukienki, w chwili napięcia staje się narzędziem zbrodni Przedstawienie jest bezpretensjonalne i zrealizowane na bardzo wysokim poziomie jeśli chodzi o warsztat aktorek, tempo akcji i plastykę obrazu."

Zuzanna Berend, Scena dla wyobraźni
Internetowy Magazyn Teatralia nr 117/2014




FESTIWAL 15-LECIA MUMERUSA
Mumerus Z okazji jubileuszu 15-lecia Teatr Mumerus organizuje w dniach 8 - 17 listopada festiwal, podczas którego którym - poza prezentacją sześciu spektakli znajdujących się w repertuarze - będzie można wziąć udział w koncertach zaprzyjaźnionych z teatrem muzyków, a także w wieczorze autorskim współpracującego z teatrem poety i tłumacza, Zbigniewa Macheja. Festiwal otworzy wernisaż wystawy fotografii i plakatów do spektakli teatru, która oglądać można do 17 listopada.

Więcej >

PROGRAM:
Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, Kraków, ul. Kanonicza 1


sobota
8 listopada, godz. 18:00, wernisaż wystawy plakatów i zdjęć ze spektakli Mumerusa (wystawa potrwa do 17. XI.)

8 listopada godz. 19:00 "Niewyczerpany transformista" na motywach z
Brunona Schulza,

poniedziałek
10 listopada, godz. 18:00 "Ampuć czyli zoologia fantastyczna" wg "Zoologii fantastycznej" Jana Gondowicza

10 listopada, godz. 20:30 "Głupia mąka wariatów" na motywach prozy i grafiki
Brunona Schulza;

wtorek
11 listopada, godz. 18:00 "Tajemnik"

11 listopada, godz. 21:00 "Folk for Freaks" - Koncert kwartetu nowoczesnej muzyki
etno

czwartek
13 listopada, godz. 19:00 "Strojone". Koncert. "Stroimy w dźwiękach, tych nieuładzonych i szorstkich. Świat rodzimej Słowiańszczyzny jest początkiem naszej podróży."

piątek
14 listopada, godz. 19:00 Wieczór autorski Zbigniewa Macheja, poety,
tłumacza i dyplomaty, także autora tekstów dla Mumerusa

sobota
15 listopada, godz. 19:00 "Dzbanek z czarnej gliny", spektakl warsztatowy na
motywach "Balladyny" Juliusza Słowackiego

poniedziałek
17 listopada, godz. 19:00 "Droga do ósmego kwadratu" wg "Alicji po drugiej stronie lustra" Lewisa Carrolla

Wszystkie wydarzenia odbywają się w Teatrze Zależnym, Kraków, ul. Kanonicza 1.




15-LECIE TEATRU MUMERUS: WYSTAWA FOTOGRAFII I PLAKATÓW
Mumerus

Więcej >


Mumerus


Od początków swej działalności Teatr Mumerus przywiązuje dużą wagę do fotograficznej dokumentacji swej działalności. Na wystawie prezentujemy 40 fotogramów z różnych działań Mumerusa autorstwa między innymi Sylwii Domin i llji van de Paverta czy też pasjonujących się fotografią prezesa i wiceprezesa Stowarzyszenia: Wiesława Hołdysa i Roberta Żurka. Do każdego z działań Mumerus stara się stworzyć oddzielną wizytówkę graficzną - stąd na wystawie zobaczyć można plakaty zaprojektowane między innymi przez Jana Polewkę, Ewę Natkaniec, Joannę Gondowicz czy też Tatianę Tsyupkę.
Kurator wystawy: Danuta Zajda. Stowarzyszenie Teatr Mumerus dziękuję panu Janowi Zychowi za pomoc przy ostatecznej korekcie zdjęć.
Wernisaż wystawy w dniu 8. listopada o godz. 18:00 w Galerii Sztuki A-1, Kraków ul. Kanonicza 1. Wystawa czynna do 17 listopada - także przed wszystkimi prezentacjami odbywającymi się w tym terminie.
Zdjęcia i plakaty można zobaczyć także na naszej stronie fotograficznej




W LUSTRZE OPOWIEŚCI
MumerusCo zawdzięczamy Romom? Wydaje nam się, że dużo. Ale chcemy to udokumentować. Nie obchodzą nas stereotypy, takie że dziś prawdziwych Cyganów już nie ma czy też graj nam piękny Cyganie itd.

Więcej >


Mumerus


Mumerus
Orkiestra cygańska, Cieszyn, lata sześćdziesiąte XX. wieku. Autor zdjęcia Wiesław Radwański, źródło: http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/757509,dawny-cieszyn-ocalony-ze-smietniska-zobacz-niezwykle-zdjecia,2,11,id,t,sm,sg.html#galeria-material
Mumerus
Wlepka na ulicy w Czeskim Cieszynie

"W lustrze opowieści (In the mirror of stories)" to wspólny projekt krakowskiego Teatru Mumerus, Alternatywnej Fundacji Teatru Malko z Budapesztu oraz Divadlo Na Peronie i Konserwatorium ze słowackich Koszyc. Naszym celem jest zebranie przez uczestników wszystkich opowieści, legend i przesądów łączących się z tradycja romską (cygańską). Następnie - na podstawie porównania z zebranym materiałem dotyczącym opowieści, legend i mitów obecnych w kulturze Polski, Słowacji i Węgier - sprawdzenie na ile kultura romska jest obecna w kulturze wymienionych wyżej narodów. I bynajmniej nie o folklor tu chodzi, ale o pokazanie jak dużo nasze kultury i cywilizacje zawdzięczają prastarej romskiej tradycji. Działanie zakończy się one pokazem finalnym mającym formę kolażu artystycznego, łączącego krótkie etiudy teatralne na podstawie zebranych materiałów ustnych, działania muzyczne oraz działania plastyczne.

Kierownik projektu: Wiesław Hołdys
Prowadzenie warsztatów: Katarzyna Fijał, Anna Lenczewska, Glenn Cullen, Jan Mancewicz, Karol Zapała(Mumerus,Gabriella Hadzisikostova, Tünde Trojan (Malko), Peter Kočiš, Jana Wernerovà (Na Perone).
Współpraca i koordynacja: Agnieszka Dziedzic, Maria Śmiłek (Mumerus) Beata Morsztyn (Muzeum Archeologiczne w Krakowie)
Projekt plakatu: Tanya Tsupka (Lwów)

Pokaz finałowy: 11 października 2014 roku o godzinie 17:00 Teatr Zależny, Kanonicza 1 oraz Muzeum Archeologiczne.

Projekt finansowany jest przez program Unii Europejskiej "Erasmus +"

Partner: Muzeum Archeologiczne w Krakowie

Zdjęcia Ilji van de Paverta z pokazu w Muzeum Archeologicznym - kliknij tu

Zdjęcia Marcina Halskiego z pokazu w Muzeum Archeologicznym - kliknij tu

Film z pokazu w Muzeum Archeologicznym - kliknij tu

Blog Projektu:kliknij tu
Fanpejdż projektu:kliknij tu

Ocena projektu dokonana przez ekspertów Narodowej Agencji programu "Erasmus +":
"Ogólna ocena:
Bardzo dobry i wysokiej jakości projekt Wymiany młodzieżowej - wymiar międzykulturowy, integracyjny, aktywne włączanie młodych ludzi z mniejszymi szansami, poznawanie kultury i tradycji romskiej, "przełamywanie" stereotypów - są na bardzo wysokim poziomie. Na uwagę zasługuje również wymiar lokalny projektu - wieńczy go przygotowane dla społeczności Krakowa przedstawienie teatralne. Budżet projektu, harmonogram - nie budzą zastrzeżeń.

Szczegółowa ocena:
1. Adekwatność projektu: Projekt doskonale wpisuje się w założenia i priorytety, szczególnie należy podkreślić: wymiar międzykulturowy, włączanie społeczności romskiej, przełamywanie stereotypów, aktywne zaangażowanie młodych ludzi.
2. Jakość planowanego projektu – Metodologicznie projekt bardzo dobrze przygotowany - dla zaplanowanych działań dobrane metody są w najwyższym stopniu adekwatne.
3. Wpływ i rozpowszechnianie (24) – Ciekawa promocja i upowszechnianie, poza standardowymi środkami (media społecznościowe, plakaty etc.) przewidziano przedstawienie teatralne, film DVD.




WYRÓŻNIENIE DLA "PAPKINA I INNYCH" W EUROPEJSKIM KONKURSIE
Mumerus

Więcej >

Wiesław Hołdys - reżyser Teatru Mumerus - został wyróżniony w konkursie EDUINSPIRACJE za projekt "Ludzie gościńca: Papkin i inni", współfinansowany przez Unię Europejską w ramach programu "Młodzież w działaniu". Konkurs ten - poprzez promocję przykładów dobrych praktyk, projektów, które odniosły sukces, propaguje korzyści płynące z właściwego wykorzystania środków z Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Więcej o projekcie: zobacz
Galeria zdjęć Ilji van de Paverta - zobacz
Zobacz też opis projektu na blogu Teatru Mumerus - kliknij



ROK 2013: KILKA LINIJEK PODSUMOWANIA
Mumerus

Więcej >

Graliśmy przez cały rok 2013, nie wyłączając wakacji. Zrealizowaliśmy nowy spektakl, zdobyliśmy dwa ogólnopolskie wyróżnienia, a nawet udało nam się pokazać nasze przedstawienie za granicą - i to gdzie: w Drohobyczu, w rocznicę zamordowania Brunona Schulza pokazaliśmy "Niewyczerpanego transformistę" wg jego prozy. Sprawowaliśmy również opiekę nad stypendystą z Ukrainy, aktorem Aleksandrem Maksymowem.Nawet została obroniona kolejna praca magisterska o naszym teatrze. To naprawdę niemało, zważywszy że odrzucono - poza jednym - nasze wszystkie wnioski o dotację na rok 2013. Udało nam się nawet przegrać z festiwalem zupy. Ale jakoś sobie poradziliśmy. Cieszy sprzężenie zwrotne, jakiego doznaliśmy od naszych widzów: ilość pozytywnych opinii, jakie ukazały się przez ten rok wprawia nas w pewne zakłopotanie - albowiem jesteśmy skromni. Ważne jest też to, że udało nam się spotkać z odbiorcami w pracy warsztatowej - albowiem aktywne podejście odbiorcy jest dla nas rzeczą tak konieczną, jak powietrze.
W grudniu zawiesiliśmy nasze prezentacje, po to, aby przygotować rok 2014, ułożyć nasze plany, spojrzeć z dystansu na naszą działalność, wyciągnąć wnioski z roku poprzedniego i dokonać - być może - pewnych modyfikacji.





W LUSTRZE STEREOTYPÓW
Mumerus"W lustrze stereotypów" to projekt Teatru Mumerus realizowany we współpracy z Vyšší odborná škola herecká z Pragi, Divadlo Kontra z Nowej Wsi Spiskiej oraz Trojan Marta i Gabriella Hadzikostowa z Węgier) przy wsparciu Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego. Projekt poświęcony jest stereotypom we wzajemnym postrzeganiu się narodów: polskiego, czeskiego, słowackiego i węgierskiego. Jego finał odbędzie się w Krakowie w styczniu 2014.

Więcej >


Mumerus


STOWARZYSZENIE TEATR MUMERUS

we współpracy z: Vyšší odborná škola herecká (Praga), Divadlo KONTRA (Nowa Wieś Spiska) oraz Trojan Marta i Hadzikostowa Gabriella (Budapeszt)

W LUSTRZE STEREOTYPÓW


Program
13.01. 2014, godz. 18:00:
Panel dyskusyjny na temat stereotypów we wzajemnym postrzeganiu się narodów

15.01. 2014: godz. 18:00:
"Lustro stereotypów" happening/performans w wykonaniu wszystkich uczestników projektu
Miejsce: Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, Kraków, ul. Kanonicza 1

Wstęp wolny
Projekt współfinansowany ze środków Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego


W projekcie udział wzięli:
Czechy (Vyšší Odborná Škola Herecká ): Ivana Wojtylová – Mikulčíková (reżyser, edukator), Gabriela Horká, Kristina Mihalová, Anna Pastorková, Lexová Agáta, Lerbletierová Sylva, Radek Kottnauer (studenci);

Słowacja (Divadlo Kontra - Divadlo Na Peróne): Ariadna Vendelova, Lin van Dalen, Alena Balogová, (tancerze);

Węgry (Teatro Malko - Budapest): Gabriella Hadzikostova (reżyser, aktor) Marta (Tunde) Trojan (edukator, aktor);

Polska (Teatr Mumerus): Anna Lena Lenczewska, Jan Mancewicz, Robert Żurek, Karol Piotr Zapała, Przemysław Sejmicki, Glen Cullen (aktorzy), Agnieszka Dziedzic, (koordynator i PR), Katarzyna Fijał Katka Fika (plastyka), Joanna Galdecka, Karolina Kogut, Filip Kogut, Marcin Kapusta, Agata Pisiewicz, Ula Radwan , Yana Zrazhevskaya, Kinga Łaciak Kinia J. Lacialenko (Studio Mumerusa)
Plakat zaprojektował Jan Polewka
Logistyka: Maria Śmiłek
Sponsor: CHIMERA
Wideo: Bogusław Kornaś
Opieka techniczna i PR: Danuta Zajda
Katering: Restauracja KANON
Kierownik projektu: Wiesław Hołdys

Zdjęcia z projektu można znaleźć tu - kliknij

Wideo z projektu można znaleźć tu - kliknij

Fanpage projektu na Facebooku - kliknij tu


PRZYCHODZI STEREOTYP DO TEATRU


W podziemiach przy Kanoniczej 1 słychać mniej więcej takie stwierdzenia: „Polacy – złodzieje!”, „Ach te Żydki, przegną w końcu pałkę”, „Czesi to opijusy”. Czyżby galerię i przestrzeń teatralną, należącą obecnie do Politechniki Krakowskiej, opanowali jacyś niebezpieczni furiaci? Może nawet znają niechlubną przeszłość tych piwnic i wiedzą, że dawniej znajdowały się tu sale tortur? I, co gorsza, do dawnych praktyk zamierzają powrócić…
Tylko spokojnie. To uczestnicy polsko-czesko-słowacko-węgierskiego projektu W lustrze stereotypów licytują się na narodowe stereotypy. Padają mocniejsze określenia, ale nikt się nie obraża. Celem projektu jest zgromadzenie utartych przekonań dotyczących przedstawicieli różnych narodów i porównanie ich ze sobą. Niczym odbicie w zwierciadle. I aż chciałoby się napisać: w krzywym zwierciadle, ale po chwili zastanowienia retoryka ustępuje miejsca rozsądkowi. Jeśli coś tu zostało wykrzywione, to bynajmniej nie lustro! Bytami deformującymi rzeczywistość są właśnie te klisze. Często zawierają ziarno prawdy lub chociaż odwołują się do prawdziwego doświadczenia jednostki albo grupy. Ale właśnie – jednostki, grupy, zatem części, nie całości. Stereotyp bowiem zachłannie stara się zagarnąć monopol na totalną wizję świata lub – jak w przypadku naszego projektu – homogeniczną wizję danego narodu. Należy sobie zatem uzmysłowić, że nie jest wcale złem koniecznym, zdarzają się przecież stereotypy wartościujące pozytywnie (na przykład polska gościnność). Najważniejsze, by zawsze pamiętać o jego naturze – to nie prawda objawiona, ale utrwalony, powtarzany często i z reguły uogólniający sąd. Dlaczego więc nie pozwolić sobie na grę z uprzedzeniami? Dlaczego nie podkoloryzować? Wygłupić się, przesadzić, przegiąć – w tym szaleństwie jest metoda!
Moja relacja nie ma ambicji, by stać się merytorycznym podsumowaniem projektu dotowanego przez Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki. Wręcz przeciwnie – głos pochodzi z samego centrum zamieszania, celowo brak mu dystansu. Kto chętny na zakulisową wycieczkę lub po prostu łaknie powrotu do tego niezwykle inspirującego okresu między 12 a 15 stycznia 2014, niech nie przerywa czytania!
Jak zwykle przy podobnych przedsięwzięciach czasu jest za mało. Na wszystko. Na te kilka dni codzienności należy złożyć do depozytu: wziąć wolne w pracy lub opuścić kilkoro zajęć na uczelni. W pełnym składzie spotykamy się po raz pierwszy w niedzielę. Tak zwane badanie terenu trwa wyjątkowo krótko – być może to podobieństwo brzmienia naszych języków przyczynia się do szybszego zapoznania. Jednym z założeń warsztatów jest bowiem to, że staramy się mówić we własnych językach, angielski pojawia się tylko w kryzysowych sytuacjach. Czeski brzmi dla Polaków zabawnie, ale nie inaczej niż polski dla Czechów. Słowacki wydaje się jeszcze wierniejszą imitacją polskiego, za to węgierski to już zupełna magia. W związku z tym, że przygotowania zaczęły się dużo wcześniej, pora podzielić się pomysłami. To właśnie z tej burzy mózgów narodzi się ogólny szkic pokazu finalnego w wykonaniu wszystkich uczestników projektu. A także uzbiera się materiał do dyskusji panelowej, która odbędzie się dwa dni przed finalnym happeningiem.
Najpierw jednak wypada przedstawić uczestników. Gospodarzem i inicjatorem pomysłu jest krakowskie Stowarzyszenie Teatr Mumerus. Z Wiesławem Hołdysem jako spiritus movens na czele oraz zespołem artystyczno-organizacyjnym, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Uczestnicy z Polski to młodzież skupiona wokół Studium Teatralnego Mumerusa. Dla niektórych to już kolejny (i, jak sami deklarują, na pewno nie ostatni) mumerusowy projekt. Z Czech wraz z grupą studentów z Vyšší Odborná Škola Herecká (Praga) przyjechała energiczna i pełna pomysłów Ivana Wojtylová-Mikulčíková, reżyserka i edukatorka teatralna. Z Koszyc na Słowacji – mimo niespodziewanych opadów śniegu i fatalnych warunków na drodze – dotarły trzy niezależne i ambitne tancerki: Ariadna Vendelova, Linda van Dalen, Alena Balogová (Divadlo Kontra/ Divadlo Na Peróne). Natomiast stronę węgierską reprezentowały Gabriella Hadzikostova (reżyserka, aktorka) i Tünde Trojan (edukatorka, aktorka) z węgiersko-bułgarskiego Teatro Malko, o których więcej za chwilę. A teraz już pora na szybką powtórkę ze stereotypów, jądra naszego przedsięwzięcia.
Jacy są Polacy, wiemy aż za dobrze. Uderza natomiast to, ile mamy sprzecznych opinii na swój temat. Energiczni, zdolni, piękni, na wszystkim znamy się najlepiej, ale jednocześnie – mistrzowie narzekania. A przynajmniej lubimy sobie ponarzekać na to, że… za dużo narzekamy. Opuśćmy zatem własne poletko i przyjrzyjmy się lepiej pozostałym uczestnikom projektu.
Czesi kojarzą się nam, Polakom, głównie z piwem. Pepiki, knedliczki – to także popularne określenia sąsiadów z południa. Zazdrościmy im ciągle dystansu do siebie samych i osławionego, pełnego uroku poczucia humoru. Z drugiej strony rozbudowana do niebotycznych rozmiarów czeska administracja może wywołać u przeciętnego Polaka atak mdłości. Nasze urzędy przy czeskich to administracyjne pierwotniaki. Na kulturę picia w knajpach czeskich także patrzymy z mieszanymi uczuciami. Rozkoszujemy się smakiem wybornego piwa, ale jednocześnie ze (stereotypowym) temperamentem, chętką do pitki i bitki, sceptycznie obserwujemy picie jako zachowanie społeczne. Słowem – każdy Czech wie, że w knajpie trzeba umieć się zachować, za archetypowy przykład niech posłuży dzielny wojak Szwejk.
Z kolei odpowiedzią na nasze „Polak potrafi” jest przekonanie Węgrów, że to właśnie im należy się miano przodowników wynalazczości. Wynalazczości absolutnie wszystkiego. Długopis? Witamina C? Czardasz? Oczywiście, że węgierskie! Że hungarikum! Okazuje się także, że Węgrzy prześcigają Polaków nawet w naszej narodowej dyscyplinie, czyli narzekaniu. My narzekamy z miłości do narzekania, oni idą jeszcze dalej i stąd chyba wziął się pogląd o wszechogarniającej węgierskiej depresji. A wystarczy dodać do tego statystyki wskazujące na Węgry jako kraj znajdujący się w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o liczbę samobójstw i – voilà! – stereotyp gotowy. Jednak każdy, kto miał przyjemność pracować z Tünde i Gabi, za żadne skarby, a nawet w obliczu gróźb i prześladowań, nie uwierzy w ten domniemany węgierski smutek. Artystki z Teatro Malko entuzjazmem i niewyczerpanymi pokładami energii i kreatywności prześcigają młodszych uczestników projektu. Przeszkolą widzów z podstaw węgierskiego, poinstruują jak tańczyć czardasza, wyśpiewają operetkę i po tym wszystkim udadzą się jeszcze na późnowieczorny spacer po Krakowie. Zaczynam więc wątpić, czy zmęczenie to również wynalazek węgierski – ożywione, radosne twarze obu kobiet stanowczo temu przeczą.
Najtrudniej było nam poradzić sobie ze stereotypami słowackimi. Bo właściwie jacy oni są, ci nasi sąsiedzi po drugiej stronie Tatr? Dla przeciętnego Polaka, w zależności od sympatii lub antypatii do Czechów, Słowacy są odpowiednio ich gorszymi lub lepszymi wersjami. Postrzegamy ich także poprzez bardzo prozaiczne fakty, na przykład jako amatorów polskich cukierków – krówek. Co ciekawe, Słowaczki biorące udział w projekcie narzekały na jakość polskiej czekolady, ale miłość do krówek potwierdzały. Słowacy sami siebie uważają za bardzo otwarty naród, zupełną antytezę modelu nacjonalistycznego państwa.
Może w tym miejscu liczba oczu podążających za tekstem znacząco zmalała. I maleje, maleje. „Chyba oczywiste, że powinna skoncentrować się na opisie finalnego happeningu!” – słyszę już współczesną odmianę sportu narodowego: hejting, uaktualniona, internetowa forma narzekania. A ja tymczasem kluczę wąskimi uliczkami. Przyznaję się do tego grzechu i co więcej – wcale go nie żałuję. Założyliśmy przecież otwartą formę projektu, artystycznie i merytorycznie dopiętą, ale jeden guzik filuternie pozostał rozpięty. W związku z powyższym happening miał dla nas znaczenie porównywalne do samej pracy warsztatowej. Stąd brak kostiumów teatralnych sensu stricte i ograniczenie się jedynie do rekwizytów w postaci grzebieni – tyleż codziennych sprzętów, co abstrakcyjnych przedmiotów scenicznych. Słowem: podróż ważniejsza niż dotarcie. Dlatego też nie stawiam sobie za punkt honoru, by szczegółowo opisać sam finał. Dla nas, uczestników, to forma przedłużenia pracy i zabawy. Konfrontacja z widzami? Owszem, to bardzo ważny element, ale raz jeszcze podkreślę, że zgodnie z założeniami projektu chcieliśmy podroczyć się trochę z typową sytuacją, w której widz przychodzi do teatru.
Zatem wczesnym wieczorem 15 stycznia rzeczony odbiorca kultury odwiedza teatr. Witają go Węgierki, oczywiście we własnym języku. W końcu to oficjalny język Unii Europejskiej, wypada znać! Ale na szczęście Węgrzy to naród wyrozumiały – uczestniczki projektu rozdały widzom długopisy, niech chociaż notatki robią. Znacznie mniej wymagający dla polskiej publiki okazali się Czesi i Słowaczki – wystarczyło przyglądać się taneczno-ruchowym etiudom. Słowacka część dotyczyła turystów w Tatrach, czeska stanowiła pigułkę z historii ich państwa, obowiązkowo z hokejem i chmielem w tle. Później etiudy polskie i czeskie – obie w knajpie, by pokazać, jak się pije wedle wizji Henryka Sienkiewicza, a jak u Jaroslava Haška. Absolutną rewelacją, a także łykiem zdrowego dystansu, był show amerykańskiego Polaka z Chicago, Glena Cullena (mieszkającego w Krakowie aktora i reżysera od dawna współpracującego z Teatrem Mumerus). Slavic blues, czyli autorska interpretacja ogólnosłowiańskiego hymnu Hej Słowianie, dosłownie powaliła na kolana. Także ze śmiechu. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale kto to przeczyta? Tym, co nie widzieli – chusteczka (wynalazek węgierski) na otarcie łez.
A na koniec wracam do tytułu: przychodzi stereotyp do teatru i…? Parafrazując stary dowcip – a teatr też stereotypów pełen. Ale to już temat na inny projekt. I na inną relację.

Agnieszka Dziedzic
Internetowy magazyn teatralny TEATRALIA

ARTYKUŁ PROGRAMOWY CZYLI O CO CHODZI?


Studnia Trzech Braci czyli Lech i Czech w lustrze.

Znacie legendę o trzech braciach: Lechu, Czechu i Rusie, którzy poszli w swoje strony: jeden na północ (Lech), drugi na południe (Czech), a trzeci na wschód (Rus)? Tam założyli swoje państwa, ale tak za sobą tęsknili, że postanowili się odszukać. Co w końcu się stało, a w miejscu gdzie się spotkali wytrysnęło cudowne źródło, a bracia tak się cieszyli, że na miejscu owego spotkania założyli miasto Cieszynem zwane. W połowie XIX wieku w tym miejscu postawiono żelazną studnię ku upamiętnieniu i ozdobiono ją trzema tablicami: po łacinie, po polsku i po niemiecku (tę niemiecką potem zamalowano) . Dziś to miasto leży w dwu państwach: Polsce i Czechach. Istnieje graniczące z pewnością prawdopodobieństwo, że bracia Lech i Czech byli bliźniakami, jako że bliźniacze są nasze narody. A co z Rusem? Też brat, ale poniosło go Karpatami na wschód, i stał się Łemkiem, Bojkiem, albo Hucułem. Ale też część potomków Lecha - Wołosi - zawróciła na zachód, ubrała kłobuki jak zbój Rumcajs, przyjęła ewangelicką wiarę i z powrotem osiedliła się na śląsko - morawskiej ziemi. Choć i to trzeba powiedzieć, że na tablicach (i w niektórych wersjach tej legendy) Rusa zastąpiono Bolkiem.
Ciekawe, że zacni cieszyńscy rajcowie, zapewne w większości Niemcy postawili budowlę o znaczeniu symbolicznym: studnię. Symbolizuje ona różne rzeczy, a częste w baśniach zejście w głąb studni to symbol zejścia w podświadomość. Prawda jest na dnie studni - powiada przysłowie. Popatrzmy przez chwilę - i zobaczymy, jak woda odbija - niczym w krzywym lustrze - nasze wzajemne stereotypy. Z jednej strony lustra Czech, z drugiej Lech i próbują sie dogadać. Lech mówi "Szukam swego przyjaciela". A Czech na to: "Ty buzerancie!".
Oba języki - polski i czeski wywodzą się z tego samego języka starocerkiewnosłowiańskiego, stworzonego na bazie języka greckiego dla potrzeb liturgii przez świętych Cyryla i Metodego, patronów Europy. Do tej pory w obu krajach, Polsce i Czechach istnieje dość powszechne (i fałszywe) przekonanie, że po pierwsze jeden język jest parodią drugiego (to znaczy, dla Czechów język polski jest parodią czeskiego, brzmiąc jak niemowlęce gaworzenie - podobnie Polacy stereotypowo odbierają czeszczyznę jako parodię polszczyzny); a po drugie, że łatwo się wzajemnie porozumieć używając tych języków. Co nie jest takie oczywiste, choćby przez to, że wiele słów brzmiących tak samo, ma w obu językach zupełnie różne znaczenia: "szukać", "piwnica", "sklep", "obchód", "zachód", "wyprawa", "zmarzlina", "napad", "bydle", "picie" i wiele, wiele innych - prowadzi to często do na ogół zabawnych nieporozumień. Jeszcze raz o szukaniu, bo to ciekawy przykład: "Szukam sweho przekladatela" - powiedziała kiedyś łamaną czeszczyzną dama z Polski do recepcjonistki hotelu w Pradze. Na co ona zgorszona: "Udělej to s tím, co chcete- mnie w to nie michajte". A z kolei bracia Czesi przy pierwszej wizycie w Polsce dziwią się, czemu ci Polacy ciągle i wszędzie siedzą w piwnicach, bo co kawałek to sklep i sklep i sklep. Nasz bardzo cieszy rozpustna kawa, a ich rozśmiesza kawa parzona. Itd., itp., etc., - Takich przykładów rozmówek polsko - czeskich (Polština - Česká konverzace) można by podać niekończącą się ilość.
A przecież najstarsze zadanie zapisane w języku polskim brzmi "Daj, ać ja pobrusze, a ty pocziwaj" - i to zdanie brzmiało tak samo w ówczesnej czeszczyźnie, jako, że w średniowieczu używaliśmy prawie takiego samego języka. Albo XV-wieczna "Gra o świętej Dorocie", uchodząca za jeden z najpiękniejszych zabytków języka polskiego, gdzie pohan każe je hławkę ścięci, czym kroczasze na śmierć św. Dorota specjalne się nie przejmuje, albowiem wie, że trafi do "zahradki, do rozkosznej, gdzież owoce rozliczne, jabłka, kwiecie i rożą budu targaci". Posłuchajcie, jak to brzmi. A to tylko jeden z wielu przykładów...
Polska historia i tradycja pełna jest dzielnych i wojowniczych rycerzy - najlepiej opisanych przez Sienkiewicza w postaciach Skrzetuskiego, Kmicica i Wołodyjowskiego, natomiast czeski żołnierz kojarzy się z dobrym wojakiem Szwejkiem. Wynika to z dwóch odmiennych etosów obecnych w kulturze i tradycji obu narodów: etosu rycerskiego - bardzo silnego w Polsce, a prawie nieobecnego w Czechach i odwrotnie; etosu plebejskiego- bardzo mocnego w Czechach, a słabego w Polsce. Wyimaginujmy sobie spotkanie bohaterów "Trylogii" z bohaterami z opowieści Szwejka. Wyobrażoną przestrzenią, w której owa konfrontacja by się odbywała byłaby czeska hospoda, miejsce niezwykle dla Czechów ważne, jako, że jak pisał pewien angielski podróżnik opisujący obyczaje naszych południowych sąsiadów; "Picie to w końcu czynność społeczna, rządząca się swymi prawami i wygająca poszanowania pewnych zasad" (Tim Nollen, "Spokojnie, to tylko Czechy"). Czyli raczej kompaniji Kmicica nie dopuścilibyśmy do takiego spotkania, bo generalnie oni po alkoholu to mieli w dupie poszanowanie społecznych zasad przy piciu i całą hospodę by zdemolowali - tak jak karczmę pomiedzy Wołmontowiczami a Mitrunami. Ale po polskiej stronie byłby jeszcze Józwa Butrym Bez Nogi (choć to po prawdzie Litwin), porządek by zaprowadził i kilku naszych bohaterów ostało by się jeszcze żywych w tej gospodzie. Może podjęliby temat najświętszej wiary i świętych obrazów, ze szczególnym uwzględnieniem Matki Boskiej Częstochowskiej, ktorej to Kmicic ofiarować perły i inne kamuszki z bojarskich kołpaków zerwane? A jaki święty obraz widzieliby Czesi? A, choćby i taki, wiszący w zakrystii kapelana Katza: "patrzył na niego uporczywie jakiś męczennik. Miał on wbite w pośladek zęby piły, którą piłowali jacyś rzymscy żołdacy. Na twarzy męczennika nie było widać ani śladu cierpienia, nie malował się na niej ani radość, ani żar męczeński. Patrzył tylko ze zdziwieniem, jakby chciał rzec: "Jak też do tego właściwie doszło? Co, panowie, ze mną robicie?" (Jaroslav Hašek, Przygody dobrego wojaka Szwejka).
Nic bardziej fałszywego, jak wyobrażenie Czecha jako sympatycznego i łagodnego kretyna otumianego hektolitrami piwa - coś na kształt Szwejka, którym to słowem określa się wojskowego safandułę, niezdolnego do skutecznej służby i walki. Oczywiście w przeciwieństwie do naszych, polskich bohaterów i bojowników, których mamy na kopy. Po pierwsze - ten archetypiczny Szwejk wcale nie był taki łagodny - skoro sam się chwalił tym, że udusił Cygana. Po drugie czeski żołnierz bywa bohaterski (i skuteczny, co przede wszystkim) - ostatecznie to czeski (i słowacki) cichociemny dokonał w Pradze udanego zamachu na Reinharda Heydricha, organizatora Holocaustu, szefa służb bezpieczeństwa III Rzeszy, protektora Czech i Moraw. Był to zamach na najwyższego rangą funcjonariusza nazistowskiego, jaki udał się podczas Drugiej Wojny Światowej.
W lustrze stereotypów odbijają się tematy trudne, jak choćby konflikty zbrojne, jakie w naszej wspólnej, polsko-czeskiej historii się zdarzały (na szczęście rzadko). Warto na przykład spojrzeć na konflikt o Zaolzie w latach 1918- 1920 widzianym przez pryzmat druków propagandowych polskich i czeskich. Szczególne ciekawa jest ulotka antypolska, coś na kształt dekalogu - napisana językiem bardziej podobnym do polskiego niż do czeskiego (widocznie takim językiem porozumiewali się mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego), za to w pisowni użyto czeskich znaków. Ulotka antyczeska napisana jest po czesku, tekst jest krótki i, gdyż ulotka operuje nie tekstem, tylko prostym przekazem graficznym: obleśna czeska małpa próbuje się dobrać do twardego orzecha - cieszyńskiego śląska. Oczywiście są ulotki antypolskie przekazujące swoje przesłanie przy pomocy grafiki: oto czeski zapewne heros z potężnymi pośladkami odpycha jedną ręką monstrualne ptaszysko przypominające polskiego orła. Dziś te ulotki śmieszą (przynajmniej mnie), kiedyś miały - o zgrozo! - przekonywać.
Przecież nie jesteśmy wyjątkowi. Co powiedzieć o stereotypach węgiersko słowackich. Krwawy Madziar katujący przy pomocy hajduków słowackich zbójów? Tym też się zajmiemy, spokojna głowa.
Jeden jest sposób na rozbrojenie stereotypów - odbić je w krzywym zwierciadle. Niech Czech spogląda na Lecha, Madziar na Słowaka - a wszyscy razem na siebie. Śmiechu będzie przy tym co niemiara.

Wiesław Hołdys, kierownik projektu

Słowiański blues


Obudziłem się dziś rano
with these words in my head
Mówił: "Best remember
or mother tongue'll be dead."
Nie mogę wytrzymać
Narzekam all the time.
Zazdrość just fills up
this old serce of mine!

Gromy i Piekło! Żyje Slavic duch!
Oh mama! Mam ten Słowiański blues.


Mamusia mowiła
to keep up the fight.
Zawsze pamiętaj
what's wrong and what's right.
Ile ludzie na świecie
is how many hate me.
Kto wie jak jest łatwo
to make enemies?

Gromy i Piekło! Żyje Slavic duch!
Oh babcia! Mam ten Słowiański blues.

Gromy i Piekło! Żyje Slavic duch!
Oh mama! Mam te Słowianie blues.

Zajebiście! Żyje Slavic Duch!
Oh Kurwa! I got them Słowianie...
I będzie wiecznie żył słowiański blues

Piosenka specjalnie napisana i wykonywana przez Glenna Cullena do projektu "W lustrze stereotypów"

Jeśli chcesz zobaczyć wykonanie - kliknij tu



TAJEMNIK W NOWYM SĄCZU
Mumerus

Więcej >


Mumerus


W dniu 2 września 2013 zapraszamy na "Tajemnika" do Nowosądeckiej Małej Galerii, ul. Jagiellońska 35. Początek: godzina 18:00. Pokaz zrealizowano przy udziale finansowym Województwa Małopolskiego.



AMPUĆ WYRÓŻNIONY
Mumerus

Więcej >


Mumerus


Spektakl "Ampuć czyli zoologia fantastyczna" został wyróżniony na XV Przeglądzie Małych Form Teatralnych "Letnia Scena" odbywającym się w Domu Literatury w Łodzi za "interesujące poszukiwania formalne, reżyserię i aktorstwo" (sierpień 2013).



OSOBLIWY TEATR MUMERUS
MumerusZapraszamy do lektury pracy magisterskiej Katarzyny Kierys "Osobliwy Teatr Mumerus" napisanej pod kierunkiem dr hab. Katarzyny Fazan na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pracę można pobrać w formacie pdf po kliknięciu przycisku "więcej"


Mumerus - dziesięć lat wędrówki do środka wyobraźni
Mumerus Zapraszamy do lektury pracy magisterskiej Anny Lenczewskiej napisanej pod kierunkiem prof. Jacka Popiela w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralwej


MALEŃKIE LATO MUMERUS
MumerusKraków, 27-29.07.2013, Teatr Zależny, Kanonicza 1

Więcej >

MALEŃKE LATO MUMERUS 27 - 29. 07. 2013

W dniach 27 - 29 lipca 2013 Teatr Mumerus zrealizowało - już po raz piąty - na Lato Teatralne. W tym roku, ze względu na bardzo ograniczone finanse, mogliśmy zaprezentować publiczności jedynie trzy spektakle. Tak więc nasz przegląd nazwaliśmy "Maleńkie Lato Mumerus".
W repertuarze znalazły sie nasze dwie ostatnie premiery "Niewyczerpany transformista" według Brunona Schulza (27 lipca) oraz "Tajemnik", (28 lipca), a także "Ampuć czyli zoologia fantastyczna" wg Jana Gondowicza (29 lipca). Wszystkie spektakle w Teatrze Zależnym PK, Kraków, ul. Kanonicza 1.





AMPUĆ W ŁODZI
Mumerus31, 07. 2013, godz. 19:00,Festiwal "Letnia Scena" w Domu Literatury, u. Roosevelta 17

Więcej >

"Ampuć czyli zoologia fantastyczna" został zakwalifikowany do Konkursu Teatralnego w ramach festiwalu "Letnia Scena", odbywającego się w Domu Literatury przy ul. Roosevelta 17 w Łodzi. Komisja kwalifikacyjna dokonywała wyboru spośród 35 zgłoszonych propozycji z całej Polski - ostatecznie do udziału w festiwalu zaproszono 8 prezentacji - w tym nasz teatr. Spektakl odbył się 31 lipca o godz. 19. Więcej informacji na temat festiwalu:

Małgorzata Pawlak
Letnia Scena: Ampuć, czyli zoologia fantastyczna


W końcu Letnia Scena 2013 obrodziła czymś przykuwającym uwagę. Wszystko za sprawą niespodzianki z Krakowa – sztuki o tajemniczym tytule Ampuć, czyli zoologia fantastyczna.
Sam opis wydawał się zachęcać i ciekawić, do tego plakat – obok Wścieku jedyny do przyjęcia. Ileż to jednak razy początkowe wrażenia w proch się obracały i pleśniały niesmacznie w rzeczywistości. To przedstawienie natomiast dobre przeczucie pociągnęło, rozwinęło, buchając w widza mocą surrealizmu i dziwów. Cieszy, że temat nareszcie jest pięknie niedorzeczny, fantastyczny, stroniący od żali codzienności i przemielania problemów w niewiadomym celu.
Ampuć na scenę wkracza dziwnie, przy pomocy łatwych środków pragnie zaskarbić sobie przychylność widza. Ale zbędny manewr kończy się szybko, po nim przychodzi już tylko piękne zdumienie. Bazuje się tu na książce Zoologia fantastyczna uzupełniona autorstwa Jana Gondowicza – opisach dość niecodziennych zwierząt. Nie wiem, skąd taki pomysł u Wiesława Hołdysa, ale niech więcej tego rodzaju koncepcji w głowach twórców teatralnych się rodzi. To powiew świeżości, orzeźwienie, którego chce się zażywać. Jakby ktoś w Domu Literatury otworzył w końcu tego lata okno, by powietrze mogło dryfować po sali teatralnej. Obok wersji tekstowej kluczem są także aktorzy – Anna Lenczewska i Robert Żurek, którym charyzma wysypuje się z kieszeni. Są wygimnastykowani w swych pokrętnych harcach artystycznych, fascynują mimiką i ekspresją. Z twarzami pokrytymi farbą manewrują w półmroku z oszczędnymi, ale wymownymi atrybutami. Tu scenograficzne ukłony w stronę Ewy Bujak oraz Tadeusza Przybylskiego; a jeśli już chwalimy to warto też wspomnieć o koncepcji muzyki na żywo (to patent, który sprawdza się prawie zawsze, a nadal nieczęsto jest wykorzystywany) i Michale Braszaku przy kontrabasie.
Jaka to ulga dla wnętrza, że ktoś w końcu pokazuje, że nie trzeba moralizować i radzić, żonglować banałami i dorabiać wielkiej ideologii. Można lekko i z niesforną klasą, hipnotycznie i nonszalancko, a jednak wciąż o czymś, nadal z głębią. Teatr Mumerus częstuje odbiorców wyimaginowanymi, baśniowymi opowieściami z pogranicza oniryzmu, dobudowującymi do wtórnej codzienności aspekty nieodkryte, intrygujące. Czuć w tym farsowość Hydrozagadki Kondratiuka, niekonwencjonalność Gombrowicza. Na wzór Białoszewskiego przedmioty urastają do rangi sacrum, mieszają się światy, nieprawdopodobne stwory wkraczają w naszą świadomość.
Ampuć wkłada widza na karuzelę i kręci w nieodgadnionym kierunku. Po spektaklu uśmiech ukontentowania sam bezpardonowo wstępuje na usta – a to chyba najlepsza i najprostsza recenzja, jaką można otrzymać.

Portal Plaster Łódzki
www.plasterlodzki.pl




FOLK FOR FREAKS
MumerusKwartet nowoczesnej muzyki etno, opartej na utworach tradycyjnych i własnych kompozycjach, z dużą dozą improwizacji.

Więcej >


Mumerus


Koncertowy żywioł, inspirujący się folkiem Europy Środkowej, od Polski poczynając, przez Węgry i Rumunię, aż – od czasu do czasu – zaglądający na Bałkany. Nie stroni od brzmień elektrycznych. Niejazzowy, nieklezmerski, z pochodzenia krakowsko-świętokrzysko-podlaski – autentyczna muzyka STĄD.

Zespół powstał w 2011 w Krakowie. Stworzony przez grupę przyjaciół – doświadczonych muzyków ze środowiska krakowskiego, grających na co dzień w zespołach m.in. Andrzeja Sikorowskiego, Basi Stępniak-Wilk, Marty Honzatko, Yes Kiezsirumem. W skład zespołu wchodzą:

Gertruda Szymańska instrumenty perkusyjne
Michał Braszak gitara basowa , kontrabas
Krzysztof Cyran gitary, mandolina
Paweł Solecki EWI ( klarnet midi), ludowe instrumenty dęte

To jeszcze nie koniec koncertu


Koncert zespołu Folks For Freaks na XV-lecie Teatru Mumerus


Muzyka to nieodłączna część naszego życia. Ostatnio staje się coraz częściej osobistą „ścianą" dźwięku, oddzielającą od drugiego człowieka – np. na ulicy czy w tramwaju. Jednak w teatrze muzyka działa inaczej: ma nas zagarnąć, być niemal kolejnym elementem, który będzie wraz z resztą efektów budować klimat. Muzyka to doskonały przekaźnik niewyrażalnych emocji, o czym można było przekonać się podczas ostatniego koncertu zespołu Folks For Freaks w Teatrze Mumerus.
Zanim jednak widzowie usiedli do muzycznej uczty, pojawił się Wiesław Hołdys – założyciel i prezes Stowarzyszenia Teatru Mumerus. Zaprosił na wystawę, zorganizowaną z okazji XV-lecia Teatru Mumerus, dokumentującą graficznie jego dokonania. Reżyser oprowadzał w ekspresowym tempie, komentując krótko kolejne plakaty oraz zdjęcia. Ta szybka wizyta pozwoliła uświadomić sobie jednocześnie wszechstronność oraz konsekwencję w działaniu teatru. Oryginalna estetyka, nieoczywiste teksty i wyobraźnia to cechy, z którymi najszybciej można skojarzyć Mumerus, podróżujący zresztą od lat ze swoimi spektaklami po świecie.
Do świata Teatru Mumerus należy też muzyka. Jej kompozytorem jest od dłuższego czasu Michał Braszak, którego gitara basowa w połączeniu z instrumentami perkusyjnymi Gertrudy Szymańskiej, gitarami Krzysztofa Cyrana i klarnetem elektrycznym Pawła Soleckiego, tworzy unikalne brzmienie zespołu Folks For Freaks. To osobny projekt, ale Teatr Mumerus chętnie wspiera działania swoich współpracowników. Na scenie widzimy czwórkę ubranych na biało, uśmiechniętych muzyków. Nie mają wokalu, a ich kompozycje to dynamiczne połączenia muzyki ludowej, klasycznej oraz współczesnych inspiracji i aranżów. W ich muzyce czuje się dużo wolności oraz radości. Zaraz po usłyszeniu pierwszych dźwięków każdego utworu niemal naturalnym odruchem staje się zamknięcie oczu i przeniesienie się w sobie tylko znany świat. Trafiamy w wyobraźni w dalekie, rozległe przestrzenie wspomnień oraz skojarzeń. Mamy fragmenty zarówno liryczne, jak i bardziej skoczne, wesołe. Największe wrażenie robi chyba „Kujawiak celtycki", który właściwie mógłby się nie kończyć. Ich twórczość niesie skojarzenia z szeroko pojętą muzyką ludową, słychać tu np. wpływy bałkańskie czy nawet dźwięki góralskie.
W muzyce Folks For Freaks mamy odczytane na nowo utwory muzyki ludowej (nawet piosenki, choć bez słów!) oraz klasycznej. W repertuarze posiadają też autorskie kompozycje. Bardzo ciekawie wyglądają na scenie, gdzie można wyraźnie zauważyć radość, ale też skupienie i czujność na siebie – na nagłe, emocjonalne przedłużenie jakiegoś fragmentu, co prowadzi do partii improwizowanych. W tym wszystkim ważna jest także dowcipna konferansjerka Krzysztofa Cyrana, która pozwala przypomnieć sobie, że autorami niezwykłych dźwięków jest czwórka ludzi z instrumentami w dłoniach. Natomiast powtarzane jak mantra przed każdą zapowiedzią zdanie „To jeszcze nie koniec koncertu" daje nadzieję na kolejne chwile wirtuozerii kwartetu, długo jeszcze brzmiące w uszach.

Joanna Marcinkowska

Dziennik Teatralny Kraków
9 grudnia 2014




Mumerus na Krakowskiej Nocy Poezji, 7.09. 2012

Więcej >

Mumerus zaprasza na Krakowską Noc Poezji:

piątek, 7 września, godz. 21:30, Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, Kanonicza 1:

"Gdzie się one czasy podziały, kiedy kiełbasy po świecie latały?

czyli poezja sowizdrzalska z XVI-XVIII wieku

W programie fragmenty anonimowych poematów: „Nędza z Bidą z Polski idą",

„Peregrynacja dziadowska", „Fraszki" Jana Kijana, „Sejm piekielny",

„Statut Jana Dzwonowskiego to jest artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne"

oraz „Nagrobek kusiowi" Jana Andrzeja Morsztyna

Wystąpią: Anna Lenczewska, Olga Przeklasa, Jan Mancewicz, Karol Zapała, Robert Żurek
oraz trąbka, klarnet, kontrabas, akordeon i perkusja

Wstęp wolny



Mit środka Europy: Opowieści początku
Mumerus 1 - 2 września, Kraków

Więcej >


Mumerus



"Mit środka Europy: opowieści początku"


"Mit środka Europy: opowieści początku" to projekt trzech organizacji pozarządowych: Stowarzyszenia Teatr Mumerus (Kraków, Polska), Wyższej Szkoły Aktorskiej (Praga, Czechy), Teatru Kontra (Spišská Nová Ves, Słowacja) oraz aktorki Esztelli Levko (Węgry), którego celem jest są warsztaty prowadzące do powstania wspólnego spektaklu plenerowego inspirowanego mitami i legendami środkowej Europy. Chodzi w nim o znalezienie wspólnych motywów dla tych legend, podań i opowieści. Projekt jest zatem pomyślany tak, aby w bogactwie tradycyjnych opowieści zobaczyć jak w lustrze naszą współczesność. Realizując ten projekt chcielibyśmy powrócić do podstawowej funkcji mitu, baśni i legendy czyli czynnika spajającego wspólnotę.

Pierwszym etapem był pokaz etiud przygotowanych przez partnera polskiego, który odbył się w noc Sobótki, 25 czerwca 2012 w Willi Decjusza w Krakowie.

Ukoronowaniem projektu będzie cykl kilkudniowych warsztatów w dniach 27 sierpnia - 2 września, w których wezmą udział aktorzy i studenci z Teatru Mumerus z Krakowa, studenci Wyższej Szkoły Aktorskiej z Pragi, aktorzy Teatru Kontra ze Słowacji oraz aktorka Esztella Levko z Węgier. Efektem będzie spektakl plenerowy w reżyserii Wiesława Hołdysa (Polska) i Karela Vostárka (Czechy) w dniu 2 września o godz. 17 w Willi Decjusza w Krakowie.
Ponadto w dniu 1 września o godzinie 19 nasz czeski partner, Wyższa Szkoła Aktorska - PiDivadlo z Pragi przedstawi lalkowy spektakl "Opowieści o psie i kocie" według Józefa Czapka w reżyserii Karela Vostárka.

Projekt jest współfinansowany ze środków Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego oraz Programu Wspólnoty Europejskiej "Młodzież w działaniu".
Pod patronatem Konsulatu Generalnego Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Czeskiego Centrum w Warszawie.

Program:

Josef Čapek "OPOWIEŚCI O PSIE I KOCIE"
Spektakl Teatru PiDivadlo - Praga
Reżyseria: Karel Vostárek
1.09. 2012, godz. 19:00
Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej
Kraków, ul Kanonicza 1
Wstęp wolny


"OPOWIEŚCI POCZĄTKU"
Plenerowy spektakl teatralny w oparciu o mity i legendy słowiańskie
2.09.2012, godz. 17:00
Willa Decjusza, Kraków
ul. 28 Lipca 1943 roku 17 A
Wstęp wolny


Scenariusz i reżyseria: Wiesław Hołdys (Teatr Mumerus - Kraków)
Współpraca: Glenn Cullen (Mumerus) i Karel Vostárek (Wyższa Szkoła Aktorska - Praga)
Wystąpią: Anna Lenczewska, Beata Kolak, Jan Mancewicz, Karol Zapała, Robert Żurek (Teatr Mumerus), Peter Čižmár, Tomáš Diro, Peter Cibula (Teatr Kontra - Spišská Nová Ves, Słowacja), Esztella Levko (Eger,Węgry), studenci Wyższej Szkoły Aktorskiej z Pragi oraz uczestnicy Studia Teatru Mumerus

Opracowanie plastyczne: Katarzyna Fijał
Projekt plakatu i ulotki: Jan Polewka
Warsztat muzyczny: Gertruda Szymańska, Michał Braszak i Paweł Solecki
Technika: Tadeusz Przybylski
Koordynacja projektu: Agnieszka Dziedzic
Organizacja: Maria Śmiłek

Pod patronatem Konsulatu Generalnego Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Czeskiego Centrum w Warszawie.

Partnerzy: Stowarzyszenie Willa Decjusza oraz Stowarzyszenie Teatrów Nieinstytucjonalnych STeN

Sponsorzy: Premium Hostel Kraków oraz Restauracja "Chimera" Kraków

Partnerzy medialni: Kulturatka.pl, Portal E-Splot, Internetowy Magazyn Teatralny Teatralia, Magazyn Społeczno - Kulturalny, Modny Kraków, Portal Teatr dla Was, Portal Kraków zaprasza






LATO TEATRALNE MUMERUS 2012
Mumerus 18-21 lipca, Kraków, Teatr Zależny

Więcej >


Mumerus


LATO TEATRALNE MUMERUS 2012
Kiedy lato w mieście rozgości się już na dobre, zaowocuje tłumem turystów i wysypem głosów w mediach o tym, że w teatrach krakowskich panuje sezon ogórkowy i nic ciekawego się nie dzieje, my zapraszamy na Lato Teatralne Mumerus! Tegoroczna edycja odbędzie się w dniach 18-21 lipca 2012 w Teatrze Zależnym Politechniki Krakowskiej przy ul. Kanoniczej 1. Dla naszych Widzów przygotowaliśmy cztery spektakle:

18.07. godz. 19:00
„Cyrki i ceremonie”
„Cyrki i ceremonie” to spektakl zainspirowany obrazami Witolda Wojtkiewicza oraz prozą Romana Jaworskiego.



19.07. godz. 19:00
„Droga do ósmego kwadratu”
Rozgrywa się tu jakaś gra, wielka jak świat. Jeśli pozwolą ci do niej dołączyć, możesz zostać pionkiem – czyli spektakl Teatru Mumerus zainspirowany „Alicją w Krainie Czarów” i „Alicją po drugiej stronie lustra” Lewisa Carrolla.

20.07. godz. 19:00
„Ampuć czyli zoologia fantastyczna”
Spektakl według książki „Zoologia fantastyczna uzupełniona (uzupełniona)” będącej bestiarium zwierząt istniejących tylko w wyobraźni.

21.07. godz. 19:00
„LAPUTA & LAGADO według Jonathana Swifta czyli trzecia podróż Gullivera”
Inscenizacja trzeciej części dzieła Swifta – fantastyczno- surrealistycznej podróży zaczynającej się wizytą na latającej wyspie Laputa, a kończącej odwiedzinami Krainy Nieśmiertelnych.
Autorem plakatu do Lata Teatralnego jest Jan Polewka


Partnerzy: Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, Stowarzyszenie Teatrów Nieinstytucjonalnych STeN

Patroni medialni: Miesięcznik Kulturalny Modny Kraków, Internetowy Magazyn Teatralny Teatralia, Krakowski Serwis Kulturalny KULTURATKA, Serwis Teatralny Teatron, Portal Teatr dla Was, Portal e-splot, Portal Internetowy Kraków Zaprasza, Portal Miasteczko Studenckie.

Lato Teatralne Mumerus zostało zrealizowane dzięki pomocy finansowej Gminy Kraków i Województwa Małopolskiego




PIERWSZE POKAZY "OPOWIEŚCI POCZĄTKU"
Mumerus

Więcej >


Mumerus


Pierwsze pokazy etiud powstałych w ramach projektu "Mit środka Europy: Opowieści początku odbyły się w czerwcu w Teatrze Zależnym i plenerach Willi Decjusza.

Spektakl w Willi Decjusza nawiązywał do rytuałów i obrzędów związanych z Sobótką - prastarym świętem odbywającym się 24 czerwca, w najkrótszą noc w roku. Wprowadził on widza w świat zapomnianych legend, mitów i rytuałów. Wprowadził czynnie, gdyż publiczność w trakcie spektaklu podążała za akcją rozgrywającą się wśród drzew, krzaków i zarośli w Willi Decjusza w Krakowie.
Następna odsłona już we wrześniu; spektakl plenerowy z udziałem partnerów z Czech, Słowacji i Węgier odbędzie się początkiem września w Willi Decjusza.

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć ze spektaklu autorstwa Koloru Selektywnego czyli Sylwii Domin i Anny Cupczyńskiej
Scenariusz, koncepcja i reżyseria: Glen Cullen i Wiesław Hołdys

Wystąpili: Beata Kolak, Anna Lenczewska, Jan Mancewicz, Karol Zapała Robert Żurek oraz uczestnicy warsztatów: Agnieszka Dziedzic, Joanna Gałdecka, Ewa Knap, Karolina Kogut, Magdalena Wesołowska i Kamil Cieślak
Opracowanie plastyczne: Katarzyna Fijał
Piosenka: Wojciech Gałdecki
Projekt jest współfinansowany przez Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki




Opowieści początku
Mumerus 17.06. 2012, godz. 19:00, Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, ul. Kanonicza 1, Kraków
24.06 2012, godz. 19:00, Willa Decjusza, ul. 28 Lipca 1943 roku 17, A,Kraków.
Wstęp wolny

Więcej >


Mumerus


„Opowieści początku”, spektakl warsztatowy powstający w oparciu o mity i legendy słowiańskie, jest odpowiedzią na niski poziom wiedzy o fundamentach naszego – środkowoeuropejskiego – kręgu kulturowego, czyli o opowieściach, mitach, legendach i podaniach. Nie interesują nas powierzchowne odczytania, nie sprowadzamy tekstów kultury do pretensjonalnego folkloru albo zbanalizowanej bajki. Projekt jest natomiast pomyślany tak, aby w bogactwie tradycyjnych opowieści zobaczyć jak w lustrze naszą współczesność. Niegdyś mit, przekazywany najczęściej ustnie, scalał pierwotną wspólnotę. Tak więc - realizując ten projekt - chcielibyśmy do funkcji spajania naszej środkowoeuropejskiej wspólnoty współcześnie powrócić.

Trwające od jesieni 2011 roku warsztaty teatralne stanowią pierwszy etap projektu, pomyślanego jako długofalowy, aktywny dialog z partnerami z innych krajów słowiańskich. W kolejnych etapach projektu będą to partnerzy z Czech (Vyšší Odborná Škola Herecká – PiDivadlo, Praha) i Słowacji (Divadlo Kontra, Spišská Nová Ves) oraz aktorka Esztella Levko (Węgry).

Dodamy jeszcze, że dzięki otrzymaniu dofinansowania z Funduszu Wyszehradzkiego planowana jest dalsza współpraca w najbliższych latach, która to ma doprowadzić do powstania grupy instytucji pozarządowych z Europy Środkowej realizującej projekty inspirowane tylko charakterystycznym dla tej części Europy dziedzictwem kulturowym, tak aby pokazać wspólnotę kulturową tych regionów. Co roku będziemy zmieniać temat współpracy, a także poszerzać nasz projekt o nowych partnerów. Tak na przykład w roku 2013 zamierzamy powiększyć naszą grupę o Teatr Alter z Drohobycza (Ukraina).
Koncepcja i reżyseria: Glen Cullen i Wiesław Hołdys

Wystąpią: Beata Kolak, Anna Lenczewska, Jan Mancewicz, Karol Zapała Robert Żurek oraz uczestnicy warsztatów: Agnieszka Dziedzic, Joanna Gałdecka, Ewa Knap, Karolina Kogut, Magdalena Wesołowska i Kamil Cieślak
Opracowanie plastyczne: Katarzyna Fijał





PANOPTICUM WYOBRAŹNI
MumerusJeśli - tak jak Mumerus - jesteś fanem "Rękopisu znalezionego w Saragossie" przyjdź koniecznie 28 sierpnia o 18 do Willi Decjusza w Krakowie!

Więcej >


Mumerus


Mumerus
Anna Lenczewska Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Agnieszka Dziedzic Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Katarzyna Stępniak Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Monika Michno Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Kamil Cieślak Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Karolina Kogut Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Ewa Knap Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Volodymyr Khudyk Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Andrij Jurkiewicz Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Glen Cullen Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Iwanka Mliczko Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Andriej Romanyszyn Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Oleg Mandryk Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Ostap Dzondza Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Wiera Romanyszyn Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Lilia Chomyszyn Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Natalia Malarczuk Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Bohdan Tsebak Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Ihor Stachniw Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Jan Mancewicz Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Jurij Romanyszyn Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Karol Zapała Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Magdalena Wesołowska Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Paweł Jurkiewicz Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Aleksander Maksymow Fot. Ilja van de Pavert

PANOPTICUM WYOBRAŹNI


Spektakl plenerowy powstały w wyniku polsko - ukraińskich warsztatów teatralnych z udziałem Teatru Mumerus (Kraków), Wiszniańskiego Kolegium Lwowskiej Akademii Rolniczej (Beńkowa Wisznia), Polonistycznego Centrum Naukowo-Informacyjnego im. I. Menioka Uniwersytetu Pedagogicznego im. I. Franki oraz Teatru Alter (Drohobycz). Zrealizowano we współpracy ze Stowarzyszeniem Willa Decjusza w Krakowie.

28 sierpnia, godz. 18:00, Willa Decjusza, Kraków, ul. 28 Lipca 1943 roku 17 A,

W projekcie udział wzieli i w spektaklu wystąpili:
Agnieszka Dziedzic, Andriej Jurkiewicz, Andriej Łobodzinski, Andriej Romanyszyn, Anna Lenczewska, Bohdan Tsebak, Ewa Knap, Glen Cullen, Ihor Stachniw, Iwan Antoniak, Iwanna Mliczko, Jan Mancewicz, Julia Hryńkiw, Jurij Romanyszyn, Kamil Cieślak, Karol Zapała, Karolina Kogut, Katarzyna Stępniak, Krystyna Marusiak, Lilianna Homyszyn, Magdalena Wesołowska, Michajło Kuts, Monika Michno,Natalia Kozak, Natalia Malarczuk, Oleg Mandryk, Oleksander Maksimow, Olena Spanchak, Olga Znak, Ostap Dzondza, Paweł Jurkiewicz, Wiera Romanyszyn, Wołodymyr Khudyk

Scenariusz i reżyseria: Wiesław Hołdys
Opracowanie plastyczne: Katarzyna Fijał
Projekt plakatu: Jan Polewka
Asystent - stażysta: Maria Piątkowska
Współpraca organizacyjna: Maria Śmiłek


Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego


Wiesław Hołdys
OPOWIEŚCI ZE STRYCZKA URWANE


Przygoda z "Panopticum wyobraźni" rozpoczęła się wraz z "Papkinem i innymi". W zeszłym roku, kiedy w Krakowie, a potem Beńkowej Wiszni i Lwowie rozbieraliśmy wspólnie z partnerami z Akademii Rolniczej we Lwowie osobowość Józefa Papkina celem pokazania jej w formie spektaklu plenerowego (co udało się znakomicie) - wtedy nadarzyła się okazja wycieczki do Drohobycza. A jak Drohobycz to wiadomo: Brunon Schulz. I zaskoczenie - po pierwsze twórczość Schulza utrwaliła - przynajmniej w mojej głowie - obraz Drohobycza jako małego, prowincjonalnego miasteczka - a zobaczyłem co najmniej średnie, wielokulturowe miasto z jednym chodnikiem dla biednym, a drugim dla bogatych. I jeszcze ręka, noga, mózg na ścianie (każdy Drohobyczanin wie, o co chodzi - a inny niech się dowie), największa synagoga i tablica w miejscu morderstwa Brunona Schulza przez Janusza Palikowa ufundowana, potem przez zbieracza złomu ukradziona i na kawałki pocięta, następnie odzyskana - i na koniec w izbie pamięci eksponowana. Dodać do tego należy wspaniałych przewodników: Leonida Goldberga, Igora z Teatru Alter i Wierę z Centrum Polonistycznego - dość powiedzieć, iż Drohobycz zafascynował mnie na amen i postanowiłem koniecznie do niego powrócić - choćby w wyobraźni. Okazja nadarzyła się szybko - Willa Decjusza, z której inicjatywy wspólnie realizujemy ukraińskie projekty zaproponowała kontynuację, więc pomyślałem, że przynajmniej część projektu musi mieć coś wspólnego z Drohobyczem, a jak Drohobycz to Schulz, po czym pomyślałem, że może warto wyjść poza ten oczywisty schemat. Żeby było jasne - lektura Brona Schulza to było jedno z najważniejszych doświadczeń w moim życiu jako czytelnika książek, jego grafiki tkwią ciągle pod moimi powiekami i nawet kiedyś popełniłem przedstawienie inspirowane jego twórczością.
Ale jednak trzeba wychodzić poza schematy. Ponieważ Beńkowa Wisznia również zrobiła na mnie i wszystkich polskich uczestnikach projektu wielkie wrażenie - chcieliśmy wrócić do twórczości Fredry, tym razem czytanej przez jego pamiętnika czyli "Trzy po trzy", jak również do - nie wiedzieć czemu - "Małpy w kąpieli". Ale tak jakoś dziwnie ów Fredro - podróżnik przecież - skojarzył mi się z arcypodróżnikiem polskiej literatury (cóż z tego, że pisanej po francusku) - Janem Potockim. Podobnie jak Fredro także szlachcicem, właścicielem dóbr na Ukrainie. Tak więc zdecydowałem się na następną podróż - w towarzystwie widm hrabiego Jana Potockiego, który woził je po całym świecie i opisał w manuskrypcie z Saragossy – aż go dopadły na Ukrainie i w wampira przemieniły, kulkę od cukiernicy poświęcić u księdza poleciły, a na koniec ową kulkę w pistolet nabić i w łeb palnąć kazały. Projekt nazwałem " Panopticum wyobraźni".
Po wielomiesięcznej żebraninie, którą nazywa się teraz pozyskiwaniem grantów udało nam się uzyskać jedynie dotację Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, która pozwoliła nam zrealizowanie tylko polskiej części projektu. Wszystkie inne instytucje, do których się zwróciliśmy nasz projekt odrzuciły. Na szczęście, naszemu partnerowi - Willi Decjusza, także udało się pozyskać pewne środki i mogliśmy zabrać się do pracy.
Napisałem coś na kształt materiałów do prób, gdzie zebrałem różne tematy etiud i rozesłałem je uczestnikom, jako źródło inspiracji licząc na efekt sprzężenia zwrotnego z ich strony. Jak się okazało - rachuby były słuszne i to, co otrzymałem od uczestników projektu przerosło moje oczekiwania..
Zdecydowałem oprzeć się przede wszystkim na "Rękopisie znalezionym w Saragossie" i z niezmierzonego bogactwa tej szkatułkowej opowieści wybrać motyw powracających szubienic i różnych postaci budzących się ze stryczkami na szyi. Druga decyzja dotyczyła przestrzeni - nieco zaniedbany park, z drzewami i kępami krzaków, z których każda mogłaby stać się sceną dla nowej opowieści. Reszta - wybór z przygotowanego materiału i jego wykonanie należało już do uczestników.
Pracowaliśmy w Krakowie w grupie, która liczyła - jeśli chodzi o polską stronę: kilkunastu studentów i młodych ludzi, aktorów, plastyka, a nawet jednego Amerykanina - i, oczywiście, niżej podpisany jako kierownik projektu. Z Ukrainy gościliśmy grupę z Teatru Alter i Centrum Polonistycznego (Drohobycz) i Wiszniańskiego Kolegium Lwowskiej Akademii Rolniczej. Nasi goście znakomicie się do wspólnego projektu przygotowali - każdy z nich miał pomysły na poszczególne sceny. Ponadto podczas trwającej tydzień wspólnej pracy każdy z nich odnalazł miejsce dla siebie - jeśli ktoś chciał grać jako aktor - to grał, jeśli chciał przygotowywać kostiumy - to przygotowywał, a jeśli chciał wzbogacić projekt wykonywaną przez siebie muzyką - to wzbogacał. Wielka to frajda dla kierownika i inspiratora projektu, gdy zaangażowani weń wykonawcy strzelają pomysłami jak z karabinu maszynowego - to pomysłami tylko na temat. A tak było w tym wypadku. Nic nie działo się na siłę - i przez cały tydzień całodziennej wspólnej pracy wszyscy uczestnicy mieli wrażenie, że praca ta sprawia im przyjemność. I to mimo iście hiszpańskiego upału i wściekle krążących wokół nas rojów os i szerszeni.
Akcentem końcowym była prezentacja powstałego w ciągu tygodnia, a trwającego ponad godzinę, przedstawienia granego w plenerze, w parku obok Willi Decjusza. Przyszło ponad 200 osób - czyli tyle ile trzeba, bo gdyby było więcej, to nie byliby w stanie wszystkiego zobaczyć. Duch hrabiego Potockiego otoczył nas życzliwą opieką (co prawda napuścił na jedną z wykonawczyń osę, która użądliła ją dwukrotnie podczas spektaklu - a ta ani drgnęła, tylko jak prawdziwa dama sceny kontynuowała swoją grę) - przeszliśmy wszystkie szubieniczne stacje oberży Venta Quemada, a zakończyliśmy nasze "Panopticum wyobraźni" małpą, co chciała zażyć kąpieli, za co została oskarżona przez Św. Inkwizycję i w polonez niemych widm wplątana.
Jako kierownik projektu nie umiem i nie chcę go oceniać - powiem tylko tyle, że po jego zakończeniu u wszystkich pojawiła się bardzo silna motywacja, aby go kontynuować w Drohobyczu, Beńkowej Wiszni i we Lwowie. Myślę po prostu, że wydarzyło się coś ważnego - także, a może przede wszystkim, w relacjach miedzy ludźmi biorącymi udział w projekcie.
Zrobimy zatem wszystko, aby móc ten projekt kontynuować na Ukrainie; w Drohobyczu, Beńkowej Wiszni i Lwowie. Zaplanowaliśmy już nawet termin - przełom kwietnia i maja 2012. Co prawda - nie mamy jeszcze żadnych finansów, aby zamierzenie nasze zrealizować - ale mamy za to rzecz najcenniejszą: wspaniale przygotowaną i pełną energii grupę. A takich wypadkach - rzecz już sprawdzona - dotacje jakimś zrządzeniem losu zawsze się znajdują.

Tekst ukazał się także po ukraińsku (w przekładzie Leonida Golberga) w Internetowej Gazecie Drohobycza MAJDAN





LATO TEATRALNE MUMERUS 2011
Mumerus Już po raz trzeci Teatr Mumerus zaprasza w lipcu do Krakowa na "Lato teatralne Mumerus" (26-29.07. 2011).

Więcej >


Mumerus


Na jarmarku i po drugiej stronie lustra (Lato Teatralne Mumerus)

Piękną jesień mamy tego lata. Pogodowe nonsensy sprzyjają, by czas spędzić w teatrze, zwłaszcza w takim, który nonsensowność uczynił materią swoich spektakli. Być może to dzięki niepogodzie Lato Teatralne Mumerus przyciągnęło sporą publiczność, a być może dzięki temu, że kreowany przez Wiesława Hołdysa i jego aktorów świat na opak i na wspak, świat pełen dziwów i fantastycznych stworzeń jest niezwykle pociągający.

Cztery spektakle grane podczas Lata Teatralnego Mumerus (26–29 lipca) w Teatrze Zależnym Politechniki Krakowskiej oraz w Willi Decjusza ukazały dwa odmienne oblicza krakowskiej trupy teatralnej. W jarmarcznych, hałaśliwych i rozśpiewanych przedstawieniach Jarmark cudów i Święto głupców, czyli Walka karnawału z postem, nawiązujących do dawnych ludowych wierzeń i zabaw, odnawiających tradycje dawnych teatrów ulicznych, Mumerus przeniósł publiczność w czasy czarownic, zabobonów i karnawałowego świętowania. Natomiast nastrojowe, ascetyczne, ale sugestywne seanse Ampuć, czyli zoologia fantastyczna i Droga do ósmego kwadratu uwodziły widzów pomysłową scenografią i doskonałą grą aktorską, za pomocą niewielu środków artystycznych wyczarowując światy niemożliwe, ale bardzo wiarygodne.

Dokąd idą Nędza z Bidą?

Na Jarmarku cudów sprzedaje się święte obrazy i naguski z paschalnego wosku poświęcone przez siedmiu ojców świętych, różańce i szkaplerze, proszki na różne choroby; można też dostać skuteczne remedia na złe duchy i inne dolegliwości. Rozśpiewanym handlarzom, kuglarzom, mnichom i czarownicom towarzyszy świetny zespół muzyczny, który co prawda nie gra zgodnie z duchem epoki, ale nadaje przedstawieniu niezwykłą dynamikę. Jest i kukiełkowy teatrzyk o tym, jak od siedemnastego wieku Nędza z Bidą z Polski idą, ale z niej nie wynidą, i sabat czarownic przywołujących diabła, który potem straszy publiczność swoim czarcim ogonem. Kulminacją przedstawienia są egzorcyzmy zakonnicy, która oddała się szatanowi za obietnicę dostatniego życia. Przy całej zabawowej atmosferze i ludowej swawoli aktorzy zachowują profesjonalizm, a szybkie zwroty w tym pozbawionym jednolitej fabuły spektaklu sprawiają, że trudno nie poddać się jarmarcznemu szaleństwu. Ze spektaklu wyszłam z rozbawieniem i z natką pietruszki, która jest świetnym remedium na… impotencję.

Do czego może służyć durszlak?

Pomimo deszczu, który przeszkodził aktorom wystąpić w plenerze, walka opasłego Karnawału z wychudzonym Postem w Święcie głupców, czyli Walce karnawału z postem była niezwykle emocjonująca. Spektakl ożywia nie tylko słynny obraz Petera Bruegla (wszystkie postacie oraz główny układ przedstawienia są odwzorowaniem dzieła flamandzkiego mistrza) oraz tradycje ludowego święta głupców, ale również staropolskie teksty Jana Andrzeja Morsztyna, księdza Józefa Baki i anonimowych sowizdrzałów. Podobnie jak Jarmark cudów jest to widowisko energiczne, rozśpiewane i zabawne. Najbardziej zaskoczyła mnie niezwykła inwencja w wykorzystaniu rekwizytów, a przede wszystkim sprzętów kuchennych. Na obrazie Bruegla bronią Postu jest łopata piekarska, a orężem Karnawału rożen ze świńską głowizną, kaczką i kiełbasą. I to zostało wiernie przeniesione do przedstawienia, natomiast wykorzystanie garnków oraz ubijaczek z miksera jako instrumentów muzycznych, a także durszlaka jako konfesjonału to już przezabawne pomysły reżysera. Szczytem pomysłowości jest pokazanie bohatera obscenicznego wiersza Morsztyna Nagrobek kusiowi za pomocą przymocowanej do kawałka deski i bezradnie dyndającej ubijaczki do jajek. Natomiast stylistycznym zgrzytem jest według mnie piosenka odśpiewana przez aktorów na melodię Białego misia – to niepotrzebne mrugnięcie w stronę współczesnej karnawalizacji nasunęło mi refleksję, że głupców nadal wielu, ale takiego świętowania, jak ongi bywało, już nie ma.

Kto mieszka w rurach?

Kto hałasuje w rurach i dlaczego różne rzeczy giną w najmniej odpowiednim momencie? Jak się można dowiedzieć ze spektaklu zainspirowanego bestiariuszem Jana Gondowicza Ampuć, czyli zoologia fantastyczna, winne są temu przeróżne stworzonka, które mieszkają obok nas. W rurach żyją rurarze, które od czasu do czasu mogą wychynąć z kranu i polizać myjących się z zamkniętymi oczyma, a po kątach kryją się wnętrzaki, które buszują po mieszkaniach, ukrywając różne przedmioty, szczególnie te najbardziej potrzebne. Absurdalna i przezabawna lekcja biologii w wykonaniu Anny Lenczewskiej i Roberta Żurka jest nie tylko pouczająca – daje również możliwość podziwiania ich aktorskich możliwości. Kolejne zwierzaki-cudaki, ich wygląd, sposoby odżywiania się i zwyczaje są opisywane przez aktorów raz w konwencji tragicznej, raz komiczniej, raz z rozpaczą w głosie, raz w radosnych podskokach. Z tego powodu spektakl robie wrażenie nieco warsztatowego – jest próbą zagrania tego samego na wiele sposobów. Można jednak przypuszczać, że skoro aktorom udało się nie zanudzić publiczności pseudoencyklopedycznym spisem zoologicznym, to równie dobrze poradziliby sobie z książką telefoniczną. Przede wszystkim są w swojej grze tak sugestywni, że po powrocie do domu naprawdę można spotkać ampucia i zostać polizanym przez rurarza…

Co zobaczył Jan po drugiej stronie lustra?

Co by było, gdyby siedmioipółletnia Alicja była czterdziestoletnim Janem? Otóż też by chciał/chciała zostać hetmanem/królową i robił/robiła wszystko, by nim/nią zostać. Widać po drugiej stronie lustra zasady gry w szachy wciągają nie tylko małe dziewczynki, ale też dorosłych mężczyzn, a zarazem każdego, kto wraz z teatrem Mumerus postanowił przebyć Drogę do ósmego kwadratu. Spektakl swobodnie łączy i w dowolnej kolejności przeplata wątki ze znanej opowieści Lewisa Carolla, zachowując aurę pierwowzoru, a przy tym wzbogacając go o pomysłowe rozwiązania sceniczne. Anna Lenczewska, grająca jednocześnie czarną i biała królową, nie tylko zmienia ton głosu, ale zdaje się nawet mówić tylko jedną stroną twarzy. Trzy kręcące się czarne parasole udają pociąg, w którym Jan/Alicja prowadzi konwersację z konduktorem. Wszystko kończy się matem i ten mat brzmi w spektaklu bardzo złowrogo – oznacza koniec gry nie tylko dla Alicji, ale i dla publiczności.

Obejrzenie czterech Mumerusowych dziełek dzień po dniu pozwala z jednej strony na uchwycenie specyfiki tego teatru, z drugiej zaś na zaobserwowanie, jak reżyser i aktorzy radzą sobie z różnymi konwencjami. Przede wszystkim jednak po takiej dawce uwodzicielskich spektakli ma się ochotę na więcej. Na szczęście nie trzeba długo czekać – w drugiej połowie sierpnia podczas Lata Teatralnego STeN teatr Mumerus znów zabierze widzów w swoje nonsensowne światy. Być może tym razem pogoda będzie mniej nonsensowna.

Aleksandra Jastrzębska
Portal e-splot.pl


Autorem rysunku do "Lata Teatralnego Mumerus" jest Jan Polewka

Partnerzy: Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, Stowarzyszenie Teatrów Nieinstytucjonalnych Sten, Willa Decjusza, Azoty Tarnów
Lato Teatralne Mumerus zostało zrealizowane dzięki pomocy finansowej Gminy Kraków.




"CYRKI I CEREMONIE" NA TEATRALIUM
MumerusKatowice: 24 czerwca w hali maszyn dawnej kopalni "Katowice", w ramach imprezy Teatralium organizowanej przez Muzeum Śląskie Teatr Mumerus przedstawi nową werjsę spektaklu "Cyrki i ceremonie"

Więcej >


Mumerus


"Literatura przenika malarstwo, malarstwo literaturę. Gdzie zaczyna się teatr? Czy istnieje granica miedzy słowem, obrazem, a działaniem aktorskim?" Na takie pytania starają się odpowiedzieć organizatorzy zainicjowanego przez Muzeum Śląskie w Katowicach cyklu spotkań poświęconego wzajemnemu przenikaniu się malarstwa, literatury i teatru pod nazwą "Teatralium". Teatr Mumerus zainauguruje tę imprezę przedstawiając w dniu 25 czerwca o godz. 18 w hali maszyn dawnej kopalni "Katowice" (wejście od ul. Olimpijskiej) specjalnie przygotowaną na tę okazję nową wersję spektaklu "Cyrki i ceremonie" - inspirowanego malarstwem Witolda Wojtkiewicza i tekstami Romana Jaworskiego (jeden z najpiękniejszych obrazów Wojtkiewicza "Cyrk II" znajduje się zresztą w zbiorach Muzeum Śląskiego).
Przed spektaklem, o godz. 16 odbędzie się cykl wykładów poświęconych twórczości Wojtkiewicza.:
Romantycy i awangardziści – mgr Dagmara Stanosz, Między ironią a melancholią – twórczość Witolda Wojtkiewicza – mgr Joanna Szeligowska-Farquhar, Sierociniec świata i uśmiech Gwynpleina – mgr Dagmara Stanosz.
Bilety w przedsprzedaży w Magazynie Kulturalnym Muzeum Śląskiego bądź na miejscu przed imprezą.

W ramach dalszych imprez z cyklu "Teatralium" odbędą się spotkania poświęcone twórczości Stanisława Wyspiańskiego, Jerzego Grotowskiego i Józefa Szajny (9 lipca), Tadeusza Kantora (13 sierpnia) oraz Witkacego (24 września).
Więcej informacji:




CYRKI I CEREMONIE PODCZAS WIOSNY EUROPY W LYONIE
Mumerus Już po raz trzeci Teatr Mumerus weźmie udział w festiwalu organizowanym przez sieć Europe et Cies w Lyonie. Tym razem festiwal odbędzie się w dniach 19 - 29 maja 2011 pod hasłem "Printemps d'Europe" ("Wiosna w Europie"), a Teatr Mumerus zaprezentuje trzykrotnie "Cyrki i ceremonie".
Przedstawienie prezentowane będzie trzykrotnie - w dniu 24 kwietnia w Salle Rameau lyońskiego ratusza - w ramach Wieczoru Polskiego współorganizowanego przez Konsulat RP. Następne pokazy odbędą się w dniach 27 i 28 maja w Teatrze Asphodeles.
W festiwalu bierze udział ponad 20 teatrów z Francji, Finlandii, Serbii, Niemiec, Węgier, Polski, Czech i Włoch. Poza spektaklami odbędą się również liczne koncerty, wernisaże i seminaria. Program festiwalu dostępny jest na stronie http://www.europeetcies.eu/
Występ Teatru Mumerus odbywa się przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego i Gminy Kraków.

Więcej >





MUMERUS WSPÓŁTWORZY LATAJĄCY DOM KULTURY W MIELCU
Mumerus
Mielec odleci

Spektakl teatralny i wystawa zdjęć wieńcząca warsztaty z tworzenia kompozycji fotograficznych odbywające się wśród porzuconych maszyn, w dawnej hali fabrycznej, to atrakcje finału Latającego Domu Kultury, projektu zorganizowanego przez młodych mielczan ze Stowarzyszenia „j’arte” we współpracy między innymi ze Stowarzyszeniem Teatr Mumerus z Krakowa.

Więcej >


Mumerus


Finał projektu Latający Dom Kultury, organizatorzy przewidzieli na 2 – 3 kwietnia 2011, w przygotowanej specjalnie na ten cel hali H18, dawnej Wytwórni Silników WSK PZL, mieszczącej się przy ul. Wojska Polskiego 3, na terenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Mielcu obok fabryki Onduline.

Premiera spektaklu „Razem do ziemi”


2 kwietnia godzinie 18 zostanie wystawiony spektakl zatytułowany „Razem do ziemi”. W spektaklu wezmą udział uczestnicy warsztatów teatralnych odbywających się od listopada ubiegłego roku pod okiem współpracujących z Mielcem profesjonalistów: reżysera Wiesława Hołdysa oraz aktorki Anny Lenczewskiej z krakowskiego Teatru Mumerus. Spektakl oparty jest na scenariuszu mielczanina Jakuba Boryczki. Przedstawieniu towarzyszyć będzie muzyka wykonywana przez uczestników warsztatów muzycznych prowadzonych pod kierunkiem Dominika Muszyńskiego. Elementy scenografii wykonali uczestnicy warsztatów pod kierunkiem Andrzeja Kuliga.

Wystawa fotograficzna „Warsztaty”

Już o godzinie 17 pierwszego dnia imprezy odbędzie się wernisaż wystawy zatytułowanej „Warsztaty”, która jest efektem warsztatów z tworzenia wystawy fotograficznej, odbywających się w połowie marca. Poprowadzili je specjaliści w tej dziedzinie Maks Bochenek, kurator Instytutu Sztuki Wyspa z Gdańska oraz Marta Szymańska, która od kilku lat pracuje nad Festiwalem Fotografii w Łodzi. Wystawa będzie dostępna dla zwiedzających tylko przez dwa dni trwania finału w sobotę do godziny 22 i w niedzielę od 14 do 17.30.

Wstęp na wystawę i spektakl jest bezpłatny. Organizatorzy proszą jedynie o punktualność ponieważ, w trakcie przedstawienia wejście na teren hali będzie utrudnione. Więcej informacji i mapkę dojazdu można znaleźć na stronie internetowej: www.latajacydomkultury.pl




GRY I ZABAWY CZYLI PODCHODY TEATRALNE
Mumerus„Zabawa jest starsza od kultury”
Johan Huizinga - Homo ludens (Człowiek bawiący się)


Teatr Mumerus Kraków oraz Europe et Cies - Lyon
przedstawiają

GRY I ZABAWY CZYLI PODCHODY TEATRALNE

Więcej >

Mumerus
Mumerus
Mumerus
Mumerus
Mumerus
Mumerus
Mumerus
Mumerus
Mumerus
Mumerus

Teatr Mumerus Kraków oraz Europe et Cies – Lyon przedstawili 24 października 2010 spektakl-grę „Gry i zabawy czyli podchody teatralne”, stanowiący podsumowanie polsko-francuskich warsztatów teatralnych. Spektakl-gra rozpoczął się w Willi Decjusza, kontynuowany był w miejskim autobusie, a zakończył w Teatrze Zależnym.

Kierownictwo projektu i reżyseria spektaklu: Wiesław Hołdys
Współpraca: Renaud Lescuyer, Glen Cullen
Aktorzy: Anna Lenczewska, Jan Mancewicz, Karol Zapała, Robert Żurek oraz członkowie Studia Teatr Mumerus (Kraków) i uczestnicy projektu „Europe et Cies”
Warsztat muzyczny: Gertruda Szymańska i Michał Braszak
Kostiumy: Elżbieta Rokita
Rekwizyty: Magdalena Siejko
Partnerzy: Stowarzyszenie Willa Decjusza, Azoty Tarnów, Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej, Stowarzyszenie Teatrów Nieinstytucjonalnych STeN,

Projekt powstał przy udziale finansowym Województwa Małopolskiego.

Gry i zabawy


Chciałam ten tekst zacząć bardzo mądrze, na przykład od stwierdzenia Johana Huizingi, że zabawa jest starsza od kultury (do tego cytatu zresztą odwołują się bezpośrednio twórcy „Gier i zabaw, czyli pochodów teatralnych”). Potem chciałam przydać zabawie określenie „język uniwersalny”, który nie uznaje granic kulturowych ani językowych. Ale słowo „uniwersalny” staje się niestety ostatnio banalnym, wyświechtanym frazesem; to taki wytrych, który załatwia wszystko. Chciałam zacząć mądrze i elokwentnie, inteligentnie. Chciałam, ale tego nie zrobię. Bo przecież najważniejsze jest to, by pisząc i czytając o zabawie – po prostu dobrze się bawić!

Człowiek to taka istota, która szybko się wszystkim nudzi, wciąż potrzebuje nowych podniet i stymulacji. Po okresie ogromnej popularności gier komputerowych i zabaw terenowych w stylu paintballa, przyszła niedawno moda na wszelkiego rodzaju gry miejskie, rodzaj zabawy związanej w wykonywaniem wyznaczonych zadań. Bawią się w nie chętnie uczestnicy miejskich pikników, czy wieczorków panieńskich i kawalerskich. W niedzielę, dzięki Mumerusowi, mieli okazję zagrać także Krakowianie – miłośnicy teatru!

Gra wyznacza sobie przestrzeń

Pewnego dnia, otwierając swoją mailową skrzynkę, znalazłam wśród otrzymanych wiadomości zaproszenie do udziału w Grze, wysłane przez teatr Mumerus. Ponieważ znam i bardzo cenię nadawcę i jego projekty – nie wahałam się ani przez moment i potwierdziłam swój udział w zabawie. Kilka dni potem zaczęłam otrzymywać dziwne wiadomości z instrukcjami postępowania. Wskazówki zapamiętałam i postanowiłam skrupulatnie wykonywać, dlatego w niedzielę, 24 października około godziny 16.00 dotarłam środkami komunikacji miejskiej do Willi Decjusza. Organizatorzy bowiem zabronili przyjeżdżać własnymi samochodami, gdyż miało to uniemożliwić udział w Grze, a tego oczywiście chciałam uniknąć.

Było w miarę ciepłe, pogodne jesienne popołudnie. Na dziedzińcu przed renesansowym dworkiem zgromadzili się licznie inni wtajemniczeni, cierpliwie czekając na rozpoczęcie zabawy. Nagle z okolicznych krzaków i zza drzew wybiegli ubrani na czarno ludzie i gestami zaczęli nas zapraszać, żebyśmy podążali za nimi. W absolutnej ciszy uformowaliśmy długiego węża i ruszyli w pochodzie, wykonując po drodze zadania, podskakując i omijając niewidzialne przeszkody. Przypominało to trochę tradycyjnego wężyka, bez którego nie może się obyć żadne przyjęcie weselne, ale nie jest to stwierdzenie pejoratywne – wszak podczas hucznych wesel wykorzystuje się od wieków istniejące w kulturze, przekazywane z pokolenia na pokolenie zabawy, które mają różne funkcje społeczne, między innymi mają jednoczyć grupę i budować więzi zaufania między uczestnikami. A przecież właśnie istniejące „od zawsze” gry i podwórkowe zabawy zainspirowały twórców do zorganizowania tej imprezy.

Wypij mnie! Zjedz mnie!

Kolejną inspiracją „Gier i zabaw” były książki Lewisa Carolla – „Alicja w krainie Czarów” i „Po drugiej stronie lustra”, dlatego nikogo nie zdziwiło, że po dotarciu do willi, zastaliśmy zamknięte na głucho, przeszklone drzwi. Znajdujący się w środku ludzie nie chcieli nas wpuścić. Na szczęście okazało się, że niektórzy z nas są w posiadaniu buteleczek z magicznym napojem, a inni mogą poczęstować nas czarodziejskimi ciasteczkami. Dzięki temu udało nam się dostać do środka, gdzie młodzi uczestnicy polsko-francuskich warsztatów teatralnych odgrywali wciąż na nowo, w jakimś dramatycznym zapętleniu, sceny z prozy Carolla. Na chwilę staliśmy się znów widzami, byliśmy bezpieczni i mogliśmy oglądać, a nie uczestniczyć. Dynamiczne etiudy w wykonaniu bardzo zaangażowanej aktorsko młodzieży przekonały nas ostatecznie, że zabawa, choć wyrażana innymi słowami i realizująca się wróżnych formach, przyśpiewkach i wyliczankach, ma jednak podobne oblicze, niezależnie od kraju i kultury.

Ale to nie był jeszcze koniec zabawy – gra właściwie dopiero się rozpoczynała. Okazało się, dlaczego zostaliśmy poproszeni o pozostawienie swoich samochodów pod domami – oto przed Willą Decjusza stał najprawdziwszy, miejski, niebieski autobus! Była to nie lada niespodzianka. Obdarzeni przez prowadzących zabawę biletami w postaci kart do gry wsiedliśmy zafascynowani do pojazdu i czekali niecierpliwie na ciąg dalszy.

Osobiście uważam, że podróż autobusem z Willi Decjusza pod Wawel to był najlepszy fragment tego w całości cudownego popołudnia. Uczestnicy warsztatów wcielili się w rolę pilotów-przewodników, opisując nam po drodze, co możemy ujrzeć przez okno. A był tam i Bulwar Zachodzącego Słońca, i wieża Eiffla, i Barcelona. Inwencja pilotów nie miała granic, ich improwizacje wypadały bardzo przekonująco, a fakt, że niemal każda para siedzeń miała swoją parę przewodników, umożliwiał bezpośredni kontakt z prowadzącymi zabawę. I nie przeszkadzała wcale bariera językowa, ani stary, wciąż bawiący chwyt komediowy, polegający na tym, że na przykład tekst wygłaszany po francusku nijak się miał do swojego „dosłownego” tłumaczenia na język angielski, a młodzi ludzie pletli niesłychane androny. Świetnie też wypadła spontanicznie wykonana, śpiewana na dwa głosy i w dwóch językach przez cały autobus popularna piosenka „Panie Janie”. Zabawa była naprawdę przednia!

Hasło: Ile kosztuje jajko? Odzew: Dwa za dwa.

Autobus, objechawszy niemal w koło Stare Miasto, zatrzymał się u stóp Wawelu i prowadzeni przez poprzebieranych przewodników, w wesołym pochodzie, wzbudzając niemałą sensację wśród przechodniów, udaliśmy się na ulicę Kanoniczą, do siedziby Teatru Zależnego. Nikt, kto nie znał hasła, czyli nie zapamiętał instrukcji przesłanych wcześniej e-mailem, nie mógł wejść, by uczestniczyć w dalszej części przedstawienia. Na scenie, dokładnie naprzeciwko widowni, ustawiono dwa rzędy krzeseł, na których zasiedli, wprowadzani przez kulisy, inni uczestnicy zabawy. Zanim jednak bezpiecznie się ulokowali, musieli wystąpić przed nami, zajmującymi miejsce na widowni i odpowiedzieć na trudne pytanie, dlaczego kruk jest podobny do biureczka. Oczywiście wszystkie odpowiedzi zostały nagrodzone oklaskami, a potem rozpoczął się spektakl przygotowany przez aktorów Mumerusa i uczestników warsztatów, czyli: Annę Lenczewską, Jana Mancewicza, Karola Zapałę, Roberta Żurka oraz członków Studia Teatr Mumerus i uczestników projektu „Europe et Cies”. Zachwycający był zwłaszcza kostium Anny Lenczewskiej odtwarzającej Królową Kier, przygotowany przez Elżbietę Rokitę. I znów przenieśliśmy się w świat gry, gry niebezpiecznej i nieprzewidywalnej, gry, którą niektórzy zwą wprost – życiem…

I w tym miejscu, już na koniec, muszę się wytłumaczyć. Niesłychanie trudno jest napisać tekst o projekcie, którego jest się bezpośrednim uczestnikiem i który w dużej mierze zasadza się na improwizacji i współdziałaniu. Mogłabym się rozpisywać na temat wymowy i celu, jaki przyświecał organizatorom. Mogłabym rozwodzić się nad funkcją zabawy w społeczeństwie, zwłaszcza współczesnym. Mogłabym… ale nie będę. Chciałam się za to tylko podzielić moimi wrażeniami z uczestnictwa w grze, opowiedzieć o kilku cudownie spędzonych godzinach, o obcowaniu z innymi ludźmi i współtworzeniu zabawy, która wszak jest także wyrazem kultury. Bo w „Grach i zabawach, czyli pochodach teatralnych”, przygotowanych przez Teatr Mumerus, najważniejsze było chyba to, żeby się razem świetnie bawić. I to się znakomicie udało. A kto nie był – niech teraz żałuje!

Magdalena Wróbel
Miesięcznik Modny Kraków




Ludzie gościńca: Papkin i inni
MumerusStowarzyszenie Teatr Mumerus - Kraków

Stowarzyszenie Willa Decjusza - Kraków

we współpracy z

Wiszniańskim Kolegium Lwowskiej Narodowej Akademii Rolniczej

przedstawiają:

„Ludzie gościńca: Papkin i inni”

polsko -ukraińskie warsztaty teatralne zakończone pokazem spektaklu plenerowego



Lato Teatralne Mumerus 2010
MumerusLato Teatralne Mumerus przyszło na świat w strugach deszczu. W takiej też aurze rozwijało się przez trzy pierwsze dni, by czwartego pożegnać się w promieniach słońca. Choć to nie ono mokło czy opalało twarz, a widzownie zmierzający na kolejne spektakle do kameralnej piwniczki mieszczącej się przy ulicy Kanonicza 1. Nie zaobserwowano tłumów, oblegających zazwyczaj w ciemno ogólnopolskie wydarzenia teatralne. Ich miejsce zajęła specyficzna publiczność, złożona zarówno z koneserów dokonań „teatru podziemnego”, jak i turystów, „zapowietrzonych” z zachwytu. Ci drudzy odkryli, że do teatru można wejść niczym do kawiarni i mimochodem spędzić czas w innym, poetyckim i ludycznym zarazem, wymiarze.

Więcej >

Kraków, 26-29 lipca 2010,
Teatr Zależny Politechniki Krakowskiej,
ul.Kanonicza 1


Katarzyna Borys

Lato Teatralne Mumerus



Krakowskie lato kulturalne zna wydarzenia określane mianem „letnich festiwali teatralnych”. Polega to w głównej mierze na przeglądzie całorocznego repertuaru, podanym w pigułce. Tak jest w Nowym (Młoda Scena Letnia), tak też w Barakah (choć tu tylko część spektakli grana jest w ramach festiwalu STeN). Chciałoby się rzec – kiedy kota nie ma (teatry instytucjonalne), myszy harcują. Jednak to zestawienie jest krzywdzące dla teatrów nieinstytucjonalnych. Zachwycają one specyficznym repertuarem, aktorstwem na wysokim poziomie, energią spod szyldu „nam się chce!”. Ale też – weną twórczą i determinacją wobec niewielkiego zaplecza pieniężnego, jakim dysponują. Dodajmy, zaplecza wydzieranego z paszczy miasta niemal siłą. Skoro trudności finansowe uniemożliwiają stowarzyszeniom czy fundacjom teatralnym pracę w czasie sezonu – dobrze, że spektakle przypominane są w czasie wakacyjnej, kulturalnej posuchy. Wiesław Hołdys, dyrektor, reżyser i scenarzysta w jednym, zadbał o to, by i Mumerus miał swoje międzysezonowe pięć minut.

Festiwal zaczął się od niezwykle pomysłowego „Ampucia czyli zoologii fantastycznej”. Zadziwiający spektakl, w którym bohaterami są rzekomo nieistniejące, acz w moim przekonaniu – przez niedopatrzenie tylko nieskatalogowane jeszcze stwory. Materializują się w sprzętach kuchennych, ale też w rzeczach z puli „u dziadków na strychu”. Tą szaleńczą galopadą ożywionych artefaktów – niczym kukiełkami w teatrze lalek – dyryguje para aktorów. Chwilami są oni transparentni wobec zawiadywanych przez siebie przedmiotów, innym zaś razem bawią się na scenie niczym Alicja w Krainie Czarów, dziwą jak Guliwer w Krainie Liliputów.

Dnia drugiego i czwartego widzowie obserwowali walkę dobra ze złem, a może tylko chuci z ascezą? Spektakle zazwyczaj plenerowe – „Święto głupców czyli wojna postu z karnawałem” (inspirowany obrazem Petera Bruegela) oraz „Jarmark cudów” (nawiązujący do rodzimej literatury sowizdrzalskiej) – szczęśliwie udało się wtłoczyć na małą scenę. Spotęgowało to chaos obu realizacji, co uznaję za plus w jarmarcznym ferworze, przywołującym zapomniany już klimat ulicznych fet. Czy ktoś pamięta, że rynek miasta czy miasteczka był niegdyś centrum życia nie tylko turystycznego? Można było tu zakupić pietruszkę, co niszczy szatana i leczy impotencję, spotkać opętaną zakonnicę, podziwiać kuglarzy, ale i toczyć spory ideologiczne.

Powyższe realizacje program festiwalu przeciął poetyckimi „Cyrkami i ceremoniami”, czerpiącymi z obrazów Witolda Wojtkiewicza. Fabuły brak, ale wydaje się ona zbędna wobec absorbujących działań, powtórzeń, obrzędów. Aktorzy na scenie opętani są duchem szalonego artysty, popychani do wykonywania kolejnych niezrozumiałych, a fascynujących gestów.

Ostatniego dnia festiwalu zaświeciło wspomniane już słońce. Oby to był dobry omen dla Stowarzyszenia Teatru Mumerus, któremu przez jakiś czas groziła finansowa śmierć. Obserwując status bytowy krakowskich teatrów niezależnych, zwłaszcza tych, wokół których nie podniesiono jeszcze larum (Barakah!) zaczynam myśleć nad wielką manifestacją. Pogrzeb w intencji jednego teatru już był. To może teraz wesele? Zaślubiny teatrów nieinstytucjonalnych z miastem? A w ramach prezentu ślubnego coś więcej nad umykające często obietnice establishmentu. Mogą być suto wypchane koperty. W końcu „Kraków – europejską stolicą kultury’.

Katarzyna Borys

O.pl - Polski portal kultury
http://www.o.pl


Program



26. 07. godz. 19:00

„Ampuć czyli zoologia fantastyczna” według ksiązki Jana Gondowicza będącej bestiarium zwierząt istniejących tylko w wyobraźni;

Scenariusz i reżyseria: Wiesław Hołdys

Aktorzy: Anna Lenczewska i Robert Żurek

Muzyka: Michał Braszak (kontrabas) i Maurycy Kin (psychoakustyka)

Kostiumy: Ewa Bujak

Konstrukcje: Tadeusz Przybylski



27.07. godz. 19:00

„Święto głupców czyli walka karnawału z postem” - spektakl inspirowany obrazem Petera Bruegela, a także tradycją Święta Głupców czyli postawienia świata na opak.

Scenariusz i reżyseria: Wiesław Hołdys

Aktorzy: Beata Kolak, Anna Lenczewska, Ana Nowicka, Olga Przeklasa, Jan Mancewicz, Bartosz Tryboń, Robert Żurek

Muzyka: Michał Braszak (kontrabas)

Kostiumy: Elżbieta Rokita

Konstrukcje: Tadeusz Przybylski



28.07. godz. 19:00

„Cyrki i ceremonie” - spektakl inspirowany malarstwem Witolda Wojtkiewicza i prozą Romana Jaworskiego.

Scenariusz i reżyseria: Wiesław Hołdys

Aktorzy: Olga Przeklasa, Ewa Ryks, Karol Zapała, Robert Żurek

Konsultacja malarska: Jan Polewka



29.07. godz. 19:00

„Jarmark cudów” - czyli miejsce, gdzie prezentuje się różne magiczne przedmioty, czary i remedia, a także na którym występują wędrowni kuglarze i szarlatani, jak również pątnicy, dziadowie i żebracy.

Scenariusz i reżyseria: Wiesław Hołdys

Aktorzy: Beata Kolak, Anna Lenczewska, Ana Nowicka, Olga Przeklasa, Jan Mancewicz, Bartosz Tryboń, Robert Żurek

Muzycy: Ewa Ryks, Michał Braszak, Dominik Klimczak, Janusz Witko

Scenografia: Jan Polewka

Muzyka: Barbara Zawadzka



Lato Teatralne Mumerus zostało zrealizowane dzięki pomocy finansowej Gminy Kraków




Archiwum >

LATO TEATRALNE MUMERUS
Mumerus W dniach 13-16. 2016 lipca Teatr Mumerus zaprasza na coroczny przegląd swoich przedstawień i zaprzyjaźnionych artystów. W programie spektakle i koncerty w teatrze i plenerze.

Więcej >

LATO TEATRALNE MUMERUS 13-18 LIPCA

REPERTUAR



13. 07. godz. 19:00, Teatr Zależny, Kraków, ul. Kanonicza 1
"Droga do ósmego kwadratu"
14.07, godz. 19 - Muzeum Archeologiczne, Kraków, ul. Senacka 3 (na wypadek niepogody Teatr Zależny)
"Folk for freaks"
14.07 - godz. 21: 00, Teatr Zależny
"Ampuć czyli zoologia fantastyczna"
15.07 godz. 19:00, Teatr Zależny
"Stół z powyłamywanymi nogami"
16.07 godz. 19:00, Teatr Zależny
"Głupia mąka wariatów"
17.07, godz. 19:00, - Muzeum Archeologiczne (na wypadek niepogody Teatr Zależny)
"Pieśń gminna"
18.07., godz. 19:00, Teatr Zależny
"Tajemnik"

Projekt jest współfinansowany ze środków Gminy Miejskiej Krakow



PANOPTICUM WYOBRAŹNI NA UKRAINIE
Mumerus Drohobycz - 6 lipca, Beńkowa Wisznia - 7 lipca, Lwów - 8 lipca

Więcej >

PANOPTICUM WYOBRAŹNI 2012
Teatr Mumerus wyrusza w teatralną podróż na Ukrainę. W dniach 3-11 lipca 2012 nasi aktorzy – Anna Lenczewska, Jan Mancewicz, Karol Piotr Zapała oraz Robert Żurek prowadzić będą warsztaty teatralne wraz z partnerami ukraińskimi (zaprzyjaźniony Teatr Alter z Drohobycza) oraz białoruskimi (PEN Club z Mińska). Głównym zaś celem wyjazdu będzie trzykrotna prezentacja plenerowego spektaklu "Panopticum wyobraźni" w Beńkowej Wiszni k/Rudek, Lwowie i Drohobyczu. Nad całością projektu czuwać będzie reżyser Teatru Mumerus, Wiesław Hołdys, zaś opracowaniem scenograficznym zajmie się absolwentka ASP, Katarzyna Fijał.
Prezentowany na Ukrainie spektakl będzie nieco zmienioną i wzbogaconą wersją spektaklu warsztatowego "Panopticum wyobraźni" przygotowanego w Krakowie przez Teatr Mumerus i Teatr Alter, a prezentowanego w dniu 28 sierpnia 2011 w plenerach Willi Decjusza w Krakowie. W związku z tym jednym z pierwszych działań Teatru Mumerus będzie więc stworzenie wersji dla widzów na Ukrainie, polegające na przygotowaniu przez partnera ukraińskiego i białoruskiego krótkich fragmentów (etiud teatralnych) odnoszących się do "Rękopisu znalezionego w Saragossie" Jana Potockiego, a także oryginalnych źródeł etnograficznych z kultury ukraińskiej i białoruskiej, które stały u podstaw twórczości Potockiego i Fredry. Etiudy te znajdą się później w prezentowanym na Ukrainie spektaklu - w wyniku poprzedzających prezentacje warsztatów teatralnych, podczas których nowe elementy zostaną wkomponowane w spektakl, który powstał w Krakowie.
Projekt „Panopticum wyobraźni” inspirowany jest "Rękopisem znalezionym w Saragossie" – jednym z najbardziej znanych w świecie utworów napisanych przez polskiego magnata, pisarza, podróżnika i dyplomatę, Jana Potockiego. Innym źródłem inspiracji są krótkie formy wierszowane Aleksandra Fredry (jak np. "Małpa w kąpieli"). Jest to więc popularyzacja historycznych dokonań kultury polskiej - i to w miejscach, gdzie powstała, a będących teraz poza granicami Rzeczypospolitej. Dla uczestników i publiczności z Ukrainy oraz Białorusi nasz program będzie znakomitą okazją do czynnego poznania twórczości dwóch wielkich polskich pisarzy: hrabiego Aleksandra Fredry i Jana Potockiego. Istotne są również miejsca, gdzie zamierzamy spektakl pokazać, jako miejsca szczególne dla kultury polskiej: Lwów (Park Stryjski), Drohobycz (chcielibyśmy w ten sposób zaznaczyć, że rola tego miasta nie ogranicza się tylko do jego związków z genialną twórczością Brunona Schulza) oraz park przy pałacu Fredrów w Beńkowej Wiszni, gdzie rodziło się jedno z najważniejszych zjawisk w kulturze polskiej - czyli twórczość Aleksandra Fredry.
Spektakle "Panopticum wyobraźni" odbędą się:
6 lipca 2012, godz. 18, Drohobycz, dziedziniec gmachu głównego Uniwersytetu im. Iwana Franki
7 lipca, godz. 16, Beńkowa Wisznia k/Rudek, dawny pałac Fredrów
8 lipca, godz. 18, Lwów, Park Stryjski
Projekt odbywa się pod patronatem Konsula Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej we Lwowie oraz Konsula Generalnego Republiki Ukrainy w Krakowie





PANOPTICUM WYOBRAŹNI
MumerusJeśli - tak jak Mumerus - jesteś fanem "Rękopisu znalezionego w Saragossie" przyjdź koniecznie 28 sierpnia o 18 do Willi Decjusza w Krakowie!

Więcej >

Mumerus
Anna Lenczewska Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Agnieszka Dziedzic Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Katarzyna Stępniak Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Monika Michno Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Kamil Cieślak Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Karolina Kogut Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Ewa Knap Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Volodymyr Khudyk Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Andrij Jurkiewicz Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Glen Cullen Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Iwanka Mliczko Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Andriej Romanyszyn Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Oleg Mandryk Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Ostap Dzondza Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Wiera Romanyszyn Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Lilia Chomyszyn Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Natalia Malarczuk Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Bohdan Tsebak Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Ihor Stachniw Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Jan Mancewicz Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Jurij Romanyszyn Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Karol Zapała Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Magdalena Wesołowska Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Paweł Jurkiewicz Fot. Ilja van de Pavert
Mumerus
Aleksander Maksymow Fot. Ilja van de Pavert
PANOPTICUM WYOBRAŹNI


Spektakl plenerowy powstały w wyniku polsko - ukraińskich warsztatów teatralnych z udziałem Teatru Mumerus (Kraków), Wiszniańskiego Kolegium Lwowskiej Akademii Rolniczej (Beńkowa Wisznia), Polonistycznego Centrum Naukowo-Informacyjnego im. I. Menioka Uniwersytetu Pedagogicznego im. I. Franki oraz Teatru Alter (Drohobycz). Zrealizowano we współpracy ze Stowarzyszeniem Willa Decjusza w Krakowie.

28 sierpnia, godz. 18:00, Willa Decjusza, Kraków, ul. 28 Lipca 1943 roku 17 A,

W projekcie udział wzieli i w spektaklu wystąpili:
Agnieszka Dziedzic, Andriej Jurkiewicz, Andriej Łobodzinski, Andriej Romanyszyn, Anna Lenczewska, Bohdan Tsebak, Ewa Knap, Glen Cullen, Ihor Stachniw, Iwan Antoniak, Iwanna Mliczko, Jan Mancewicz, Julia Hryńkiw, Jurij Romanyszyn, Kamil Cieślak, Karol Zapała, Karolina Kogut, Katarzyna Stępniak, Krystyna Marusiak, Lilianna Homyszyn, Magdalena Wesołowska, Michajło Kuts, Monika Michno,Natalia Kozak, Natalia Malarczuk, Oleg Mandryk, Oleksander Maksimow, Olena Spanchak, Olga Znak, Ostap Dzondza, Paweł Jurkiewicz, Wiera Romanyszyn, Wołodymyr Khudyk

Scenariusz i reżyseria: Wiesław Hołdys
Opracowanie plastyczne: Katarzyna Fijał
Projekt plakatu: Jan Polewka
Asystent - stażysta: Maria Piątkowska
Współpraca organizacyjna: Maria Śmiłek


Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego


Wiesław Hołdys
OPOWIEŚCI ZE STRYCZKA URWANE


Przygoda z "Panopticum wyobraźni" rozpoczęła się wraz z "Papkinem i innymi". W zeszłym roku, kiedy w Krakowie, a potem Beńkowej Wiszni i Lwowie rozbieraliśmy wspólnie z partnerami z Akademii Rolniczej we Lwowie osobowość Józefa Papkina celem pokazania jej w formie spektaklu plenerowego (co udało się znakomicie) - wtedy nadarzyła się okazja wycieczki do Drohobycza. A jak Drohobycz to wiadomo: Brunon Schulz. I zaskoczenie - po pierwsze twórczość Schulza utrwaliła - przynajmniej w mojej głowie - obraz Drohobycza jako małego, prowincjonalnego miasteczka - a zobaczyłem co najmniej średnie, wielokulturowe miasto z jednym chodnikiem dla biednym, a drugim dla bogatych. I jeszcze ręka, noga, mózg na ścianie (każdy Drohobyczanin wie, o co chodzi - a inny niech się dowie), największa synagoga i tablica w miejscu morderstwa Brunona Schulza przez Janusza Palikowa ufundowana, potem przez zbieracza złomu ukradziona i na kawałki pocięta, następnie odzyskana - i na koniec w izbie pamięci eksponowana. Dodać do tego należy wspaniałych przewodników: Leonida Goldberga, Igora z Teatru Alter i Wierę z Centrum Polonistycznego - dość powiedzieć, iż Drohobycz zafascynował mnie na amen i postanowiłem koniecznie do niego powrócić - choćby w wyobraźni. Okazja nadarzyła się szybko - Willa Decjusza, z której inicjatywy wspólnie realizujemy ukraińskie projekty zaproponowała kontynuację, więc pomyślałem, że przynajmniej część projektu musi mieć coś wspólnego z Drohobyczem, a jak Drohobycz to Schulz, po czym pomyślałem, że może warto wyjść poza ten oczywisty schemat. Żeby było jasne - lektura Brona Schulza to było jedno z najważniejszych doświadczeń w moim życiu jako czytelnika książek, jego grafiki tkwią ciągle pod moimi powiekami i nawet kiedyś popełniłem przedstawienie inspirowane jego twórczością.
Ale jednak trzeba wychodzić poza schematy. Ponieważ Beńkowa Wisznia również zrobiła na mnie i wszystkich polskich uczestnikach projektu wielkie wrażenie - chcieliśmy wrócić do twórczości Fredry, tym razem czytanej przez jego pamiętnika czyli "Trzy po trzy", jak również do - nie wiedzieć czemu - "Małpy w kąpieli". Ale tak jakoś dziwnie ów Fredro - podróżnik przecież - skojarzył mi się z arcypodróżnikiem polskiej literatury (cóż z tego, że pisanej po francusku) - Janem Potockim. Podobnie jak Fredro także szlachcicem, właścicielem dóbr na Ukrainie. Tak więc zdecydowałem się na następną podróż - w towarzystwie widm hrabiego Jana Potockiego, który woził je po całym świecie i opisał w manuskrypcie z Saragossy – aż go dopadły na Ukrainie i w wampira przemieniły, kulkę od cukiernicy poświęcić u księdza poleciły, a na koniec ową kulkę w pistolet nabić i w łeb palnąć kazały. Projekt nazwałem " Panopticum wyobraźni".
Po wielomiesięcznej żebraninie, którą nazywa się teraz pozyskiwaniem grantów udało nam się uzyskać jedynie dotację Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, która pozwoliła nam zrealizowanie tylko polskiej części projektu. Wszystkie inne instytucje, do których się zwróciliśmy nasz projekt odrzuciły. Na szczęście, naszemu partnerowi - Willi Decjusza, także udało się pozyskać pewne środki i mogliśmy zabrać się do pracy.
Napisałem coś na kształt materiałów do prób, gdzie zebrałem różne tematy etiud i rozesłałem je uczestnikom, jako źródło inspiracji licząc na efekt sprzężenia zwrotnego z ich strony. Jak się okazało - rachuby były słuszne i to, co otrzymałem od uczestników projektu przerosło moje oczekiwania..
Zdecydowałem oprzeć się przede wszystkim na "Rękopisie znalezionym w Saragossie" i z niezmierzonego bogactwa tej szkatułkowej opowieści wybrać motyw powracających szubienic i różnych postaci budzących się ze stryczkami na szyi. Druga decyzja dotyczyła przestrzeni - nieco zaniedbany park, z drzewami i kępami krzaków, z których każda mogłaby stać się sceną dla nowej opowieści. Reszta - wybór z przygotowanego materiału i jego wykonanie należało już do uczestników.
Pracowaliśmy w Krakowie w grupie, która liczyła - jeśli chodzi o polską stronę: kilkunastu studentów i młodych ludzi, aktorów, plastyka, a nawet jednego Amerykanina - i, oczywiście, niżej podpisany jako kierownik projektu. Z Ukrainy gościliśmy grupę z Teatru Alter i Centrum Polonistycznego (Drohobycz) i Wiszniańskiego Kolegium Lwowskiej Akademii Rolniczej. Nasi goście znakomicie się do wspólnego projektu przygotowali - każdy z nich miał pomysły na poszczególne sceny. Ponadto podczas trwającej tydzień wspólnej pracy każdy z nich odnalazł miejsce dla siebie - jeśli ktoś chciał grać jako aktor - to grał, jeśli chciał przygotowywać kostiumy - to przygotowywał, a jeśli chciał wzbogacić projekt wykonywaną przez siebie muzyką - to wzbogacał. Wielka to frajda dla kierownika i inspiratora projektu, gdy zaangażowani weń wykonawcy strzelają pomysłami jak z karabinu maszynowego - to pomysłami tylko na temat. A tak było w tym wypadku. Nic nie działo się na siłę - i przez cały tydzień całodziennej wspólnej pracy wszyscy uczestnicy mieli wrażenie, że praca ta sprawia im przyjemność. I to mimo iście hiszpańskiego upału i wściekle krążących wokół nas rojów os i szerszeni.
Akcentem końcowym była prezentacja powstałego w ciągu tygodnia, a trwającego ponad godzinę, przedstawienia granego w plenerze, w parku obok Willi Decjusza. Przyszło ponad 200 osób - czyli tyle ile trzeba, bo gdyby było więcej, to nie byliby w stanie wszystkiego zobaczyć. Duch hrabiego Potockiego otoczył nas życzliwą opieką (co prawda napuścił na jedną z wykonawczyń osę, która użądliła ją dwukrotnie podczas spektaklu - a ta ani drgnęła, tylko jak prawdziwa dama sceny kontynuowała swoją grę) - przeszliśmy wszystkie szubieniczne stacje oberży Venta Quemada, a zakończyliśmy nasze "Panopticum wyobraźni" małpą, co chciała zażyć kąpieli, za co została oskarżona przez Św. Inkwizycję i w polonez niemych widm wplątana.
Jako kierownik projektu nie umiem i nie chcę go oceniać - powiem tylko tyle, że po jego zakończeniu u wszystkich pojawiła się bardzo silna motywacja, aby go kontynuować w Drohobyczu, Beńkowej Wiszni i we Lwowie. Myślę po prostu, że wydarzyło się coś ważnego - także, a może przede wszystkim, w relacjach miedzy ludźmi biorącymi udział w projekcie.
Zrobimy zatem wszystko, aby móc ten projekt kontynuować na Ukrainie; w Drohobyczu, Beńkowej Wiszni i Lwowie. Zaplanowaliśmy już nawet termin - przełom kwietnia i maja 2012. Co prawda - nie mamy jeszcze żadnych finansów, aby zamierzenie nasze zrealizować - ale mamy za to rzecz najcenniejszą: wspaniale przygotowaną i pełną energii grupę. A takich wypadkach - rzecz już sprawdzona - dotacje jakimś zrządzeniem losu zawsze się znajdują.

Tekst ukazał się także po ukraińsku (w przekładzie Leonida Golberga) w Internetowej Gazecie Drohobycza MAJDAN




Archiwum wydarzeń
Warsztaty teatralne zakończone pokazem spektaklu plenerowego

Teatr Mumerus na festiwalu Europe & Cies w Lyonie

Jarmark cudów

Mumerus w pociągu

Mumerus i "Nowy Wiedeńczyk"


Najbliższe spektakle  |  Nearest performances
TWARZ NAPOLEONA
kwiecień 2024 - konkretny termin wkrótce
Teatr Zależny, Kraków, ul. Kanonicza 1Mumerus
W odniesieniu do zmian wprowadzonych przez prawo telekomunikacyjne 22 marca 2013r. informujemy, iż niniejsza strona NIE KORZYSTA z plików cookies.